Joga. Znam zalety, dla których każdy powinien jej spróbować
Od dawna już miałam wielką ochotę, aby wypróbować jogę. Moje życie jest ostatnimi czasy bardzo intensywne, bo przy trójce dzieci, pracy zawodowej, pasjach, często brakuje tej energii. A czasem odwrotnie – wręcz odczuwam jej nadmiar i fajnie byłoby ją pozytywnie zneutralizować.
Poza tym bardzo mi się podobało, że jogini mają takie smukłe, giętkie ciała, a ich ruchy są zgrabne, wyważone. Oczywiście patrzeć i marzyć to jedno, a zabrać się do dzieła i wejść na matę to drugie.
Pewnego pięknego dnia obudziłam się z mocnym postanowieniem, że zacznę praktykować jogę. Kupiłam matę, zorganizowałam strój, wypożyczyłam książki z biblioteki i znalazłam na YouTube instruktażowe filmiki z poszczególnymi lekcjami. Żałuję, że nie udało mi się zapisać na zajęcia prowadzone przez instruktora w moim mieście, bo jak na złość osoba, która mnie interesowała, prowadzi zajęcia dwa dni w tygodniu, w których nie mogę uczestniczyć.
Stanęło więc na praktyce w domu. Na początku trochę się krępowałam, no bo umówmy się, jak do tej pory człowiek albo biegał i nikt go nie oglądał, albo dla odmiany siedział sobie na tyłeczku, to nagłe wejście na matę i uskutecznianie dziwnych pozycji (asan), może być odebrane przez rodzinkę jako coś bardzo nietypowego. Po kilku pierwszych lekcjach, które mi się spodobały, stwierdziłam, że już chyba nie mam się czego wstydzić i będę praktykować jawnie, nie uciekając przed wzrokiem innych.
To bardzo proste. Jedyne, co jest potrzebne, to tak naprawdę spokojny kącik (najlepiej pokój, żeby nikt pod nogami się nie plątał), wygodny strój (żadnych skarpetek;)) wyciszenie telefonu komórkowego i wybranie lekcji na YT.
No cóż, ja wsiąkam w to od jakiegoś czasu. Zazwyczaj każdego dnia praktykuję i mam już swoje ulubione asany, które mi odpowiadają. Muszę przyznać, że joga wywarła bardzo dobry wpływ na moje życie.
Po pierwsze – ciało szczupleje. Nawet jeżeli się wydaje że joga to “sport” dla emerytów, to muszę wam powiedzieć, że w zależności od rodzaju jogi, wybierzecie dla siebie i bardziej energetyczne (na przykład z ćwiczeniami na szczupły brzuch) i totalnie wyciszające, relaksujące.
Po drugie – bardziej elastyczne ciało, które można wykorzystać w kilku ciekawych sytuacjach 😉
Po trzecie – spokojne myśli. To chyba najważniejsza rzecz, za którą tęsknię co wieczór. Joga staje się dawką uspokojenia, prawdziwego relaksu i głębokiego oddechu, co jest nie do przecenienia. Uspokaja się serce, mięśnie rozluźniają, a stres odchodzi w zapomnienie.
Po czwarte – miłość 🙂 No bo joga uczy kochać swoje ciało i słuchać go mądrze. To taki odrobinę egoistyczny pierwiastek, z którego każdy powinien czerpać.
Matę najczęściej rozkładam mniej więcej o 22:00, bo tak mi jest wygodnie. Wykorzystuję wtedy jeden z ulubionych filmików relaksacyjnych, bo power jogę wolę w ciągu dnia, na podniesienie energii.
Już po upływie pół godziny czuję, jakby cały ten długi dzień był poza mną. Joga pozwala oderwać myśli od rzeczy, które za mną chodzą i “odpłynąć” nimi w dobrym kierunku.
Stałam się fanką jogi i myślę, że moja przygoda z nią będzie rozwijała się najlepsze – w dzień wersja energetyczna, a wieczorem dla odmiany, relaksująca. Pasuje mi ta różnorodność 🙂