Brakujący element – Harlan Coben
Tytuł: Brakujący element
Autor: Harlan Coben
Oprawa: miękka
Liczba stron: 415
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Albatros
Czekałam, czekałam i się doczekałam. Kontynuacji Chłopca z lasu oczywiście. Już w poprzedniej recenzji pisałam, że mam nadzieję, że to będzie początek serii. Cóż, teraz mogę napisać, mam nadzieję, że to nie koniec. Bo chociaż główna tajemnica teoretycznie została rozwiązana, to mam wrażenie, że odpowiedzi na kilka pytań gdzieś się zagmatwały, pogubiły, jakby autor coś przeoczył (w co wątpię, bo w końcu to Coben) lub celowo zostawił sobie otwartą furtkę. Pełna optymizmu obstawiam raczej to drugie, bo… tak chcę 😉
Kto pamięta historię opisaną w Chłopcu z lasu, ten z pewnością zadawał sobie pytanie, kim jest Wilde i skąd wziął się w lesie. No i czy naprawdę przeżył tam kilka lat, a nie zaledwie kilka dni. Traumatyczne przeżycia wyzerowały mu pamięć niemal całkowicie, na żadne z pytań nie potrafi odpowiedzieć. No i przez wiele lat nie chciał. Przyszedł jednak moment, w którym zapragnął poznać swoją przeszłość. Stanąć oko w oko z rodziną.
Nie wiem, jak to wygląda w Polsce, ale chyba trend nie jest jeszcze popularny. W USA coraz więcej osób wysyła próbkę swojego DNA do firmy zajmującej się różnorakimi badaniami. W grę wchodzi nie tylko odszukiwanie krewnych, ale też np. ustalanie pochodzenia. Można się dowiedzieć o sobie ciekawych rzeczy, np. że ma się żydowskie lub azjatyckie korzenie. Wilde postawił na ten pierwszy wariant – liczył na to, że system odnajdzie po kodzie DNA jego rodzinę. I faktycznie. Pierwsza odpowiedź nadeszła dość szybko, jednakże wydawała się ślepym zaułkiem. W żaden sposób nie odpowiedziała na pytanie, dlaczego Wilde trafił do lasu i ile czasu tam spędził.
Kolejny trop jawi się jako bardziej obiecujący, ale co z tego, skoro rzekomy kuzyn znika tuż po nawiązaniu kontaktu? Mało tego, jego zniknięcie jest nie dość, że tajemnicze, to jeszcze bardzo medialne, mamy bowiem do czynienia z prawdziwym celebrytą, który wsławił się tym, że wygrał reality show. Ameryka uwielbia takich bohaterów, więc i Petera nosiła na rękach, ale tylko do czasu.
Zniknięcie pociąga za sobą gorsze rzeczy, w końcu zostanie znaleziony trup. A potem to już będzie dokładnie tak, jak lubię – szybko, emocjonująco, zagadkowo i nieodkładalnie. Przyznaję, miałam plan, żeby odłożyć książkę w okolicach trzechsetnej strony, bo obowiązki wzywały. Nie dało się. No po prostu się nie dało. Do połowy owszem, można książkę odłożyć. Ale gdy się przekroczy magiczny punkt, po prostu trzeba doczytać do końca.
To druga część serii, więc wracamy do starych znajomych, Laili i jej syna Mathew, Helen Crimstein i Orena oraz przyrodniej siostry Wilde’a, Roli. Swoiste spotkanie po latach niesie odpowiedzi na pytanie: „Co tam u was słychać?”, ale wyraźnie pokazuje też, że czas biegnie i nie da się go powstrzymać.
Jak to u Cobena bywa, nie obeszło się bez wątków zahaczających o tematy społeczne. Tym razem na tapet trafił internet i wszechobecny w nim hejt. Nie jest tajemnicą, że problem narasta, a skala zjawiska pozwala sądzić, że trollowanie to już nie tylko zabawa znudzonych frustratów, ale praca na pełen etat, która w dodatku może przynosić całkiem niezłe profity. Znajdziemy też opis funkcjonowania show biznesu, jego jasnych i ciemnych stron. Dowiemy się, jak funkcjonuje influencer marketing i co się robi dla podbicia oglądalności w sieci. Niby człowiek to wszystko wie, ale poczytać o tym u jednego z mistrzów pióra (albo klawiatury, jak kto woli) to jednak co innego.
Główny motyw to oczywiście poszukiwanie przez Wilda jego tożsamości i prawdy o sobie. Czy ją znajdzie? Nie chcę za bardzo spojlerować, więc powiem tylko, że moim zdaniem nie wszystkie karty zostały odkryte. Ale to moje, bardzo subiektywne zdanie, być może wy ocenicie inaczej.
Motyw poboczny to poszukiwanie zaginionego Petera, rzekomego kuzyna Wilde’a który ma przecież odpowiedzieć na kilka pytań. Kolejną kwestią jest tajna grupa o nazwie Bumerang, ale o tym nic Wam nie powiem. Dodam tylko, że poszczególne wątki uczciwie się ze sobą splatają, co wale nie oznacza, że wszystko jest oczywiste.
Harlan Coben to stary wyjadacz i nic nikomu nie musi udowadniać. I wcale się nie stara. Po prostu prowadzi czytelnika przez kolejne strony swojej opowieści, którą zaczyna całkiem niespiesznie, by gdzieś po drodze delikatnie przyspieszyć, później podnieść napięcie, a na koniec wywrócić całą historię do góry nogami. W tym jest niekwestionowanym mistrzem i chyba byłabym rozczarowana, gdyby było inaczej. Nie zawiódł mnie i tym razem.
Dla kogo jest Brakujący element? Właściwie da się go potraktować jako samodzielną lekturę, jednak ja odsyłam was do Chłopca z lasu. Zdecydowanie lepiej czytać tę książkę jako kontynuację. Na pewno dla fanów gatunku, a więc sensacji i thrillerów. No i dla fanów samego Cobena z pewnością. Nie ma tu epatowania brutalnością, myślę, że i zwolennicy powieści obyczajowych odnajdą coś dla siebie w tej historii. Bez oporów pozwoliłabym przeczytać brakujący element licealistom.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Albatros