Blef – S. K. Barnett
Tytuł: Blef
Autor: S. K. Barnett
Oprawa: miękka
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Jenny Kristal, zdaniem sąsiadów, była normalną, rozkoszną sześciolatką. Pewnego dnia za zgodą i wiedzą swojej mamy wyszła z domu, żeby pójść pobawić się z Tony, dziewczynką mieszkającą dwa domy dalej. Tylko że nigdy do niej nie dotarła. Rozpłynęła się w powietrzu. Dla jej rodziców i starszego brata była to niewyobrażalna tragedia. W poszukiwania dziewczynki włączyła się cała lokalna społeczność. Rozwieszono ponad tysiąc plakatów, przeczesano całe miasto, przesłuchano potencjalnych świadków. Niestety. Po Jenny nie został nawet ślad.
Co prawda w Ameryce zaginięcia dzieci zdarzają się stosunkowo często, zdecydowanie częściej niż w Europie, ale nawet tam nie jest to wydarzenie, nad którym można tak po prostu przejść do porządku dziennego. Laurie, Jake i Ben musieli nauczyć się żyć na nowo. Co wcale nie było takie proste.
Minęło 12 lat i nagle ni z tego ni z owego Jenny wróciła. Tak po prostu. Pojawiła się w mieście i poprosiła o pomoc lokalną policję. Powiedziała, że nazywa się Jenny Kristal, została porwana dwanaście lat temu, a teraz wróciła. Na pytania o to, co się z nią działo przez wszystkie lata odpowiadała mocno enigmatycznie, jakby chciała wyprzeć ten czas ze świadomości. Bardziej obchodził ją powrót do domu. Do rodziny.
Rodzice Jenny przyjęli córkę z otwartymi ramionami, aczkolwiek z pewną nieufnością. To już nie było ich małe, słodkie dziecko. Teraz stała przed nimi dorosła kobieta. Dorosła i obca. Obyło się bez niedźwiedzich uścisków i potoku łez. Obie strony postanowiły dać sobie czas.
Ben, brat Jenny, otwarcie okazywał siostrze wrogość, jakby podejrzewał ją o niecne intencje. A Jenny? Cieszyła się z nowego łóżka i ciuchów, ale czy faktycznie wróciła do domu? Czy to nadal był jej dom? I czy w ogóle był kiedykolwiek? Im dalej w las, tym więcej drzew, a raczej wątpliwości. I to nie tylko po stronie rodziców, co byłoby dość zrozumiałe, ale i po stronie samej Jenny. Kim jest, kim się stała, kim i z kim powinna teraz być? I jak wiele ma wspólnego z tą Jenny, która zaginęła 12 lat temu?
S.K. Barnett stworzył bardzo wyraziste portrety psychologicznie swoich bohaterów. Niemal namacalnie można poczuć ich uczucia radości, ale też lęku, strachu, zawodu. Bo powroty nigdy nie są łatwe, nie po tak długim czasie i nie wtedy, kiedy brzydkie kaczątko zamienia się w pięknego łabędzia.
Muszę przyznać, że książka, która zaczęła się dość niewinnie, z czasem była coraz bardziej wciągająca, a jej fabuła opuściła rejony literatury obyczajowej i psychologicznej, by przenieść się w rewiry bliższe thrillerom. Pytania, których jest coraz więcej, pojawiają się z różnych stron. Odpowiedzieć na nie może tylko jedna osoba – Jenny. Kim byli jej porywacze i gdzie naprawdę mieszkała przez ostatnie dwanaście lat to zaledwie pierwsza warstwa niewiadomych. Pod nią kryją się kolejne, na które Jenny nie odpowie, ale na które odpowiedzi będzie chciała znaleźć. Wręcz uzna to za swój moralny obowiązek wobec zaginionej sześciolatki.
Tytułowy Blef dotyczy jednakowo wszystkich bohaterów tej książki. Nie tylko Jenny, której przecież tak długo nie było, ma coś do ukrycia. Także rodzice i Ben nie mają odwagi zagrać w ostatnie karty, ratując się sztucznymi uśmiechami, niepewność i ewidentne przeinaczanie faktów zrzucając na karb minionych lat. Tu nikt nie jest do końca szczery, chociaż każdy na swój sposób ma ochotę tę farsę zakończyć. Są sprawy, które na zawsze powinny okryć mroki tajemnicy, ale są i takie, których nie można zostawić bez odpowiedzi. Jenny ryzykuje bardzo wiele, ale twardo brnie tam, gdzie wcale nie powinno jej być.
Samo zakończenie książki nie jest może jakoś bardzo zaskakujące, aczkolwiek autor prowadzi czytelników w nieco innym kierunku i można łatwo dać się zwieść. Sam finał za to wydał mi się dość łzawy i szczerze mówiąc, wyobrażałam go sobie inaczej. No ale ja mam specyficzny gust, więc nie traktujcie tego dosłownie.
Czy to jest dobra książka? No tu mam pewne wątpliwości. Z jednej strony fabuła została naprawdę starannie przemyślana, napięcie rośnie z każdą stroną, ale… nie do ostatniej. Gdzieś pod koniec niepostrzeżenie znika, tak jakby autor za wcześnie wyhamował. Zabrakło mi czegoś nieuchwytnego, aczkolwiek bardzo potrzebnego. Mimo to nie uważam, żeby lektura była stratą czasu.
Dla kogo jest Blef? To bardzo złożona pozycja, więc trudno jednoznacznie wyrokować. Na pewno spodoba się miłośnikom thrillerów i sensacji. Sporo miejsca poświęcono relacjom rodzinnym, więc na pewno powinni ją przeczytać rodzice. Myślę, że także nastolatkom dobrze by zrobiła.
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za przekazanie egzemplarza recenzenckiego