Emocje 26 września 2011

Co to znaczy mieć dziecko?

Szpital, trzydniowa Klaudia w szpitalnej “mydelniczce” leciutko posapuje przez sen. Na łóżku obok sąsiadka próbuje przystawić do piersi synka, urodzony wczoraj, drze się. Ciągle się drze. Kolejny dzień to samo. Następny też. Ojciec smyka patrzy na Klaudię i mówi:

–        Kiedy nie przyjdę to ona śpi, ona nie płacze?
–        Nie płacze.
–        Nigdy?
–        No nigdy, po co ma płakać?

Patrzy na mnie jakby nie wierzył. Po chwili wzdycha:

–        Ty to masz bezobsługowe dziecko…

Tydzień później w przyszpitalnej przychodni znowu się spotykamy. Klaudia leży w gondoli, patrzy na świat oczami dwutygodniowej damy. Nie wiem ile widzi, wystarcza żeby ją zająć.

–        I co? I ona sobie tak leży i nie płacze? I w domu też?
–        Też.

Widzę, że mi nie wierzy, przecież takich dzieci nie ma!

Klaudia ma dwa miesiące, pogoda ładna, śpi w wózku. Ja z koleżanką i jej roczną córeczką bawimy się na kocu na trawie. W pewnym momencie wózek zaczyna się ruszać i koleżanka nerwowo mówi:

–        Idź do niej, będzie płakała.
–        Nie będzie.

Spokojnie się podnoszę i idę do mojej córeczki. Leży z otwartymi oczkami i oczywiście nie płacze bo i po co?

Półroczna Klaudia bawi się grzechotkami w wózku, we czwórkę ze znajomymi pijemy kawę. Mniej więcej  po kwadransie koleżanka nie wytrzymuje:

–        Ona tak długo będzie ci się bawiła i nie płakała?
–        No jak zgłodnieje to może zamiauczy.
–        Ehhh, moja nigdy taka spokojna nie była…..

Dzwoni telefon. Siostra, jej córeczka jest parę miesięcy młodsza od Klaudii.

–        Słuchaj, co robilaś jak Klaudia miała pleśniawki?
–        O Boże, a co to są pleśniawki???

Spotykamy znajomych na spacerze. Mają synka rok starszego od Klaudii.

–        To co? Ząbki idą i nie śpicie po nocach?
–        No żartujesz chyba, na górze wyszły cztery naraz, nie wiem kiedy. Śpimy jak zawsze.

Nie wierzą mi, widzę to po nich.

Wracamy ze spaceru, Klaudia ma koło roku. Spotykamy koleżankę z dwuletnią córeczką.

–        To co? Nie usnęła ci na spacerze to będziesz ją musiała ululać?
O matko, co ona do mnie mówi?
–        Co będę musiała?
–        No ululać?
–        Jak to ululać?
–        No ululać, uśpić no, no żeby spała, nie rozumiesz?
–        Nic nie będę lulać, położę do łóżeczka i uśnie, a jak nie to się będzie bawić.
–        Położysz i uśnie??? Tak po prostu??? Bez płaczu???
–        No tak…

Koleżanka, matka trójki dzieci patrzy na mnie jak na kosmitkę

–        TY NIE WIESZ CO TO ZNACZY MIEĆ DZIECKO!!!

Siedzę sobie na łóżku po turecku, tak jak lubię najbardziej. Półtoraroczna Klaudia wdrapuje się do mnie, moooocno przytula, daje pięknego buziaka i mówi:

–        Kokam bańdzo bańdzo

A potem znowu się przytula, mooooocno :))

Jakiś milion razy dziennie słyszę:

–        mamusiamamusiamamusiamamusia

Dwuletnia Klaudia przynajmniej raz na godzinę  przychodzi i mówi:

–        kochamcię:))

I że niby ja nie wiem co to znaczy mieć dziecko??? Świetnie wiem!!!

Subscribe
Powiadom o
guest

16 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bombel
Bombel
13 lat temu

Świetny text!!!!! Czytałam z uśmiechem na twarzy!! 🙂 A na koniec się wzruszyłam!! 😛

Magda Kupis
13 lat temu

Nasz Tatuś zawsze powtarza „tylko spokój nas uratuje” i chyba ten spokój jest receptą na spokojne dziecko. U nas też płacz rzadko zagląda, chyba że źle się czuje, ale to chyba normalne. I też często słyszę: i ona się tak sama bawi? ojej, jak sobie grzecznie siedzi w wózku. Rany, ona sobie tak grzecznie siedzi na kolanach i się rozgląda. Nocy nieprzespanych nie pamiętam, najwięcej wstałam do niej dwa razy w nocy na jedzenie. Wydaje mi się, że dziecko czuje czy rodzic jest zdenerwowany, niepewny i samo na to reaguje 🙂

Sylka
Sylka
13 lat temu

Skąd ja znam te zdziwione miny i pytania, a on tak zawsze sam zasypia, bawi się, do każdego uśmiecha, nie płacze jak wstanie tylko czeka aż przyjdziesz??? Każde dziecko jest inne, ale kazda mama wie jak to jest mieć dziecko 😀

Marta
Marta
13 lat temu

Nasz ma prawie 8 miesiecy i tez nie jest taki rozbrykany, jest prawdziwym aniolkiem, bardzo zywym i wesolym dzieckiem, do kazdego sie usmiecha, od pewnego czasu przesypia cale noce, tak wiec mamy czas tylko dla siebie, nie placze duzo, a dzis rano obudzil nas placzem, ale zaraz ucichl az maz poszedl sprawdzic co sie dzieje, a on sobie siedzial w lozeczku, tulil sie do swojego misia nucil i rozmawial z nim po swojemu :). Pieszczoch z niego straszny, tuli sie i do mnie meza, jeszcze nie mowi 'kocham cie’, ale za to w jego gestach, w tym tuleniu sie, usmiechu… Czytaj więcej »

Agusiak
Agusiak
13 lat temu

Artykuł bardzo fajny. Czytając go czułam się trochę tak jakbym go sama napisała 🙂 Ostatnio świętowaliśmy Roczek synka szwagierki. Nasza czteromiesięczna córcia zaczęła troszkę marudzić, powiedziałam, że jest zmęczona więc ją położę do łóżeczka. Oni mają małe mieszkanko więc łóżeczko było w pokoju gdzie wszyscy siedzieliśmy, Zebrani tam goście czekali jak zaczniemy ją usypiać, myśleli, że może będą musieli wyjść z pokoju na jakiś czas. Ja położyłam małą w łóżeczku dałam jej pieluszkę flanelową i siadłam z resztą gości. – Ja kto tak, nie usypiacie jej? I ona Wam uśnie? – Tak, zaśnie sobie sama. Nie lubi jak się jej… Czytaj więcej »

Bombel
Bombel
13 lat temu

Te texty w stylu „To Wy nie wiecie co to znaczy mieć dziecko..” są co najmniej śmieszne.

Ja też mam grzeczne dziecko,wszystkim zawsze to powtarzam i wszyscy powtarzają to MI 🙂
I uważam że tym bardziej wiem co to znaczy mieć dziecko! 😉

Magda
Magda
13 lat temu

Ja mam 3 dzieci. Pawelek ma prawie 3 miesiace i jest taki grzeczny placze tylko na karmienie juz mi mawet całe noce przesypia. Ja bardzo czesto wst aje do syna 18 miesiecznego ale jest chory od urodzenia. Bardzo ladny artykul i ja wiem ze dzieci czuja kiedy rodzice sie denerwuja wtedy sa niespokojne.

Edyta Wilk
13 lat temu

🙂 Bezobsługowe dziecko… padłam:)))))))))))))

Anka
Anka
12 lat temu

zawsze chcialam miec dziecko teraz moj problem rozwiązuje klinika http://www.fertilitycenter-crete.gr kapitana kadra

Gosia
Gosia
11 lat temu

dosłownie jak opowieść o moim synku , też nigdy nie płakał ..

aguska798
aguska798
11 lat temu

Mam tak samo z moją Natalcią i też wszyscy mówią, że nie wiem, co to znaczy mieć dziecko, Podobno z drugim dzieckiem jest gorzej- płacze za dwoje hehe:) Pozdrawiam- mama 2 letniej Natalii:)

Joanna Pawlińska
Joanna Pawlińska
11 lat temu

Moja też była bezobsługowa, właściwie identycznie za wyjątkiem spania 🙂 zasypiała kiedy jej prąd wysiadał, ewentualnie się zagapiła i zasnęła przypadkiem. No i jedną noc przy zębach miałam zarwaną, jedną jedyną na prawie 13 lat. Dalej nie wiem co to kolka, pleśniawki i inne wynalazki. Nadal jest bezproblemowo, chociaż to już nie dziecko 🙂 Nie wiem co to są problemy z dzieckiem i mam za co dziękować Bogu. Widziałam rodziców, którzy naprawdę mają problemy z dziećmi, ciężko chorymi dziećmi. Widziałam dzieci spędzające swoje całe życie w szpitalu, wychodzące na przepustki i wiecie co? To rodzice tych dzieci często nie wiedzą… Czytaj więcej »

Katarzyna Świerczyńska

Jak byłam jeszcze w szpitalu to jako nowo upieczona i przerażona mama patrzyłam na wciąż płaczące dziecię sąsiadki i sama płakałam mężowi w rękaw że nasza taka cichutka bo PEWNIE Z NIĄ COŚ NIE TAK 🙂 🙂 🙂 nerwy były jak na postronku bo urodziła się w zamartwicy z 5 punktami, ale potem się okazało (i po półtorej roku nadal to widzę ) że jest zdrowa jak konik i jak krzyknęła to cała okolica wiedziała

Monika Pujanek
11 lat temu

piękne 🙂

Magpie
Magpie
11 lat temu

mysle, ze to, ze masz spokojne dziecko sprawia, ze i ty jestes spokojna. i tak w kolko- to i dziecie jest spokojne… i wszyscy zyja dlugo i szczesliwie. napewno wiesz, co to znaczy miec dziecko, ale nie wiesz, jak ciezko potrafi byc w niektorych momentach- i dobrze, nie wszyscy musza dostawac w kosc. wypijmy zdrowie tych, ktorzy maja lekko z dziecmi 🙂 to tez duzo zalezy od samego dziecka. a rodzice chyba czasem za bardzo chca byc idealni, albo zeby bylo idealnie. a dziecko czuje napiecie. no tak to juz jest. pozdrawiam i troche zazdroszcze! 🙂 bo u nas nerw… Czytaj więcej »

Znad kołyski 8 września 2011

Taniec z gwiazdami, czyli jak Bartek nie chciał spać

Noc to czas przyjemności snu, na który czeka z utęsknieniem każdy styrany rodzic. Odpoczynek- słowo klucz. Z reguły nie wiem jak wygląda noc, ponieważ mam zamknięte oczy, podobnie jak reszta mojej familii. Niestety jak to w moim życiu bywa, czasem nawet w nocy nie brakuje niespodzianek. I nie chodzi mi o zabrudzoną pieluszkę, czy nagły głód karmionego przed godziną smyka. Takie to uroki rodzicielstwa.

Gdy jak co noc zawlekałam się powłócząc nogami do sypialni i z ulgą runęłam jak długa na łóżko, zza szczebelków łóżeczka dobiegło mnie radosne „ma-ma”. Zazwyczaj, gdy moje syniątko mówi do mnie to cudowne słowo, jest dzień. W nocy dnia nie było, wiec dając całusa w czółko Młodego odłożyłam go na poduszkę. I tak było raz, piąty, dziesiąty. Przy setnym razie „ma- ma” i skakania po łóżeczku zerknęłam na zegarek – 1 nad ranem, zgroza, od godziny powinnam spać, a nie śpię. Ani ja, ani Bartek. Odkładanie nie pomogło, czas na zmianę taktyki. Ignorowanie, oto moja nowa broń w walce z wygłupami syna. Ignoruję, zamykam oczy, a Bartek na odwrót. Ignorowałam tak Młodego do 2 nad ranem. W tym czasie moje dziecię samodzielnie nakręcało karuzelę nad łóżeczkiem, do momentu aż jej nie rozkręciłam, szarpało baldachimem, który zdjęłam w akcie rozpaczy.

W trzeciej godzinie bartkowej zabawy należało po raz kolejny zmienić taktykę. Myślę sobie: Ja Matka – Ja każę, Ty Synek – Ty robisz. Gdy tym razem Młody wstawał, ja go odkładałam, kładłam się do łóżka, on wstawał, ja wstawałam, on rzucał się ze śmiechem na poduszkę. I tak w kółko. Pewnie pękłabym z dumy, że mam takie bystre dziecko, gdyby nie minęła tak kolejna godzina. Mimo heroicznej walki poniosłam klęskę, nawet wiedza z mądrych poradników nie pomogła okiełznać mojego syna, więc łamiąc wszelkie zasady położyłam dziecko do siebie. Padł jak kawka, a ja chwilę później musiałam wstać. Jawna niesprawiedliwość, jednak tak jest, Ty Synek –Ty każesz- Ja Matka – Ja robię. Póki co.

I nie chcę tu nikogo straszyć worami pod oczami po takiej imprezie, takie uroki rodzicielstwa, i czy ktoś lubi „tańczyć z gwiazdami” czy nie ma na to najmniejszej ochoty, to właśnie rodzic tańczy, jak mu dziecko zagra. A trzeba pamiętać, że nie zawsze gra czysto.


Fot. Jonathan Borba/Unsplash
Subscribe
Powiadom o
guest

14 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda
Magda
13 lat temu

Dzieci czasem mają inne plany od naszych. Właściwie to przeważnie są to inne plany 🙂

Magdalena446
Magdalena446
13 lat temu

Super tekścik. Dzieciaki czasem potrafią zaskoczyć;-)

Bombel
Bombel
13 lat temu

Mimo że Mamie-autorce,do śmiechu zapewne wtedy nie było,to ja się uśmiałam czytając to wspomnienie z bezsennej nocy 🙂
Bardzo podoba mi się puenta -„..to właśnie rodzic tańczy, jak mu dziecko zagra.” 🙂 Zgadzam się z tym i uważam,że nie należy z tym walczyć 🙂 do pewnego momentu oczywiście.. !! 😉

alka
alka
13 lat temu

Ooo!! Jakieś 15 min temu miałam kryzys…bo synuś marudzi i marudzi a śpiący jak nie wiem co…patrzę na zegarek…powinnam już starszą córcię budzić bo jak teraz nie wstanie, to będzie skakać do późnego wieczora…dziś oboje marudni…i mnie się udzieliło bo aura za oknem deszczowa…
i tak raz jedno na mnie wisi raz drugie…a bywa, że oboje 😀 bo dwa kolana mam więc na jednym jedno a na drugim drugie dziecię 😀
synuś w końcu zasnął…córci dam jeszcze chwilę pospać…no cóż…muszę choć na chwilę pobyć sama i wyciszyć się by mieć siłę do dalszego działania 🙂

alka
alka
13 lat temu
Reply to  alka

no i już sobie odpoczęłam…synuś już wstał! i córcia też 🙂
miłego deszczowego popołudnia!

m...
m...
13 lat temu

Tak tak Bartosz potrafi zmieniac plany, pokazuje że chce spać a jak kładziesz to on wstaje 🙂 Musisz go rano mocno wymęczyć, żeby jak przyjdę poszedł spać 🙂

mamax4
mamax4
13 lat temu

nie raz wylądowałam o 3 rano z wózkiem na ganku ,bo mój mały szef nie chciał spać:(

Enigma26
Enigma26
13 lat temu

Pocieszające jest to, że nie tylko moje dziecko funduje podobne przyjemności 😉

SISUNIA
SISUNIA
13 lat temu

Kolejny fajny tekst 🙂 czekam na więcej bo znowu czytałam z uśmiechem..u mnie taniec z gwiazdami już 2 noce pod rząd także mam dość….pozdrawiam!!

Grymułka :)
Grymułka :)
13 lat temu

Ale się uśmiałam!! Przekorny ten Twój Synek! Zupełnie jak mamusia… czasami 😀

Marysia
Marysia
13 lat temu
Reply to  Grymułka :)

Oj tam, niby że jak robi po złości, to od razu po mnie ;)?

katyja
katyja
11 lat temu

Moje dzieci nie śpią już zamknięte w łóżeczkach, więc walą od razu do mamy, wywalają tatę i dyskusji nie ma 😛 Potem to mi się nawet nie chce tego, któremu się akurat śniły duch/potwory/wilkołaki/lisy etc. odnosić…

Monika Stradza
11 lat temu

oj jak ja to doskonale znam… no nic trzeba przeczekać

Edyta Skrzydło
Edyta Skrzydło
10 lat temu

Trzeba przeczekać, zapewne z czasem się unormuje 🙂

W przedszkolu 24 sierpnia 2011

W czym do ludzi, w czym do piaskownicy?

Jakoś tak w połowie ciąży przyszło mi do głowy, że trzeba by pomyśleć o ubrankach dla mojej buszmenki. W założeniu miały być ładne, czyste, kolorowe, bo białych nie cierpię, i w ogóle cudne, no bo przecież dziecko będzie cudne to i ubranka też muszą. Pierwsze zakupy na wyprzedaży, więc hurtowo, no ok, sporo tego i ładne, na pierwsze dwa miesiące w sam raz.Potem przez nasz dom zaczęły przewijać się ciuszki używane, istna Niagara, nie nadążałam ich Duśce zakładać i już z nich wyrastała.

Właściwie do roku wszystko co nosiła było ładne, niezniszczone, niepoplamione, mogłam sobie myśleć, że jestem idealną matką, bo dziecko mam jak z obrazka. Też mi kryterium…

Mniej więcej w tym czasie kiedy Duśka miała pół roku, dostałam masę ubranek od koleżanki, właściwie wygarnęła z szafy co za małe, zapakowała do wora i mi przyniosła. Nie przebierała, wyraźnie powiedziała, że są różne i mam sobie wybrać. No to zaczęłam wybierać… To ładne, to też, to by było ładne ale plama, spodenki w kwiatki, ale tu dziura, na tych spodenkach to dwie dziury nawet… No ale ładne to nie wyrzucam, w końcu babcia nauczyła mnie szyć, na dziury się coś naszyje, na plamy też, albo coś wyhaftuje a ubranka śliczne to wyrzucać szkoda. Tiaaa, się naszyje, się wyhaftuje, no koń by się uśmiał a kobyła razem z nim! – Się jakoś samo nie chciało, a ja czasu nie miałam, może dlatego że chociaż umiem szyć to nie lubię. I tak sobie leżały w szafie i czekały na lepsze czasy, aż tu pewnego dnia moje dziecko radośnie zaczęło raczkować po podwórku genialnie niszcząc w błocie czyste eleganckie spodenki.  Podwórko jak to podwórko, tu błotko, tu korzeń bo w lesie mieszkamy, tu patyczek, tu szyszeczka, jest o co niszczyć,  oj jest.

Sytuacja prawie patowa, ubranek niszczyć szkoda, dziecku radości zakazać zbrodnia. I wtedy przypomniały mi się te wszystkie czekające na poprawki ubranka. A właściwie to po co mają czekać i na co? Na łaty? A kto teraz nosi połatane? I po co? Podarte dżinsy do dziś wspominam z sentymentem, to były moje ukochane spodnie. Niech i moje dziecko ma trochę radości z dziur.

Tak właśnie ubranka zostały podzielone nie według kategorii spodnie – spódniczki –  bluzeczki – bodziaki, tylko domowe i wyjściowe. I już mnie nie interesuje, jak bardzo moje dziecko wróci brudne z podwórka. Robi błoto? A niech sobie robi. Tapla się w tym błocie??? A to niech się tapla. W kałużę wlazła??? No i co z tego, widać lubi. Co prawda od lat różne mądre głowy krzyczą, że padają kwaśne deszcze, ale jakoś mi jeszcze dziecka nie rozpuściły, to chyba nieszkodliwy ten kwas, o ile w ogóle jest. Jeżeli dziecko rozpuszczone to przeze mnie, na podwórku wolno wszystko – dopóki jest bezpiecznie. Nic a nic mnie nie obchodzi, że plamy z błota ciężko schodzą, mogą sobie wcale nie schodzić, nie zależy mi. Sokiem się oblała, jogurtem umazała? Owocowym? No i co z tego? Będzie plama? To niech sobie będzie. Po to właśnie są domowe ubranka, żeby je spokojnie zniszczyć, a co się dziecku nie uda zniszczyć oddać młodszemu dziecku.

Nie mam już żadnych oporów przeciwko przyjmowaniu zniszczonych ubranek ani przekazywaniu ich dalej. Oczywiście to zniszczenie musi mieć jakieś rozsądne granice, rękawy muszą się trzymać bluzki, plecy przylegać do przodu, nogawki od spodni muszą być trwale połączone paskiem, ze sweterka nie mogą wychodzić nitki, zachowajmy jakieś minimum przyzwoitości.

Mamy ten luksus że mamy swoje podwórko, sąsiedzi nie oceniają jak ubieram dziecko. Nie wymyśliłam tego, usłyszałam, dziecko mieszkające w bloku przebiera się na każdy spacer bo sąsiedzi patrzą. Nie popatrzyłam na osobę, która mi to mówiła jak na wariatkę tylko dlatego, że była sporo starsza ode mnie, zwyczajnie mi nie wypadało. Młodszej bym poradziła żeby oddała mózg do renowacji.

Oddzielna półka to ubranka wyjściowe. Tam mieszkają wszystkie eleganckie spódniczki, sweterki, spodenki, sukieneczki, które zakładam dziecku do Kościoła, do lekarza czy na jakąkolwiek wizytę u znajomych. Tak samo piękne jak i nudne, nic w nich zrobić nie można, ciągle tylko: uważaj bo się ubrudzisz! –  nie sądzę, żeby Duśka je lubiła.

Mądrość ludowa głosi że dzieci dzielą się na brudne i nieszczęśliwe, moje dwuletnie dziecko wraca z podwórka brudne jak nieboskie stworzenie, ale z ogniem radości w oczach.

I od razu powiem, że nawet gdybym mieszkała w blokach, robiłabym tak samo, i niechby  sobie sąsiedzi gadali. Zapytajcie swoich rodziców albo dziadków jak się ubierało kiedyś dzieci na podwórko i kogo to naprawdę obchodziło. Nie odbierajmy dzieciom ich praw tylko dlatego, że w dobie nowoczesnych proszków do prania, dzieci mają być czyste. Wręcz przeciwnie, właśnie dlatego mogą być brudne!

Subscribe
Powiadom o
guest

12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bombel
Bombel
13 lat temu

Super text!!! Czytałam z uśmiechem na ustach!! 🙂
Z racji,że moje dziecko jest młodsze od Duśki 😉 mogę wyciągnąć z tej opowieści pewną lekcję dla mnie,na przyszłość 🙂
Czekam na następny text!!! 🙂

Baby_55
Baby_55
13 lat temu

popieram w 10000% mam to szczęście być mamą chłopca, co prawda młodszego od Duśki bo ma niecałe 5 mies ale chłopcy jak wszyscy wiedzą, grają w piłkę i biegaja po drzewach itp, więc szykujac garderobe na przyszłość, skorzystam z tej mądrości 🙂

Najszczęśliwsza mama
Najszczęśliwsza mama
13 lat temu

My co prawda nie mamy podwórka, gdzie Mati mógł by się bawić ale za oknem mam plac zabaw. Gdzie prawie dziennie uczęszczamy nie ubieramy czystych, nowych ciuchów bo niby po co ? Ja mam zdanie takie jak autorka że najlepiej mieć szczęśliwe dziecko niż wiecznie czyste.Zdanie innych delikatnie pisząc mam gdzieś, wszyscy się dziwnie spoglądają że puszczam małego nie mal wszędzie. Niech raczkuje sobie, a co. Niby dlaczego miałam bym zabronić raczkowania po trawce, czy piasku bądź na brzegu jeziora ? Jadąc na spacer zawsze zabieram koc i gdy tylko znajdziemy miejsce zatrzymujemy się i rozkoszujemy się piękną zielenią 🙂… Czytaj więcej »

Magda
Magda
13 lat temu

Super tekst. Borę do serca 😀
Buziak

Sisunia
Sisunia
13 lat temu

Świetny tekst 🙂 napisany lekko i z humorem…ja jestem mieszkanką bloku i muszę przyznać,że ubieram ładnie małego tzn nic poplamionego ani zniszczonego. Oczywiście zasada jest jedna-robi co chce (w granicach rozsądku) chce do piasku czy w błoto??-nie ma sprawy!! dla mnie ubranie to tylko rzecz! Nie mam ubranek „w spadku” więc kupuję nowe czasem w lumpeksach ale raczej wybieram nie zniszczone. Siłą rzeczy ubranka są bez plam. Nie można przez ubrania zabierać dziecku radości z poznawania świata 🙂

Aga86
Aga86
13 lat temu

Popieram w 100% i tez mam osobna szafke na „podworkowe” ciuszki 🙂

(nie)Magda(lena)
(nie)Magda(lena)
13 lat temu

ja też mam kilka ciuszków do nauki jedzenia 🙂 już z plamami i inne nowe i używane w stanie bardzo dobrym, ale nie ma tragedii jak coś się poplami nawet jeśli nie zdążyłam jeszcze dobrze metki oderwać :)- zawsze można spróbować sprać 🙂 poza tym również należę do mam, które pozwalają chodzić (raczkować) dziecku po trawie, piasku itp i jeśli tylko Lusia nie próbuje tego zjeść, może robić co chce 🙂

anna
anna
13 lat temu

100% prawdy podpisuję się pod nim obiema rękami i nogami

Agata Sztole
12 lat temu

Amelcia ma 2 latka a ja kocham jak pięknie wygląda czy w piaskownicy czy w kościele nieważne. Wszędzie chodzi czyściutka i nieobtargana. Oczywiście tam gdzie może zniszczyć bardzo ubranka wybieram te tańsze ale zawsze mają wygląd. Nie wyobrażam sobie żeby córka miała potarganą bluzkę nawet w domu żal by mi było na nią patrzeć. Wole nie kupić sobie kolejnej bluzki a w zamian kupić jej. Wcale nie oznacza to że ciągle krzyczę Amelka nie rób tego bo sie ubrudzisz nie rób tak bo potargasz wszystko w granicach rozsądku.

Katarzyna Jaroszewicz
12 lat temu

Miło jest jak dzieci (i nie tylko) wyglądają ładnie, kolorowo i czysto. Jednak najważniejsza jest wygoda i dobra zabawa!!!

Sabina Kasoń
11 lat temu

Świetny tekst i super pomysł!!! Dziś jeszcze robię remanent w ubrankach i podzielę i też się przejmować nie będę 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close