W każdej rodzinie znajdzie się ananasek, który zawsze wymyśli coś, co sprawia, że z wrażenia klapki spadają. U mnie rolę dziecka wygadanego, że aż strach, ma mój średni syn, Woju, ale i Bartek również potrafi “zabłysnąć” złotą myślą.
Woj, to moje pocieszne dziecię, w każdej sytuacji potrafi się odnaleźć i wszystko skomentować. Często wychodzą z tego sytuacje komiczne, w których nie pozostaje nic innego, niż boki zrywać.
Przedstawię Wam trzy z wielu, które szczególnie zapadły mi w pamięć.
Pewnego razu Woju zaciągnął mnie do lodówki i wybrał sobie z pięciu różnych serków smakowych, stracciatellę. Usiadł do stołu, podałam mu serek, na co on spojrzał i podbił:
– Przykro mi mamo, muszę zrezygnować z tego serka, nie przemyślałem czekolady.
Dostał waniliowy, po czym stwierdził, że może jeść, bo tu nic brązowego nie siedzi :) Wolałam nie wiedzieć, z czym mu się ta stracciatella kojarzy :P
Innym razem Woj siedzi i ogląda program kulinarny dla dzieci. Nagle się zrywa i krzyczy:
- Mamo, mamoooo, a dlaczego ta pani dodaje osikany szczypiorek do kanapki??? Spojrzałam na syna, nic nie zrozumiałam, więc pytam:
- Jaki osikany, dlaczego?
- No, ta pani mówiła, że teraz posika szczypiorek i można już jeść, ale ja nie będę jadł osikanego, mamo!
- Chyba posieka, nie posika, co?
- A co to posieka?
- Drobno pokroi.
- A, to sikać na niego nie będzie?
- Nie, nie będzie.
- To dobrze, bo nie je się w toalecie, a co dopiero osikane kanapki. :)
Chyba ze dwa lata temu weszłam do pokoju Wojtka i Bartka, po coś tam. I to był błąd, bo na całej ścianie widniało wysmarowane kredkami „coś”. Pytam się starszego, co to jest, a On mi na to:
- Bo wiesz, że umiem liczyć?
- Wiem.
- No to chciałem w nocy policzyć jabłka, ale nie miałem jabłek, bo one były w kuchni w koszyku. Nie mogłem policzyć bez jabłek i kokosów, to je sobie namalowałem…
Kurtyna!
Powiem Wam, że ja się z moimi dziećmi nie nudzę. Co i rusz wymyślają inne cuda na kiju. A ja te wszystkie perełki zbieram i wpisuję do zielonego kajetu, żeby na starość mieć się z czego pośmiać. A może zamiast trzymać je w szufladzie, wydam i zarobię na nich mnóstwo kasy? ;)
Koniecznie podzielcie się perełkami, które wypadły z ust Waszych pociech!
Moja córka ostatnio:
mamo ja mam bardzo poważną chorobę.
jaką? – zapytałam
jak pani tłumaczy zadanie ja bardzo szybko zapominam i nie wiem co mam robić.
Za to mój syn ostatnimi dniami gdy siedziałam przy szkolnej dokumentacji o 21 pyta:
mamo ty jeszcze pracujesz?
tak synku
Ja za nic na świecie nie zostanę nauczycielem.