Jak to jest nie mieć Babci?
Dzień Babci i Dzień Dziadka. Jak co roku wezmę telefon i wykonam połączenie, aby ukochanemu Dziadkowi złożyć życzenia. Babci, takiej prawdziwej nigdy nie miałam, z drugim dziadkiem kontakt mam kiepski, nie pamiętam już kiedy ostatnio dzwoniłam do niego, dwa lata temu? Myślę że ani On, ani jego żona nie mają potrzeby kontaktu, ja nie tęsknię i też nie narzucam się ze swoją rodziną. Bywa, życie nigdy nie jest tylko czarne albo tylko białe.
Pierwszej żony dziadka, czyli mamy mojej mamy, nigdy nie znałam, wybrała inne życie, nie oceniam, nie szukam z nią kontaktu, choć wiem że pojawiła się przez chwilę na orbicie mojej rodziny.
Druga babcia, czyli mama mojego ojca też opuściła rodzinę. Pamiętam Ją tylko ze zdjęć, odeszła gdy byłam dzieckiem. Przez ponad 20 lat dwa razy przemknęła przez moje życie jakby od niechcenia i zniknęła. Wiedziałam, że ma nową rodzinę, miałam żal o to, że zostawiła Dziadka, którego kocham nad życie i wiem, że jest tak samo w drugą stronę. Nie da się ukryć tego blasku w oczach 85 latka przy spotkaniu i silnego objęcia jego kruchych już ramion. Nie dziwcie się, że to właśnie Jemu złożę życzenia, bo zasłużył całym sobą na szczerą pamięć i troskę.
Nigdy nie miałam prawdziwej babci, zawsze ciepło otrzymywałam od przyszywanych babć. Nigdy więc nie składałam życzeń z okazji Dnia Babci, ale w tym roku zrobię wyjątek.
Po dwóch dekadach “odzyskałam” babcię. Życie jest dziwne, bo postawiło przede mną kobietę 78-letnią, zupełnie obcą, a mimo to w dziwny sposób bliską. Co powiedziałybyście przy takim spotkaniu? “Cześć babciu, co u ciebie słychać?”. Albo ”jak my się dawno nie widziałyśmy!”. Wszystko w takiej sytuacji brzmi głupio i nieprawdziwie.
Mój numer zdobyła od mojego taty, w sumie nie wiem dlaczego się na to zgodził, ale stało się. Zadzwoniła, spotkałyśmy się i… zapadła niezręczna cisza.
Wyobraźcie sobie, że siedzicie w kawiarni, patrzycie na obcą osobę, która mówi o was, jakbyście wczoraj się widzieli. Normalnie, zwyczajnie, aż zgrzyta. Nawet raz nie wyrwało mi się “babciu”, do tej pory mi to przez gardło nie przechodzi. Z tamtego spotkania zapamiętałam jeszcze dźwięk łyżeczki zanurzanej przeze mnie z uporem maniaka w kawie i desperackie próby “unormalnienia” klejonej rozmowy. No bo o czym gadać po 20 latach?
Szczerze? Na spotkanie przystałam, dla spokoju ducha, bo jestem w stanie uwierzyć, że po takim czasie ktoś przemyślał życie, zmienił się. Przecież czas zmienia człowieka, także doświadczenia i świadomość, że być może stoi już nad grobem. A ja jako dorosła kobieta nie potrzebuję już babci. Ten czas minął, tęsknota wypaliła się dawno. Nie do końca umiem się w tym odnaleźć.
Nie odrzucam jej starań, akceptuję chęć nawiązania trwałego kontaktu. Byłam u niej przejazdem w pierwszy dzień świąt, złożyłam życzenia, przedstawiłam jej moje dzieci. Tylko Dziadkowi nic nie mówiłam, myślę że serce by mu pękło, gdyby musiał wracać do przykrych wspomnień.
Życie płynie dalej, kontakt trwa od roku. Za chwilę wezmę telefon, wybiorę numer, złożę życzenia Dziadkowi. Zadzwonię także do “Niej”. Tej babci, której nigdy naprawdę nie miałam, i której już mieć nie będę w takim wymiarze, w jakim na to przez całe życie zasługiwałam.
ja bym nie zadzwoniła…
Jeszcze rok temu też nie podniosłabym telefonu. Ale czas zmienia spojrzenie na różne sprawy, z perspektywy wyglądają one inaczej, są łatwiejsze do zrozumienia.
A ja bym zadzwoniła, nic nie stracimy a możemy wiele zyskać. Przykre to co opisujesz ale uważam ze z każdej lekcji wynosimy jakieś wnioski i myślę ze Ty będziesz cudowna babcia dla swoich wnuków.
Anita, dziękuję Ci. Chciałabym być taką babcią, jakiej nie miałam. najpierw muszę postarać się, by być całkiem dobrą mamą 😉 a co do mojej „babci z odzysku”, zawsze lepiej jest mieć ją w takiej „formie” niż wcale tej relacji nie poznać.
Mialam przyszywana babcie, najukochansza na swiecie. Pamietam jak siedzialysmy zawsze w kuchni, zapach gotowanego rosolu .. Chodzilysmy na spacerki .. Zmarla jak mialam 11 lat .. Teraz jak przochodze obok jej bloku zawsze wspominam .. Teraz mam babcie meza .. Ale to nie jest to samo .. Chociaz ona traktuje mnie jak wnuczke na rowni z innymi .. Ale niestety to nie to samo .. 🙁
tak, to nie to samo, niestety!
Moje babcie nie zdążyły mnie poznać. Od taty strony zmarła zanim moja mama zaszła w ciążę a od mojej mamy strony babcia miała się dowiedzieć o tym że moja mama jest w ciąży. Rodzice mieli poinformować dziadków o ciąży. A dziadka pamiętam tylko jednego ale tak przez mgłę. Jeden zmarł jak miałam roczek a drugi jak miałam 3 latka. Jak poznałam mojego narzeczonego babcię to dopiero zrozumiałam jak to jest mieć taką wspaniałą osobę w życiu. 🙂
to też coś pięknego 🙂
Babcię miałam jedną , ale najwspanialszą odeszła 7 lat temu 🙁 Drugiej babci nie znałam i nie było mi dade poznać dziadzia 🙁
to zawsze strata, którą boleśnie się odczuwa
Bardzo! Szczególnie kiedy ukochana osoba odchodzi przy Tobie , a dwie godziny wcześniej żegna się z Tobą??
Moja babcia mieszkala z nami..to ona uczyla mnie czytac pisac. jezyka rosyjskiego niemieckiego itp..byla kochanym czlowiek aczkolwiek stanowczym..w kwietniu 2015 odeszla ze starosci krzyczac z bolu nie bylo mi dane sie z nia porzegnac bo mialam ko flikt z rodzicami i nie pojechalam na swieta a w drugi dzien swiat zmarla…zaluje jak wiele tzeczy nie zdaylam jej powiedziec …dzis pamietam jak wylam bo chlopak mnie rzucil a ona przyszla i zaczela opowiadac o chlopaku o swojej wielkiej milosci poznanej w kaachstanie (tam ja wywiezli)jak ich wojna rozdzielila… I w wieku ok 80 lat zobaczyla go jak sie wypowiadal w tv..zakuło… Czytaj więcej »
ja tez nigdy nie miałam babci z prawdziwego zdarzenia…Ukochany dziadzio zmarł prawie 30 lat temu,jego żona (moja babcia ma teraz 95 lat ).Zadnego ciepła od niej nigdy nie zaznalam (taki ma charakter i juz ).Relacje się poprawiły jakies 7 lat temu i są poprawne ,ale zawsze będzie taki niedosyt.Drugich dziadków nie znałam w ogóle 🙁