Dom, który się przebudził – Martin Widmark
Tytuł: Dom, który się przebudził
Autor: Martin Widmark
Ilustracje: Emilia Dziubak
Wydawnictwo: Mamania
Okładka: twarda
Liczba stron: 34
Larson, to z pozoru niezbyt sympatyczny, samotny, starszy pan. Mieszka w wielkim, zapuszczonym domu, którego dawno nikt nie odwiedzał. Gdy nastaje wieczór, chodzi po całym domu, zagląda do wszystkich pomieszczeń i gasi w nich światła. Oczami wyobraźni przywołuje sceny z przeszłości, gdy żyła jego żona i kiedy mieszkały tu ich dzieci.
Teraz jest zupełnie sam. Wchodzi więc do pustego łóżka, kładzie rękę na miejscu żony i cicho mówi „dobranoc”…
Wtem niespodziewanie ktoś dzwoni do drzwi. W pierwszym momencie staruszek myśli, że się przesłyszał, wszak jest już późno, a na dodatek od wielu lat, nikt do niego nie przychodził. Jednak dzwonek się powtarza i okazuje się, że u drzwi stoi mały chłopiec z doniczką w rękach.
Wbrew ponurej minie Larsona, chłopiec z uśmiechem oznajmia, że wyjeżdża na wakacje i prosi o to, by starszy pan zaopiekował się jego kwiatkiem. A właściwie to doniczką z ziemią, ponieważ żadnej rośliny nie było wówczas w niej widać.
Od tamtej pory staruszek codziennie podlewał ziemię, a ta z pozoru drobna i nic nieznacząca czynność sprawiła, że dom oraz życie Larsona, zaczęły nabierać barw. Odryglował dawno nieotwierane okna, wpuścił do domu świeże powietrze i ciepłe promienie słońca. Rozprawił się z wszechobecnym kurzem oraz bałaganem, a na dodatek zaczął mówić – co prawda do kiełkującej rośliny, ale to nieistotne! Zaczął mówić i uśmiechać się, gdyż jego życie niespodziewanie nabrało sensu.
Co było dalej z Larsonem, kwiatkiem, no i chłopcem, tego Wam nie zdradzę, przeczytajcie sami. Powiem Wam za to, że warto! Książka jest naprawdę piękna, nieco smutna i wzruszająca, ale przy tym bardzo mądra. Zmusza do refleksji i rozmów z dziećmi o życiu, przemijaniu, starości, miłości, tęsknocie, potrzebie bliskości i towarzystwa. A także o przyjaźni, która nie zna granic. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, by to uczucie połączyło ze sobą różne pokolenia.
Książka wywarła na mnie i moich dzieciach duże wrażenie, choć przyznać muszę, że spodziewaliśmy się zupełnie innej treści. Dobrze nam znany autor, m. in. z serii o Nelly Rapp, Martin Widmark , tajemniczy tytuł „Dom, który się przebudził” oraz ilustracje (nota bene piękne!) skutecznie zmyliły nasz trop, sugerując, że będzie to raczej dziecięca literatura grozy, z dreszczykiem emocji 😉
Nie mniej, nie zawiedliśmy się. Wręcz przeciwnie, wrzucamy tę pozycję na listę książek godnych polecenia! Zresztą tych, którzy znają choć trochę twórczość Martina Widmarka i talent Emilii Dziubak – znakomitej ilustratorki – zapewne nie trzeba namawiać do sięgnięcia po ten tytuł! 😉
P.s. Jestem już po lekturze kolejnego cudnego dzieła tego duetu, mianowicie „Tyczka w Krainie Szczęścia” – również polecam.
…
Serdecznie dziękuję wydawnictwu Mamania za przekazanie recenzenckiego egzemplarza książki.