Cześć, mam na imię Marysia i biję moje dzieci
Co Wy na to, że nowo poznana osoba, matka z dwójką dzieci pod pachą, przedstawia się w ten sposób? Niemożliwe? Pewnie nie, bo przecież kto o zdrowych zmysłach przyzna się, że bije swoje pociechy, z reguły bezbronne dzieciaki. Albo baba głupia albo bezczelna albo zmyśla. Ja na pewno nie zaczynam od tego rozmowy, choć gdy się ktoś mnie zapyta, czy biję moje dzieci, odpowiem – nie, lecz kiedyś zdarzyło mi się dać klapsa.
I to pewnie nie tylko mi. Poprawność polityczna narzuca odpowiedź “klaps jest zły, nie biję swojego dziecka”. Ja w wielu przypadkach wyczuwam tu hipokryzję. Dobrze jest gdy faktycznie rodzic stosuje się do hasła “kocham, nie biję”, ale gorzej gdy tylko ktoś tak mówi a w czterech ścianach to wygląda zgoła inaczej.
Otóż to, nie biję, choć w ostateczności padł klaps (tak, wiem, już słyszę gdzieś w tle “co za różnica”). Było to bardziej efektem złości, bezsilności czy rozpaczy. Z pewnością nie napawało mnie to dumą.
Szczęśliwie nie mam takiej potrzeby żeby na co dzień karać w ten sposób moje dzieci. Choć może powinnam zaznaczyć – moje starsze dziecko, bo niemowlęcia uderzeniem nie mogłabym “poczęstować”. Zresztą klaps nigdy nie miał na celu zadać bólu, ale otrzeźwić młodego gdy ostro przegiął ze swoim zachowaniem. Otrzeźwić – nie upokorzyć czy fizycznie niszczyć. Nie powinnam się wypowiadać w cudzym imieniu, ale nie tylko ja rozgraniczam to w ten sposób.
W pierwszej kolejności stosuję w wychowywaniu dzieci “pokojowe” metody, rodem z programów o super niani. I cieszę się, że działają, bo głowa mnie o to nie boli co mam dalej robić, jak działać, gdy nie starcza mi sił, pomysłów czy żelaznej konsekwencji w zaprowadzaniu ładu i składu u syna. Wolę tłumaczyć, ale gdy to zawiedzie, zdarza mi się podnieść głos, a nawet uderzyć po ręku gdy ten, mimo moich próśb i innych środków zaradczych, po raz milionowy wyciąga rękę tam gdzie nie powinien – np. w stronę odkręconego palnika z ogniem.
Niestety, tragiczne historie dzieci, które mało nie spaliły się od podpalenia flanelowej piżamy, usprawiedliwiają w moich oczach strzał po ręku, bo jeśli nie po dobroci i w tłumaczeniu, to może tak dziecko “jak nie zrozumie to zapamięta”. I nie uwierzę, że tylko mi się taka sytuacja zdarzyła, a reszta rodziców jest absolutnie na “NIE” i nigdy czegoś takiego nie zrobiła.
Sadystyczne podejście? Nie wydaje mi się. Wyraźnie rozgraniczam klaps od bicia, tym łatwiej, że w dzieciństwie nie raz ojciec skórę sprał więc wiem, na czym to polega. Mówi się, że dupa nie szklanka, nie pęknie, co potwierdza moje doświadczenie. I może taka nauka nie należała do najprzyjemniejszych, jednak była skuteczna, drugi raz tych samych błędów nie popełniłam. Nasi rodzice nie mieli wątpliwości jak wychowywać dzieci, zresztą wtedy większy szacunek był i dla zasad i dla człowieka. Rodziców moich kocham i podziwiam za to, że dali sobie z nami radę, a my wyrosłyśmy na przyzwoitych ludzi. Nie została mi trauma z dzieciństwa, nie noszę na ciele ani na duszy śladów ojcowskiego paska, nie jestem wypaczona ani zaprogramowana na agresję względem moich dzieci.
Mam też świadomość że klaps jest karalny, choć osobiście wolę, aby państwo nie ingerowało w wybrane przeze mnie metody wychowawcze, tak, że za chwilę nie będę mogła podnieść głosu na dziecko. Co więcej uważam, że to nie stosowanie klapsa daje przyzwolenie na bicie i tworzenie patologii, ale spaczona psychika człowieka.
Żeby była jasność sytuacji, nie namawiam do dawania klapsów ani stosowania przemocy, sama trzymam się od tego jak najdalej mogę, ale zwyczajnie i po ludzku rozumiem, że błędy a nawet ten nieszczęsny klaps każdemu rodzicowi mogą się przydarzyć. Najważniejsze żeby każdy z tego odpowiednie wnioski wyciągnął. Rodzic powinien sam sobie odpowiedzieć jak chce dziecko wychowywać, i robić to tak, aby móc uczciwie spojrzeć dziecku prosto w oczy z pewnością, że zrobiło się wszystko, żeby było szczęśliwe. Bez przegięcia w jedną czy drugą stronę.
Mam na imię Edyta i moja córka kiedyś dostała klapsa. Tak wyszłam z siebie i stanęłam obok. Co mnie zaskoczyło? Ja tej sytuacji już nie pamiętam dokładnie, ale dzieci pamiętają. Kiedyś wkurzyłam się na Młodszą i Starsza powiedziała: Mamo nie będziesz jej biła? Mi się gorąco zrobiło… Jeden klaps… To dla moich dzieci oznacza bicie! Uderzenie w pupę. Z jednej strony sobie pomyślałam: Dziewczyny wy nie wiecie w ogóle co to znaczy bicie. Z drugiej… Jeju nigdy więcej. Matko policz do dziesięciu lub grzmotnij kubkiem o podłogę. Jak one wszystko pamiętają!!!! Jednak dokładnie rozumiem rodzica, w którym się czasem zagotuje.… Czytaj więcej »
Ja to co robię gdy się we mnie gotuję, to wychodzę z pokoju, po prostu obracam się napięcie i Auf Wiedersehen! Swoją drogą, nie raz gdy słucham starszych ludzi, pojawia się aprobata nawet nie dla klapsa, ale ogólnie dla bicia, jako środka wychowawczego. Nie dziwię się specjalnie, bo dzieciaki teraz są niemiłosiernie rozpuszczane, a kilkadziesiąt lat temu podobne zachowanie czy brak szacunku wobec starszych byłby nie do pomyślenia. I nie było poradników jak wychowywać, żeby nie krzywdzić dzieci.
Ja krzyczę. Po prostu wydaje z siebie głośne aaaaaaaaaaa i wtedy Młode wiedzą, że przegięły. Zaczynają mnie przytulać i często gęsto powiedzą coś takiego, że wybucham śmiechem. Wyczaiły to i teraz same starają się mnie rozśmieszyć. Trudno nie mieć nerwów.Trudno je opanować, ale w sumie da się. Jestem chronicznie przemęczona i to mnie dobija. Mam dzieci wstające z kurami a chodzące spać koło północy, wiecznie gadające, śpiewające i skaczące i czasem chciałabym wyjąć na chwilę z nich baterie 😉 Nie da się. Czasem takie aaaaaaaaaaaa pozwala się wyładować. A klaps jest niedobry. Przemoc wobec kogokolwiek jest niepoprawna politycznie… Niemniej nie… Czytaj więcej »
A ja nie rozumiem i mam nadzieję nigdy nie zrozumieć jak można dać klapsa. Patrzę na swoją córkę i widzę bezbronne, zależne ode mnie cudne stworzenie. Nie wymagam od niej bezwzględnego posłuszeństwa, zdaję sobie sprawę, że jest odrębną jednostką, ma swój charakter, temperament, emocje, szanuję jej odmienne zdanie. Jeszcze nie zdarzyło mi się podnieść na nią krzyku, ale nie zarzekam się że to się kiedyś nie stanie, jednak musiałaby to być faktycznie krytyczna sytuacja np. zagrożenia jej bezpieczeństwa. Nie wychowuję córki bezstresowo, ale po prostu nie umiem sobie wyobrazić, że mogłabym ukarać ją cieleśnie.
Zaloze sie ze twoje dziecko ma ponizej 2lat? Pamietam jak sasiadki obgadujac inna wyrazily dezaprobate w stosunku do jej krzykow na dziecko. Dzis jedna z nich robi to znacznie glosniej… Moral z tego taki, ze z wiekiem dziecka zmenimy poglady…
Oj, święte słowa, dopóki człowiek sam tego nie przerobi, to nie specjalnie ma pojęcie o czym mówi.
Zgadzam sie!
Mam gorącą nadzieję, że wytrwa w tym Pani, bo ja przyznam zarzekałam się e nigdy mi się to nie zdarzy, niestety, w jednej sekundzie to nigdy przestało istnieć. A proszę mi wierzyć, dzieci kocham miłością nie do zdarcia.
Dokładnie wiem o czym napisałaś. Zanim mój synek się urodził wiedzieliśmy, że nie będziemy stosować kar cielesnych. Synek ma teraz 3,5 roku i przyznaje sie, że zdarzyło mi się dać klapsa czy trącić w rączke. Był to wynik mojej bezradności braku sił i zmęczenia. Synek bardzo lubi testować moja wytrzymałość i wymyśla różne psoty. Kiedy jednak coś co robi w jaki kolwiek sposób zagraża jego zdrowiu i życiu np. odkręcanie kurka z gazem etc wybucham krzykiem. Jest to chwila moment. Zaraz już spokojnie staram sie mu wyjaśnić, że tak nie wolno i dlaczego ale w pierwszej chwili reaguje krzykiem. Zawsze… Czytaj więcej »
Kiedyś byłam niania dwójki urwipolciow. Zawsze przysiegalam, że nie będę używała przemocy, ale przy nich dostałam na to zielone światło od ich szwajcarskiej matki- bo, jak ona twierdziła, czasem inaczej się nie da. I co? Raz jeden mialam sytuację, gdy Młody o mało nie wyskoczył na ulice. Biegnąc do niego chwycilam go za rękę tak, że został ślad na nadgarstku. Miał później ogromne pretensje, że to bolało, ale ja się wówczas bardzo przestraszylam. Oczywiście musiałam tak zrobić, ale też byłam o krok od wytarmoszenia go- właśnie z bezsilności i strachu. Probl em pojawia się, gdy przekroczymy pewną granicę. Na trzylatka… Czytaj więcej »
ja stosuje kilka metod aby poradzić sobie z moimi urwisami np. tabela z buźkami, karny kącik ale mimo to zdarzyły się sytuacje gdzie klaps zawitał, później tego bardzo żałowałam, staram sie rozmawiać i tłumaczyć,
W sumie psychologowie twierdzą, że krzyk jest znacznie gorszy niż inne kary dla dzieci bo wywołuje lęk i poczucie winy wiec nie ma złotego środka niestety. Myślę, że każdy sam powinienwybrać metodę wychowawczą a potem ponosić jej konsekwencje i nie oceniać wyborów innych.
Ja się przyznam, że raz klapsnęłam delikatnie córkę i miałam takie wyrzuty sumienia, że coś okropnego. Przysięgłam sobie nigdy więcej, niech mnie ręka boża strzeże. Ale czy ustrzeże??? Tego nie wiem. Aktualnie dzieci dają mi tak popalić, że czasem ręka aż świerzbi. Biorę wtedy dwa głębokie wdechy i próbuję innych metod. Póki co to maluch, bo mają 3 i 1 rok, więc też to inaczej postrzegam. Wszystko pokaże czas. Mi w dzieciństwie udało się zaliczyć kilka ” ręcznych tłumaczeń” i co żyję, nie mam traumy. Nie mniej jednak chciałabym, aby moje skarby nie przyprawiały mnie o takie myśli.
Nie zdarzyło mi się jeszcze, ale nie zamierzam dopuścić do sytuacji, w której moje dziecko narazi swoje życie, ponieważ nie będzie zdawało sobie sprawy z powagi sytuacji. Są zdarzenia, gdy nie ma czasu na tłumaczenie i nadzieję, że dziecko zrozumiało. Zresztą – każde dziecko jest inne: jedno dostaje klapsy codziennie i ma to gdzieś, dla innego już podniesiony głos jest traumą. Nie istnieje jeden przepis na wychowanie, bo dzieci to indywidualne jednostki i nie powinno się ich wrzucać do jednego wora. P.S.Komentarze pokazują, ze polskie prawo jest beznadziejne. Klapsy są wszędzie i karać za nie wybiórczo to hipokryzja.
P.S.Komentarze pokazują, ze polskie prawo jest beznadziejne. Klapsy są wszędzie i karać za nie wybiórczo to hipokryzja.” Zgadza się ! Państwo zamiast nakładać kary za klapsa, powinno ułatwić rodzicom wychowywanie, np łatwiejszy dostęp do psychologa dziecięcego, a może nawet komu trzeba wizyty wspomagające rodzinę nie tylko gdy stanie się już coś złego, albo rodzic się zagalopuje i z jednego klapsa, wychodzi dzień w dzień bicie. Ja czekałam 3 miesiące na wizytę u psychologa dziecięcego, to była inicjatywa moja i męża, żeby indywidualnie otrzymać wskazówki jak omijać błędy w wychowaniu syna, bo trzeba przyznać, że niezły aparat z niego. A jak… Czytaj więcej »
Tak…właśnie wczoraj: swieza sytuacja, mlody trzylatek mój takie robił fochy na ulicy,że po prostu podnioslam glos i powiedziałam: albo sie uspokoisz, albo idziemy do domu!! W tym momencie obce babsko starszyło mnie policją,ze SIĘ ZNECAM NAD DZIECKIEM!!Tylko jakby dziecko wpadło pod samochód to byłyby komentarze: a gdzie matka była???Co za kraj…
dobrze że ludzie reagują, ale żal tylko że w sytuacjach gdzie nie jest to konieczne, a tam gdzie się dzieje dramat „nikt nic nie wie”
Usprawiedliwianie klapsa tym, że jest lekki albo ratujący życie jest debilizmem. Klapsy, szturchnięcia, delikatne klapsy w pupę – tak muśnięcie motylka – taki maluni klaps, że go w sumie nie było – kogo Wy oszukujecie?! Bzdury! Nie możesz się opanować przed użyciem siły wobec osoby (powtarzam OSOBY) słabszej od Ciebie – to nie miej dzieci! Gdyby tak mąż większy i silniejszy dał Ci lekkiego klapsa albo pacnął po rączce bo nie chcesz siedzieć spokojnie to też by było usprawiedliwione? Banda głupich bab krzywdzących swoje dzieci i dorabiających do tego bzdurne teorie.
Jestesmy kobietami, matkami i nami też rządzą emocje. Zadna z nas na zimno nie planuje bicia – lecz działamy odruchowo, impulsywnie w strachu . Potem nam głupio moze zalujemy ale nir jestesmy maszynami doskonałymi.
mnie też się zdarzyło, trudno… teraz już nie
Nigdy nie uderzyłam (czyt. nie dałam klapsa, jak kto woli). Nie ma takiej siły, która mnie do tego skłoni. Złoszczę się, fochem rzucę, dam karę. Ale nie uderzyłam i nie uderzę.
Moj syn 3 lata jak tylko podniose glos mowi mamo nie badz na mnie zla. Zdarzylo mi sie pociagnac mocniej za reke czy szturchnac. Ale staram sie panowac nad soba. Potem przepraszam i tlumacze ze kazdy czasami ma prawo sie zdenerwowac. Mysle ze trzeba z dzieckiem rozmawiac o uczuciach.
Nigdy nie pisałam, ale czytam, edukuje się, szkole w dziecinie współczesnego wychowania . Powiem od siebie ,ze dzieciństwo odebrałam karne, dyscyplina fizyczna miała nieodzowne swoe miejsce , był rygor, był dryl, była musztra, były klapsy, były porcje pasem, oczywiście to wszystkow ramach kary za zle sprawunki, za brak posłuchu, za bunt itd…. Jestem bardzo twardą osoba, psychicznie , ale impulsywną szybko wytrącające mnie z równowagi, powsiagliwą w okazywaniu troski, czulosci. Mój mąż sprowazda mnie na tą dobrą strone, okazuje u milosc,, czulosc, troske choć kiedyś przychodizlo mi to z trudem. ‘ Poznałam męza jak był samotnym ojcem, ja nigdy nie… Czytaj więcej »
A ja tak nie uważam. Jak będziesz bić dziecko to nie zyskasz jego szacunku, tylko będzie się Ciebie bało, a w przyszłości wypomni wszystkie doznane krzywdy.\Poza tym bicie dzieci jest zabronione w konstytucji RP. To jest znęcanie się nad słabszymi !
Wreszcie tekst – dość stary wprawdzie – który nie demonizuje tematu bicia dzieci bądź sławetnych klapsów. Nie to, bym była zwolenniczką tej metody wychowawczej. Wszelkie publikacje, zachęcające do przyznania racji jednej stronie, uznania jej za jedynie słuszną – napełniają mnie jednak po prostu ogromnym niepokojem. Tym większym, jeżeli jako argument podaje się wprowadzoną/obowiązującą ustawę. Komentarze takie jak pewnej mamy na FB, że z łezką w oku wspominać będzie dzień czy też dni, gdy dziecięciu po raz trzeci spadła szklanka soku na ziemię albo gdy pocięło spodnie nożyczkami – zakrawają dla mnie na jakiś fanatyzm. W takich sytuacjach mam zwyczaj pytać:… Czytaj więcej »
W większości komentarzy rodzice skupiają się na sobie. Rodzic poniesie konsekwencje swoich metod, ok, ale głównym beneficjentem błędów wychowawczych zawsze jest dziecko. Nic dziwnego, że większość z rodziców usprawiedliwia klapsy, skoro sama była bita, ale chyba czas najwyższy to przerwać i nauczyć się w to miejsce innych, skutecznych metod. Rozumiem, że rodzic może nie być kompetentny, może nie umieć używa innych metod niż klaps, czy metod radzenia sobie se stresem, bo bicie to efekt emocji rodzica, nie zachowania dziecka. Za własne emocje odpowiada rodzic, nie dziecko. Na początek warto wziąć za nie odpowiedzialność. Choć oczywiście usprawiedliwienia można mnożyć. Do bycia… Czytaj więcej »
Przykro mi, że była Pani bita w dzieciństwie. Pani ojciec źle postępował i nie można tego usprawiedliwiać. Czy to pomogło w wychowaniu Pani na dobrego człowieka? Moim zdaniem dzieci można wychować na dobrych ludzi bez bicia. Pani ojciec był widocznie słaby i nie potrafił inaczej. Przykro mi z tego powodu. Rozumiem Pani stanowisko tylko dlatego, że sama byłam bitym dzieckiem i jeszcze 10 lat temu gdy miałam 20+ lat i nie miałam dzieci tak jak Pani uważałam w swoich teoretycznych rozważaniach. Teraz kiedy mam własne dziecko obiecałam sobie, że nigdy go nie uderzę i znajdę w sobie siłę by iść… Czytaj więcej »
ga Miłek Pani która to napisała szuka usilnie usprawiedliwienia na swoje zachowanie, na przemoc , którą zastosowała wobec dziecka Była bita i powiela ten sam schemta, wyniosła go z domu. Jej rodzice nie widzieli nic w tym złego więc i ona sama nie widzi. Klaps to przemoc! Klaps jest biciem i nie ma tu miejsca na usprawiedliwienia!
Rodzice mnie nigdy nie uderzyli. Przynajmniej nie pamiętam. Jako młoda dziewczyna stanowczo twierdziłam, że bicie, klaspy i inne cielesne reprymendy wnoszą samo zło do rodziny. Kiedy sama jestem matką, nabrałam innych doświadczeń. Często wychodzę z siebie i ,,trzepnę w łapkę” czy dam klapsa w sytuacji krytycznej. Nie promuję takich zachowań, jednak po latach widzę, że życie weryfikuje nasze poglądy.
Ja mam swoje zdanie dość zdecydowane w tej sprawie.Uważam, że żadne bicie czyli klapsy też ani krzyczenie nie jest dobre dla dziecka. Jestem o tym przekonana. Praktyka jest niestety taka, że krzyczę i dzisiaj walnęłam córkę trzy razy płaszczem przeciwdeszczowym, w który się zawinęła. Przestraszyłam się, że się udusi, a oprócz tego… byłam cholernie zmęczona, głodna, bo zabrakło nam do pierwszego i jeszcze nie wydobrzałam po tym doświadczeniu. Jak miałam jedno dziecko, a trwało to 14 miesięcy, to nawet na nie krzyczałam i nigdy nie uderzyłam. Ale dwójka dzieci rok po roku to już zupełnie inne nerwy. Do tego różne… Czytaj więcej »
Patologia. Tyle w temacie. Jak jest się tak głupim, że nie umie się powstrzymać dziecka przed dotknięciem palnika inaczej niż biciem po rękach, to jest się patologią. I nie, nie wyrosła Pani na przyzwoitego człowieka. Przyzwoici, cywilizowani ludzie nie stosują przemocy.