Basia i słodycze
Tytuł: „Basia i słodycze”
Autor: Zofia Stanecka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Egmont
Seria: Basia
Rok wydania: 2012
Format: 210 x 250 mm
Okładka: twarda
Ilość stron: 24
Średnia cena: ok. 15 zł
Słodycze, ciasteczka, czekoladki… ach kuszą każdego. Czasem nawet pojawiają się w naszych snach. Takie słodkie sny miewa również nasza bohaterka. Cukierkową fantazją zaczyna się książeczka z serii przygód Basi. Niestety, jak po każdej nocy, przychodzi pora na pobudkę, a wówczas nasze ptysie, słodkie rurki, żelki rozpływają się gdzieś w krainie Morfeusza. My natomiast zostajemy z ogromnym niedosytem i złym humorem.
Tę przygodę, Basia zaczyna właśnie od takiej fatalnej pobudki, po której jest grymaśna i nie znośna. Domaga się słodyczy, chociaż dziś nie jest „słodyczowy dzień”, a co gorsza nawet nie zjadła jeszcze śniadania. Jest dla niej wprost niepojęte, że nie może dostać upragnionych cukierków. Na szczęście brat ratuję ją z opresji i oddaje lizaka, którego schował sobie na czarną godzinę. Mama wykończona porannymi kłótniami, zasiada do kawy i zagryza batonika musli…
W szkole Basia chcąc dać upust swoim słodyczowym emocjom, próbuję zagadnąć koleżankę, która jednak poraża ją sierdzeniem, iż cukier to trucizna! Nasza bohaterka z przerażeniem przypomniała sobie o zjedzonym rano lizaku. Nie mogła zrozumieć jak można nie lubić słodyczy?!
Popołudniem Basia zjawiła się na zabawie urodzinowej koleżanki Zuzi. Oczywiście tu mogła jeść słodycze do woli, co też uczyniła. Objadała się ile tylko mogła, buzię miała ciągle pełną wszelakich słodkośći. Z pełnym talerzykiem słodyczy dosiadła się do chłopca, który nic nie jadł. Basia ze zdziwieniem i pełną buzią zapytała: „Nie masz dziś słodyszowego dnia?”[1] Kolega odpowiedział, że jest uczulony na czekoladę. Po tym stwierdzeniu, Basi aż zrobiło się słabo z przerażenia. Nie mniej jednak kontynuowała cukierkową ucztę.
Po takim dniu, Basia przebudziła się z kolejnego ciasteczkowego snu i podgryzając ogórka zapadłą w cukierkową zadumę. „Kiedyś sądziła, że są po prostu pyszne. Potem dowiedziała się[1] , że tuczą i psują się od nich zęby, więc nie można ich jeść codzienne. A dziś okazało się, niektórzy uznają je za truciznę, a inni, i to dorośli, pocieszają się nimi. Okazało się też, że na słodycze można być uczulonym. I że można się nimi tak przejeść, że nie ma się ochoty nawet na jednego, maleńkiego lizaczka. Okropnie to skomplikowane – pomyślała Basia. I wróciła do łóżka.”[2]
Takie oto przygody i zmagania czekają chyba każde dziecko i każdego rodzica. Jak uporać się ze słodyczowym nałogiem? Czy wyznaczenie dni, w których można jeść słodycze to dobre wyjście? Na wiele podobnych pytań znajdziemy odpowiedź w książce o słodkich przygodach Basi.
Książeczki z tej serii, w przystępny sposób podpowiadają rodzicom rozwiązania różnych problemów.Każda z książek poświęcona jest jednemu tematowi, który jest poruszany wielopłaszczyznowo. Dodatkowo, przygody Basi pisane są z humorem, co ułatwia ich przekaz. Książka oczywiście dobrze wydana. Twarda okładka i mocne strony wróżą nam długowieczną pomoc. Książka jest kolorowa, ilustracje przypominają rysunki dzieci, zawierają również elementy humorystyczne. Na końcu zaprezentowano cały wachlarz dostępnych wydań z serii o przygodach Basi. Tak więc mamy gotową ściągę, w jakie przydatne nam publikacje się zaopatrzyć.
Magdalena
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Egmont za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki.
2 odpowiedzi na “Basia i słodycze”
Mamy 3 części przygód Basi i już jesteśmy z córką ciekawe tej najnowszej! Nie mam wątpliwości, że jest tak samo ciekawa, zabawna i mądra jak poprzednie!
Streszczanie ksiażki mija się nieco z celem – tak się nie pisze recenzji, poza tym – cóż to za słowa: „sierdzeniem”, „słodkośći”?
A Basia mówi: „szłodyszowego” (tu warto dodać, że „zakleiła się” łakociami).