Baltica – Piotr Borlik
Tytuł: Baltica
Autor: Piotr Borlik
Liczba stron: 340
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Chciałoby się powiedzieć: Piotr Borlik i wszystko jasne, ale w najnowszej książce Baltica nic nie jest oczywiste. Od samego początku dzieją się rzeczy, które wymykają się wszelakim prawom i definicjom. Zamęt w głowie gwarantowany.
O czym jest Baltica?
Zaczyna się całkiem zwyczajnie, od odprawy przed wejściem na prom płynący do Szwecji. Sebastian z żoną, dwójką dzieci i teściową płyną do szwedzkiego parku rozrywki. Tuż przed odprawą Dorota z matką i dziećmi nagle znikają, Sebastian zostaje sam.
Kolejna odsłona. Rodzina się odnajduje, ale… wiedzą o tym wszyscy, oprócz najbardziej zainteresowanego. Po kilku takich woltach Sebastian zaczyna się zastanawiać, czy wszystko z nim w porządku.
Celina jest starszą kobietą, wdową, niezbyt obytą w wielkim świecie. Rejs jest prezentem od jej syna, Klaudiusza. Dlaczego więc Celina chwilami zmienia się w Alinę, matkę Doroty i uważa, że Pawełek i Karolina to jej wnuki? Mało tego, one też uważają ją za babcię i są zdezorientowane, gdy Celina przestaje je rozpoznawać.
Laura, Samanta i Antek to młodzi ludzie, którym nieobce jest eksperymentowanie ze środkami psychotropowymi. Antek niepostrzeżenie dodaje do kanapek grzybki halucynogenne, po których Laura jest przekonana, że ktoś zabił jej przyjaciół. Ale czy faktycznie tylko za przyczyną grzybków przeżywa kilka alternatywnych wersji tej samej sceny?
Cała ta historia jest tak zagmatwana i nierzeczywista, że aż ciśnie się pytanie, co autor bierze i czy zechce się podzielić, bo wizja sama w sobie, ho ho ho! Albo i lepiej! Niemniej połapanie się w tym ze strony na stronę jest coraz trudniejsze i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dokładnie o to Piotrowi Borlikowi chodziło – chciał zrobić czytelnikom totalną wodę z mózgu i to mu się z całą pewnością udało. Dosłownie nie wiadomo, kto jest kim, kto z kim, kto przeciw komu i dlaczego.
Wszystko wyjaśni się na samym końcu, ale o tym sza!
Jak się czyta Balticę?
Z jednej strony bardzo szybko i płynnie, z drugiej – no trochę męcząco. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że ktoś próbuje grzebać w moim umyśle (ponownie kapelusz z głowy przed Autorem), a bardzo tego nie lubię.
Muszę jednak przyznać, że Piotr Borlik naprawdę umie zaskakiwać. Niby człowiek wie, że nigdy nie powinien z góry niczego zakładać, bo akurat ten pisarz potrafi być naprawdę nieobliczalny, no ale… Po trylogii z Agatą Stec poprzeczka była zawieszona naprawdę wysoko, a Baltica jest jej prequelem, więc jakieś oczekiwania rodziły się w naturalny sposób. Rzeczywistość jednak odbiegła od oczekiwań o lata świetlne. Nie powiem, że je przeskoczyła, raczej skręciła ostro w bok w – przyznaję – bardzo ciekawą, ale zupełnie nieoczekiwaną stronę.
Powiem tylko, że na kartach Baltici spotkacie zaledwie jedną postać z trylogii. Którą? Pozwólcie, że tę informację zachowam dla siebie. Spojlerowanie to zło.
Baltica moimi oczami
Nie jest żadną tajemnicą, że kocham morze, więc i do Baltici podeszłam z ogromnym entuzjazmem. Rejs? Ależ oczywiście, wchodzę w to!
A jak było?
– Litery czasem się zamieniają w obrazy, a czasem niestety nie. Nie połknęłam tej książki niczym pelikan szprotkę, inne książki Piotra Borlika czytało mi się zdecydowanie lepiej.
– Trupy – ciężko za nimi nadążyć, człowiek się zaczyna zastanawiać, czy są, czy tylko mu się wydawało.
– Humor – no raczej nie bardzo, ale to z założenia nie miało być śmieszne, więc nie mogę narzekać.
– Długość – niby ponad trzysta stron to nie mało, ale czcionka tak duża, jak lubię, więc ogólnie książka długością nie powala. Bardzo krótka też nie jest, powiedzmy, że spełnia moje minimum, ale nie obraziłabym się za dodatkową setkę.
Podsumowując: czyta się nieźle, zamysł jest ciekawy i to jest właśnie ten moment, w którym jako recenzentka mam problem. Niby nie do końca jest się do czego doczepić i wiem, że Baltica zbiera świetne recenzje, ale w mój gust nie całkiem trafiła. Co nie znaczy, że to jest zła książka. Po prostu ja wolę inne 😉
Dla kogo jest Baltica?
Co prawda Baltica to prequel trylogii, której główną bohaterką jest Agata Stec, ale spokojnie można tę pozycję potraktować jako samodzielną historię, więc nawet jeśli nie poznaliście jeszcze pani komisarz, możecie po Balticę sięgnąć.
Książka to zgrabne połączenie kryminału z siejącym zamęt w głowie thrillerem, więc przede wszystkim fani takich gatunków będą usatysfakcjonowani. Zaryzykuję, że w tym wypadku także miłośnicy książek łączących akcję z psychologią znajdą tu coś dla siebie.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka