Domowe narodziny. Fanaberia szaleńców czy powrót do normalności? – Ewa Janiuk, Emilia Lichtenberg-Kokoszka
„Domowe narodziny. Fanaberia szaleńców czy powrót do normalności?”
Pod redakcją: Ewy Janiuk i Emilii Lichtenberg-Kokoszki
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Impuls
Rok wydania: 2010
Format: 16 x 23,5 cm
Okładka: miękka
Ilość stron: 248
Cena sugerowana: ok. 29,80 zł
Już sam tytuł nastraja nas do podjęcia dyskusji! I bardzo dobrze, temat gorący jak nigdy dotąd – a jego ujęcie – POWYŻEJ MOICH OCZEKIWAŃ (a wierzcie mi były naprawdę wysokie) lub jeśli wolicie – wybitne!
Lekturę rozpoczęłam z zapartym tchem – jako kobieta, matka i położna – by w chwilę potem rozpocząć zwiedzanie kart historii wielu rodzin, raz ze łzami w oczach, innym razem z uśmiechem, to znowu pogrążając się w zadumie.
Książka „Domowe narodziny…” nie jest poradnikiem, nie jest publikacją naukową czy zbiorem medycznych nowinek z zakresu porodu – jeśli tego szukacie, na pewno nie znajdziecie! Jeśli jednak interesuje lub intryguje Was tematyka porodu w domowym zaciszu i chcecie bliżej poznać motywacje takich decyzji – bez względu na to czy rozważacie „domowe narodziny”, czy uważacie to za kuriozalne wybryki celebrytów lub po prostu jesteście ciekawi „jak to jest?” – ta książka zabierze Was w intymny świat cudu narodzin!
Książka jest zbiorem krótkich opowieści, wywiadów i wspomnień – spisanych przez życie – ręką położnych i „domowych rodziców”. Każda kolejna historia, to historia innego cudu, innych refleksji, innych oczekiwań… To słowa matek, ojców, babek i dzieci – którzy zdecydowali się – często z różnych pobudek, na swego rodzaju „odpowiedzialność” za narodziny.
Pod czujnym okiem położnych, które w pewnym momencie życia tych rodzin, zostały zaproszone do udziału w ich intymnych przeżyciach, powstał ten zbiór – pamiętnik narodzin.
Dzięki opiece specjalistek w swojej dziedzinie, książka mimo formy zachowuje merytoryczną wiarygodność, nie przytłaczając jednocześnie czytelnika światem medykalizacji i naukowej nomenklatury.
Forma zbioru – krótszych opowieści, sprzyja Czytelnikowi – można swobodnie poruszać się pomiędzy historiami – duży plus szczególnie, jeśli nie możemy pozwolić sobie na niczym niezakłócony czas na lekturę!
Gorąco wszystkim polecam tą książkę! Zwolennikom, Przeciwnikom i Ignorantom tematu; Kobietom i Mężczyznom, Zawodowcom i „Śmiertelnikom” – zawsze warto poznać odmienny punkt widzenia – a tych „punktów” nie brakuje!
A jeśli rozważacie Wasze własne „Domowe narodziny” – lektura jest bezpośrednią relacją bogatą w doświadczenie!
Hanna
Serdecznie dziękujemy Oficynie Wydawniczej IMPULS za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki.