16 września 2022

107 sekund – Liliana Fabisińska

Tytuł: 107 sekund
Autor: Liliana Fabisińska
Oprawa: miękka
Liczba stron: 359
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Czarna Owca

Niewiele jest książek, które budzą we mnie naprawdę skrajne emocje. Zazwyczaj albo mi się podobają, albo nie. 107 sekund Liliany Fabisińskiej, to jedna z tych pozycji, która nie raz i nie dwa zmieniała moją opinię o niej.
Początek nie należał do łatwych i przyznaję, że trochę mnie drażnił. Może nawet więcej niż trochę. Życie samo w sobie bywa paskudne, trudne, nieprzewidywalne, złośliwe i wredne. Czytanie o tym na dobranoc absolutnie nie jest tym, co tygryski lubią najbardziej. Słowo honoru, łatwiej i przyjemniej mi czytać o kolejnych dziełach seryjnych morderców niż o samotnej matce, której właśnie odłączono w mieszkaniu prąd i wodę, a do tego ma problemy ze znalezieniem pracy. Tak, wiem, że to się dzieje codziennie, ale… nie tego szukam w literaturze.

Początek nie należał więc do najszczęśliwszych. Później też nie było lepiej, bo w bajki to jednak nie wierzę. Super bogaty książę na białym koniu, który nie tylko pokochał główną bohaterkę – Dianę – ale też jej małą córeczkę Olę? To ja chyba mieszkam na innej planecie.

Sielanka połączona z nagłym przeskokiem od biedy do luksusu nie trwała długo, bo raptem kilka lat. Nie zdradzę tu chyba żadnej tajemnicy, bo okładka krzyczy o tym tuż pod nazwiskiem autorki, że w książce dojdzie do śmierci dziecka. I w tym momencie życie pokazuje, jak bardzo potrafi przykopać.

107 sekund nie jest klasyczną sensacją ani powieścią obyczajową. Powiedziałabym raczej, że to psychologiczne studium życiowo pogubionej kobiety. Diana czuje się winna zaistniałej sytuacji, a otoczenie, szczególnie w postaci męża i teściowej, mocno ją w tym utwierdza. Wszak to ona jedyna mogła cokolwiek zrobić…

Tragedia niesie za sobą rozpad małżeństwa, co jeszcze można uznać za dość zrozumiałe. Powoli jednak na jaw wychodzą fakty, które nie tylko wywracają potężnego fikołka w życiu Diany, ale też rzucają zupełnie nowe światło na moment śmierci jej dziecka. Kto tak naprawdę zawinił?

Chociaż niewątpliwie mamy tu do czynienia ze sprawnie napisaną powieścią, dobrze przemyślanym przebiegiem zdarzeń, starannie postawionymi akcentami i nawet postaci nie są tak całkiem dwuwymiarowe, to jednak chwilami ciężko mi się czytało. Czegoś zabrakło albo może czegoś było za dużo, nie wiem. W niektórych fragmentach książka drażniła mnie tak bardzo, że miałam ochotę ją odłożyć i sięgnąć po następną. Chyba między autorką a mną nie ma chemii. I chociaż opisana historia warta była tego, by się z nią zapoznać, to jednak nie pochłonęła mnie na 100%.

Nie mogę Wam napisać wszystkiego, co myślę, bo spojlerowanie jest ostatnią rzeczą, na jaką mogłabym sobie pozwolić, ale nie ukrywam, że chętnie bym z kimś na temat tej książki podyskutowała, co jest swego rodzaju ewenementem. Zazwyczaj swoje przemyślenia na temat lektur zachowuję dla siebie, ewentualnie dzielę się z Wami w recenzjach. Natomiast 107 sekund ostatecznie wywołało we mnie taką burzę emocji (chociaż z główną bohaterką mimo wszystko nie dałam rady się zaprzyjaźnić), że chętnie bym to z kimś omówiła. No ale skoro nie mogę, to powiem tylko, że nie zgadzam się z wnioskami autorki. Rozumiem je, ale się nie zgadzam. Są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze, a Diana w tamtej dramatycznej chwili – moim zdaniem oczywiście – postawiła na mniej ważną sprawę. Wszystko, co stało się później, było konsekwencją źle ustalonych priorytetów. Jeśli uważacie inaczej, to dajcie znać. Podyskutujemy sobie 😉

Dla kogo jest 107 sekund? Zapewne dla kobiet, które szukają nadziei i pocieszenia, możliwe, że znajdą tu jedno i drugie. Dla rodziców, ale też dla opiekunów małych dzieci, także dla niań. To, co wydarzyło się w książce, może wydarzyć się także w życiu, zresztą autorka nie ukrywała, że inspiracją dla napisania tej powieści, był incydent z jej własnego podwórka. Chyba dla wszystkich, którzy lubią długie analizy, dociekania, nieobce im wielokrotne rozdrapywanie ran. Dla fanów powieści obyczajowych i psychologicznych. Młodzieży też bym dała, ku przestrodze na progu dorosłości.

 

 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close