Gaslight. Gdy nie wiesz, że manipulujesz
Na zjawisko Gaslightingu natknęłam się stosunkowo niedawno. Bardzo prawdopodobne, że wiele z nas doświadczyło na własnej skórze czym jest Gaslight, może w szkole, może podczas kampanii wyborczej, może w domu lub w pracy. Czym właściwie jest Gaslight? To sytuacja, w której jedna osoba próbuje przekonać drugą, że to czego doświadcza – poczucie rzeczywistości, uczucia, przekonania – nie są prawdziwe. Gaslight jest formą manipulacji.
Do tej pory termin pojawiał się najczęściej w kontekście politycznym, lub w odniesieniu do relacji damsko-męskich. Istnieje jednak zjawisko Gaslightingu w relacjach rodzic-dziecko.
Gdy inni ci wmawiają, że to co widzisz nie jest prawdą, to co słyszysz nie jest prawdą, gdy bliskie ci osoby powtarzają, że to co czujesz nie jest prawdą, zaczynasz się zastanawiać, czy nie mają racji.
Jakie słowa dają wam ukojenie, gdy jest wam źle? Założę się, że „nie bądź mazgajem” do nich nie należy. Każdy słyszał choć raz w życiu słowa: nie płacz, wcale tak nie boli, nie bądź beksą.
– Już nie mogę, najadłem się – przestań, jedz, nie po to gotuję, żeby wyrzucać.
– Czemu płaczesz? – bo zgubiłam figurkę – daj spokój, to nic takiego.
– Boli mnie kolano, upadłem na rowerze – wstawaj, jedź i przestań płakać.
To są zdania, które choć wypowiadane w dobrej wierze, potrafią pozbawić dziecko pewności siebie, być podwaliną frustracji i zniekształcenia obrazu własnej osoby w dorosłym życiu.
Jaka jest alternatywa dla słów „nie ma po co płakać”? – przecież mówiąc to, mamy na myśli, „nie łam się, będzie lepiej, to nie jest takie ważne w obliczu innych problemów”. Czemu tak mówimy? Żeby wychować silne dziecko, odporne na niedogodności losu, bo przecież będzie ich jeszcze wiele w życiu.
Świat to nie tęcza z waty cukrowej. Chcemy dobrze. Czasami brakuje nam słów.
Mnie również. Czasami po prostu powiem – daj spokój, to tylko klocek, masz tam całe pudło przestań już płakać. Odruchowo, tak po prostu. Można jednak lepiej … można, ale to nie jest takie proste.
Empatia to ważna cecha. Trzeba ją pielęgnować.
Mam w domu dwie awanturnice. Moje dzieci kładą się na ulicy. Jestem jednym z „tych” rodziców. Leży – niech leży, poleży i wstanie. Próbowałam kilku technik, nazwijmy to eksperymentem społecznym. Ups, teraz wyjdzie, że eksperymentuję na dzieciach, ale co tam. Przed bramą do domu mamy swój stały punkt leżenia na asfalcie. Ciepło, miło więc co tam, ja też poleżę. Leżałyśmy sobie pewnego ciepłego wieczoru na chodniku, patrząc w niebo, a przynajmniej ja patrzyłam, bo jedna z hrabin ma system „na brzuchu” a druga „na plecach”, więc każda leży w innej pozycji. Histeria ustała gdy mój korpus legł obok nich. Ze wszystkich moich prób konfrontacji, ta przyniosła najlepsze efekty. Nie wiem jak mało pedagogicznie to zabrzmi, ale ja je teraz rozumiem.
Czy warto pytać „co czujesz”? Warto, ale jeszcze lepiej zapytać „o czym myślisz”.
Wyobraźcie sobie, że nie macie argumentów w dyskusji, co tam w dyskusji, niech to będzie kłótnia o coś dla was ważnego. Jesteście wzburzone, w zaparte upieracie się przy swoim ale …. zabrakło słów, sytuacja wymknęła się spod kontroli. Co robią dorośli? Dorośli krzyczą, czasami uderzą pięścią w stół, tupną nogą, rzucą się na łóżko żeby popłakać. Dziecko robi dokładnie to samo!
Mam pozwolić dziecku leżeć na ziemi i krzyczeć? – hmm a czemu nie?! Jedno dziecko chce być samo, drugie pragnie się przytulić, trzecie będzie chciało się wykrzyczeć. Złości trzeba dać upust. Można ją wytańczyć, można ją wyskakać, wyśpiewać, można i wyleżeć. Płacz też jest potrzebny. Nie powinno się ani bagatelizować łez, ani bezpodstawnie pocieszać:
Przypomina to trochę naprawianie samochodu poprzez odłączanie kabla odpowiedzialnego za światełko informujące o konieczności sprawdzenia silnika.
(www.psychologia.edu.pl)
Płacz pomaga nam zredukować stres, wyciszyć się, dać upust emocjom. Nie warto dusić w sobie gniewu, złości ani smutku, bagatelizowanie tych emocji nie sprawi, że znikną, a jedynie wywoła poczucie wstydu – dorośli często mówią „wybacz, że się uniosłam” albo „nie wypada płakać”. Mówiąc kolokwialnie – bullshit mości państwo, emocje są nam potrzebne, nie duśmy ich w sobie, nie duśmy ich w dzieciach. Dajmy im się wyleżeć na chodniku, wykrzyczeć, wyskakać. Mnie pomaga muzyka, głośna i z rockowym pazurem 😉 A jak wy dajecie upust emocjom?
Dla chcących zgłębić temat
http://www.psychologia.edu.pl/obserwatorium-psychologiczne/1400-dlaczego-placzemy.html
http://www.ravishly.com/stop-gaslighting-your-kids
Mi dają ukojenie zakupy hehe :-p
Wiadoma sprawa, ja tracę poczucie czasu jak widzę buty ?
Hehehehehhehe
Tylko stopy mi nie tyją ?
Wow…a mi nadgarstki heheheheh serio, branzoletki mogę dla dzieci zakładać hahaha