Boska proporcja – Piotr Borlik
Tytuł: Boska proporcja
Autor: Piotr Borlik
Liczba stron: 422
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
O czym jest Boska Proporcja?
Boska proporcja to pierwsza część trylogii Piotra Borlika z komisarz Agatą Stec. Polubiłam ją od pierwszych stron za upór, bezkompromisowość i brak kobiecości. Nie patyczkuje się ze światem i nie przeprasza za to, że wykonuje męski zawód. Mało tego, bywa, że policjanci się jej boją, bo potrafi przejść od słów do czynów w kilka sekund. Jest przy tym bardzo inteligentna i nie czuje potrzeby udawania blondynki. Muszę przyznać, że taka babeczka w moim stylu. Ma za sobą nieudane małżeństwo i z pewnością jest nieco pogubiona. Jednak w pracy daje z siebie wszystko.
W Boskiej proporcji śledzimy losy Roberta Mazura, człowieka, który przekonał sam siebie, że musi mordować nadopiekuńcze matki, by uwalniać ich synów. Jego zdaniem nieodcięta pępowina zrobi z dzieci życiowe kaleki, a sposób, by temu zapobiec, jest tylko jeden.
Mazur jest pacjentem wziętego psychologa, Artura Kamińskiego, który – żeby wszystko bardziej zagmatwać – jest bratem komisarz Agaty Stec. Dobrze wie, czym się zajmuje siostra, ale obowiązuje go tajemnica lekarska. Ma też własne powody, by nie dzielić się z Agatą wiedzą zdobywaną podczas sesji terapeutycznych. Dość powiedzieć, że niektóre jego posunięcia zawodowe są dość kontrowersyjne. Ponieważ to dopiero pierwsza część trylogii, mogę tylko zgadywać, jak to się dalej potoczy. Pewnie dowiem się pod koniec trzeciego tomu.
W gdańskiej palmiarni zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Warto dodać, że młodej i pięknej, pracującej jako modelka. Sposób zadania śmierci jest dość nieoczywisty. Widać wyraźnie, że morderca poświęcił wiele czasu na przygotowanie niecodziennej inscenizacji. Zaraz potem zostaje zamordowana dość przeciętna kobieta, która była świadkiem znalezienia zwłok. Policja łączy te sprawy, dochodząc do wniosku, że morderca chciał się zabezpieczyć, usuwając osobę mogącą zeznawać na jego niekorzyść.
Kolejna zbrodnia niejako podważa tę hipotezę, ale tylko częściowo. Zdania są podzielone, a teoria o dwóch mordercach równie prawdopodobna, co naciągana. Czytelnik teoretycznie od razu dowiaduje się, jaka jest prawda, ale musi minąć dużo czasu, zanim się dowie, czy nie został wywiedziony w pole.
Jak się czyta Boską proporcję?
Zdecydowanie szybko. Po pierwsze dlatego, że to bardzo dynamiczna książka, po drugie – wydana chyba dla takich osób jak ja – nie pożałowano miejsca na większą czcionkę 😉 Ale muszę być sprawiedliwa – mniejszą też bym przeczytała, bo to naprawdę wyśmienita lektura. Autor całkowicie w swoim stylu zadbał, żeby nie zanudzić czytelników, serwując im wciąż nowe niespodzianki i podsuwając tropy, które czasem wiodą na manowce, czasem nie.
Doskonale zachowane proporcje między opisami a dialogami pozwalają wczuć się w akcję i przeżycia bohaterów, niemniej nie ma mowy o tym, że książka jest przegadana. Nie jest.
Boska proporcja – recenzja nieobiektywna
Prawda jest taka, że po książki Piotra Borlika sięgam totalnie w ciemno i z niezachwianą pewnością, że oczekiwania nie przerosną rzeczywistości. Doprawdy trudno zachować obiektywizm, gdy bierze się do ręki kolejną już książkę autora, który nigdy nie zawiódł. Z drugiej strony – poprzeczka szybuje do góry w rekordowym tempie, bo jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, a mój głód czytania jest niepohamowany.
Ocena według moich kryteriów tym razem wypadła następująco:
– Trupy są, owszem, i za to chyba nawet podwójny komplet punktów się należy – nie za ilość, ale za jakość. Baardzo to było pomysłowe, czapka z głowy Drogi Autorze.
– Długość – ponad 400 stron, ale czcionka dość duża, pewnie w standardowej wyszłoby trochę ponad 300. Niemniej muszę dać komplet punktów, bo wydarzeń i analiz było aż nadto.
– Humor – Nie jest to lektura, która wywołuje niepohamowany śmiech w miejscach publicznych, ale kilka razy się uśmiechnęłam, więc ogólnie jest OK.
– Widoczność liter – żadna. Za to poruszanie się po Gdańsku na pięć z plusem. Prywatnie się przyznam, że zabrałam trylogię z Agatą Stec na urlop do Trójmiasta, więc sami rozumiecie – przepłynęłam przez Boską proporcję niczym przez sopockie kąpielisko. Czyta się tak, jak lubię – obrazami.
Dla kogo jest Boska proporcja?
Dla fanów Piotra Borlika z całą pewnością. Poza tym dla wszystkich, którzy lubią dobrze skrojone kryminały z rodzimego podwórka. Tego specyficznego klimatu nie da się podrobić.
Prywatnie uważam, że to książka dla osób, które mają już na półce dwie kolejne części. Zakończenie jest bowiem bardzo otwarte i tak naprawdę niewiele wyjaśnia. Tym właśnie różni się trylogia od serii, żeby poznać odpowiedzi na wszystkie pytania, trzeba przeczytać trzy części.
Zastanawiam się, czy dałabym tę książkę młodzieży i muszę powiedzieć, że chyba jednak tak. Co prawda jest tam kilka drastycznych scen, ale myślę, że licealiści je udźwigną.