Bez zahamowań. Gray Man tom 3 – Mark Greaney
Tytuł: Bez zahamowań. Gray Man tom 3
Autor: Mark Greaney
Liczba stron: 471
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: Poradnia K
Nie będę ukrywać, bo chyba żadna to tajemnica, że Gray Man jest jednym z moich ulubionych męskich bohaterów powieści sensacyjnych. Uwielbiam tego gościa za konsekwencję, bezkompromisowość i niezłomne zasady. Wiecie, taki pozytywny bohater, który wychodzi cało z najbardziej nieprawdopodobnych sytuacji i na widok którego wszystkie kobiety mdleją. Chociaż obiektywnie muszę przyznać, że nie mam pojęcia, czy autor wykreował go na przystojniaka, czy wręcz przeciwnie. Jakoś zostało to w książkach pominięte albo wspomniane mimochodem. Nie zwróciłam uwagi, bo w końcu – czy to ważne?
Gray Man po raz trzeci, czyli o czym jest Bez zahamowań?
Gray Man, a właściwie Court Gentry, nie ma lekko. Nie dość, że naraził się CIA, które wyznaczyło nagrodę za jego głowę, to jeszcze ściga go rosyjski oligarcha, Grigorij Sidorenko, który także pragnie jego śmierci. Gray Man zaszywa się w amazońskiej dżungli, w której wiedzie proste, spokojne życie z dala od cywilizacji. Niestety – wypuszczony za nim Łowca Nagród namierzył jego kryjówkę i wysłał swoich najlepszych ludzi, by go, kolokwialnie rzecz ujmując, załatwili.
Wiadomo, że im się nie uda, bo przecież książka nie może się skończyć na dwóch rozdziałach, więc tu nie zdradzam żadnej tajemnicy. Gray Man natomiast dowie się, że to Sidorenko spuścił psy ze smyczy i uzna, że pora wyrównać rachunki. Zanim jednak uda się do Europy Wschodniej, zobaczy w telewizji informację o wybuchu na jachcie, a wśród ofiar rozpozna przyjaciela z dawnych czasów, który kiedyś uratował mu życie. No cóż, skoro jest w pobliżu, wypadałoby chociaż pójść na cmentarz…
W ten banalny sposób zaczyna się historia o honorze, zemście i przyjaźni aż po grób, w której Gray Man po raz kolejny będzie walczył sam przeciw wszystkim, a tym razem „wszyscy” to potężny kartel narkotykowy z Meksyku.
Elenie, żonie zmarłego przyjaciela, i jej nienarodzonemu dziecku grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Gray Man czuje, że ma do spłacenia moralny dług, poza tym poczucie sprawiedliwości nie pozwala mu zostawić bezbronnych ludzi na pastwę kartelu narkotykowego, którego szef uparł się, że musi złożyć nienarodzone dziecko majora Gamboa w ofierze Santa Muerte.
Bez zahamowań – tak powinno się pisać i tłumaczyć książki
Historia opisana w książce dzieje się w Meksyku i to naprawdę daje się odczuć. Autor sprawnie oddał klimat i kulturę regionu, w którym odcinanie głów niewinnym ludziom i wysyłanie ich swoim wrogom jest czymś oczywistym. Równie dogłębnie opisał silne więzi rodzinne i poczucie jedności z bliskimi, które w kulturze Zachodu już nie są tak oczywiste. Dokładne, ale nie przesadnie szczegółowe, opisy miejsc pozwalają lepiej wczuć się w atmosferę akcji, ale w żadnym momencie nie są nużące. Tak sobie myślę, że to wielka sztuka napisać dokładnie tyle, ile potrzeba – nie za dużo, ale i nie za mało.
Osobna kwestia to prowadzone na różne sposoby walki wręcz i nie tylko. Opisy broni, bomb, zastawiania pułapek, obserwacji, taktyki, planowania… Gdyby ktoś potrzebował instruktażu, to naprawdę jak znalazł. I tu znowu widać rękę mistrza. Nie ma informacji typu, podbiegł i kopnął. Jest szczegółowy opis biegu, zwolnienia kroku, wysokości uniesionej nogi, wyskoku z półobrotu itp. Widać wyraźnie, że Mark Greaney wie, o czym pisze i rodzi się pytanie o to, ile takich ulicznych bitew musiał stoczyć, żeby się tego nauczyć 😉
Wielkie brawa dla tłumaczki, Karoliny Rybickiej- Tomali, za oddanie klimatu i przełożenie zapewne nieprzekładalnej dosłownie gry słów, bo fatalny i fatalistyczny po angielsku brzmią zupełnie inaczej. Właśnie takie niuanse składają się na dobrą literaturę. Pewnie było ich więcej, ale ja nie wszystkie wyłapałam, bo z angielskim mi nie po drodze. Jednak sam fakt, iż czyta się bardzo płynnie, a język, jakim posługują się bohaterowie, nie jest w żadnym momencie sztuczny, mówi sam za siebie. Widać i czuć rękę fachowca 😉
Bez zahamowań. Gray Man 3 – recenzja, jak zwykle, nieobiektywna
Nie byłabym sobą, gdybym była obiektywna. Gray Mana kocham miłością czysto literacką i będę go chwalić. Chociaż tu muszę uczciwie powiedzieć, że jest za co.
Liter nie widać, czyta się obrazami, ale to już pewnie odgadliście. To kolejna książka na mojej liście, przez którą przepłynęłam niemal na jednym oddechu. Ze strony na stronę tętno przyspiesza, oczy też coraz szybciej przebiegają po tekście. Wydaje się wręcz niemożliwe, żeby jeden człowiek narobił tyle spustoszenia. Z drugiej strony – robi je całkiem zgrabnie. Stawia naprzeciwko siebie dwa kartele, wywołuje wojnę i sam zabija mnóstwo ludzi, rozwala organizację od środka, a wszystko to… dla kobiety.
Sentymentalny Gray Man? Na to pytanie nie mogę wam odpowiedzieć, musicie sobie doczytać. Obiecuję jednak, że nie będzie ckliwie i melodramatycznie. Tak jak mówiłam, kawał solidnej literatury na bardzo dobrym poziomie. Do końca czyta się tak, jakby się oglądało film akcji – wszystko bardzo plastycznie opisane, nie ma żadnych efektów tylko na pokaz, każdy szczegół jest potrzebny i dzięki temu to wszystko tak dobrze działa.
Dla porządku dorzucę moje pozostałe kryteria:
– długość satysfakcjonująca,
– trupów aż nadto (tytuł nie jest przypadkowy, Gray Man naprawdę zabija bez zahamowań),
– uśmiechnąć też mi się zdarzyło.
Jest dobrze, nawet bardzo dobrze!
Dla kogo jest Bez zahamowań?
Domyślam się, że właśnie takie książki określa się mianem męskiej literatury, ale nie mam złudzeń, że jestem jedyną kobietą, która ostrzy pazurki na widok kolejnej części przygód Gray Mana.
Usatysfakcjonowani będą miłośnicy książek przygodowych podszytych sensacją.
Jak zwykle namawiam do przeczytania historii Gray Mana od pierwszego tomu, jeśli ktoś jednak nie ma na to ochoty – nie zmuszam. Zetknięcie Gray Mana z rodziną Gamboa to zamknięta historia, zaczyna się i kończy w książce Bez zahamowań. Nieznajomość poprzednich nie przeszkodzi w zrozumieniu tej.
Aha, gdyby ktoś się zastanawiał, co z Grigorijem Sidorenko, to… ja też się zastanawiam. Być może czwarty tom coś wyjaśni, ale na to trzeba troszkę poczekać. Oby niedługo!