Jest afera!

Jest afera! I to nie byle jaka bo w przedszkolu! O Panią Bożenę się rozchodzi. Chcą ją wywalić. Podobno już nawet kogoś mają na jej miejsce, kuzynkę dyrektorki czy coś. Sprzątaczka wszystko słyszała bo kłótnia była potworna. Jedna się darła, druga płakała. No mówię Wam, afera!
Poszło o błahostkę, o to że Pani Bożenka jechała z grupą przedszkolaków na występy – konkurs z wierszykami i piosenkami o zdrowym odżywianiu. Najpierw, na prośbę przedszkola, dzieciaki miały być podwiezione przez swoich rodziców – własnymi autami, ale że impreza była rano, a rodzice pracują, zasugerowano, żeby wynająć busa. No i Pani Bożena tego busa wynajęła, za pieniądze z komitetu.
…i z tego wybuchła wojna.
Plotki mówią, że te pieniądze to już dawno na inny cel były przeznaczone. Ale kto ich tam wie. Rozliczać się z rodzicami nie czują potrzeby więc skąd można wiedzieć co w trawie piszczy.
A piszczy coś na pewno, bo atmosfera jest wybitnie nerwowa ostatnio.
Pani Bożena może ideałem nie jest, ale prawda jest taka, że z całej (aż trzyosobowej) kadry przedszkolanek, tylko ona zasłużyła sobie na uznanie i sympatię rodziców. Dlatego wieść o jej rzekomym zwolnieniu wywołała potężną falę oburzenia. Szybko więc wystosowano pismo do dyrektorki z prośbą o zwołanie zebrania, by sytuację wyjaśnić i Panią Bożenę obronić.
Ojjj powiem Wam, że na takim zebraniu rodziców to ja jeszcze nie byłam! Co tam się działo!? Przeszło czterdziestu rozgoryczonych rodziców i kadra przedszkola, podzielona na dwa obozy. A właściwie to kadra kontra Pani Bożena.
Atmosfera była tak gęsta, że momentami ciężko było oddychać. Temperatura sięgała zenitu, a emocje kipiały na prawo i lewo, niechlujnie brudząc przy tym ściany.
Wszyscy się przekrzykiwali, wytykali błędy, wyciągali skrywane od dawna gorzkie żale, wysuwali co raz to gorsze zarzuty i żądali wyjaśnień. Mówić mogli wszyscy i bronić się mogli wszyscy, poza Panią Bożeną. Jej ciągle nie dawano dojść do słowa, a każda jej próba przebicia się, była automatycznie odrzucana. Konflikt pomiędzy Nią, a kadrą i dyrektorką przedszkola był tak bardzo widoczny, że już bardziej nie mógł. A mimo to, wmawiano nam – rodzicom, że żadnego konfliktu nie ma! Obozów nie ma! To jest zła ocena sytuacji, a Pani Bożena…. no cóż, Pani Bożenie w sierpniu kończy się umowa. I dyra ową umowę może przedłużyć o kolejny rok (tak jak to było robione do tej pory, od 6 lat), ale nie musi. I zdaje się, że to już jest postanowione.
Choć z drugiej strony, stuprocentowej pewności nie ma. Jest jeszcze cień szansy, że dyra się przestraszy wielkiego rozgłosu, bo rodzice zagrozili, że pójdą do burmistrza! I o wszystkim powiedzą! I napiszą petycję!
Kto wie, może pójdą z tym jeszcze do telewizji..? ;-)
Śmiać mi się chce, jak sobie przypomnę dzisiejszy obraz – naprawdę wściekli rodzice, a właściwie, w przeważającej części – wściekłe baby, to nie przelewki! Mało brakowało, aby polała się krew i pofrunęły w górę włosy!
I pomyśleć, że w ten właśnie sposób zachowują się DOROŚLI, cywilizowani i (rzekomo) wykształceni ludzie…
Czekam jak sie watek rozwinie ;) Od razu widac ze co by ta pani nie zrobila to bedzie zle bo ciepla posadka juz czeka na kogos z jej rodziny
Ja też czekam! Dyra podobno do końca miesiąca ma czas żeby podjąć jakąś decyzję. Mam nadzieję, że z obawy przed dalszymi plotkami i reputacją, zostawi „biedną” panią przedszkolankę! :)
Ale cyrk współczuje tej Pani
Mi też jej szkoda. I ja bym tak nie chciała pracować – wiedząc, że „koleżanki” i dyra są przeciwko mnie ;/.