Dręczyciel w klasie – Elżbieta Zubrzycka
Tytuł: Dręczyciel w klasie
Autor: Elżbieta Zubrzycka
Liczba stron: 45
Oprawa: Miękka
Wydawnictwo: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Rok wydania: 2016
Szkoła teoretycznie powinna być miejscem przyjaznym dzieciom. W praktyce wiadomo – bywa różnie. Nie każdy nauczyciel jest fajny, nie każda pani woźna jest życzliwa, nie każdy kolega jest sympatyczny. Czasem nawet bardziej niż niesympatyczny.
Podobno nic w życiu nie dzieje się bez powodu. Traf chciał, że o książce Elżbiety Zubrzyckiej „Dręczyciel w klasie” usłyszałam w momencie, gdy w klasie mojego dziecka pojawił się problem z jednym chłopcem. Chłopiec co prawda jest dżentelmenem, dziewczynek nie zaczepia, za to dla chłopców jest, no… niezbyt miły delikatnie rzecz ujmując. Przy tym sprytny, bo dobrze wie, jak i kiedy zadziałać, żeby pani nie zauważyła.
A co na to dzieci? No właśnie, dzieci nie do końca wiedzą, jak sobie z takimi sytuacjami radzić. Z jednej strony wiedzą, że skarżyć nieładnie, z drugiej, że jednak nie jest tak, jak być powinno. Trafiają w swoiste błędne koło. Moje rozmowy z Duśką nie należały do łatwych, bo ona nie lubi mówić źle o innych, nawet jeśli ci inni na to zasługują. To takie dziecko typu: „no może i biedaczek zrobił źle, ale na pewno nie chciał”. Będzie kiedyś świetnym adwokatem, mówię wam.
A wracając do książki – Duśce na razie jej nie dałam, bo to nie całkiem książka dla małych dzieci. Szczerze mówiąc, spodziewałam się jakichś opowieści o łobuzach, fikcji literackiej, z której da się wyciągnąć wnioski i które będą kanwą do dalszych rozmów. Tymczasem znalazłam dwadzieścia trzy pytania, a pod każdym wyjaśnienie tematu w punktach. Mało to przystępne dla dzieci. I chociaż jest napisane, że to książka do wspólnej lektury dla dzieci, ich rodziców i nauczycieli, to ja jednak zadecydowałam, że dziecku jej nie dam.
Nie ukrywam, że sama przeczytałam tę pozycję z dużym zainteresowaniem. Elżbieta Zubrzycka przystępnie wyjaśnia mechanizmy dręczenia, tłumaczy, skąd w dręczycielu potrzeba górowania nad innymi, pokazuje, że przemoc psychiczna jest tak samo zła, jak fizyczna. W wielu miejscach podkreśla, że na przemoc w szkole nie można się godzić. Uczy, że są sytuacje, w których dzieci muszą złamać grupową zmowę milczenia i pójść z problemem do kogoś dorosłego. Wyraźnie podkreśla, że nie ma w tym nic złego i że szukanie sposobu na rozwiązanie problemu nie ma nic wspólnego z donoszeniem. Ale przede wszystkim pokazuje, po czym poznać dręczyciela i jak odróżnić długofalowe dręczenie od niegroźnych żartów.
W dobie internetu nietrudno zostać dręczycielem. Nietrudno też o to, by chwilowy wygłup zamienił się w coś o wiele gorszego. Trzeba pamiętać, że dzieci mają o wiele większą wrażliwość niż dorośli i dużo głębiej przeżywają wszelkie niepowodzenia na stopie koleżeńskiej.
Moim zdaniem ta książka to takie must have wszystkich rodziców uczniów. Ja dzięki niej wiem, jak rozmawiać z Duśką o trudnych sytuacjach w klasie, jakie pytania zadawać, jak reagować na jej słowa i przede wszystkim, jakich argumentów użyć, by przekonać ją, że to nie dzieci są winne temu, że ktoś w klasie jest niegrzeczny. Bo niestety, dręczyciele potrafią w prosty sposób przerzucić winę na swoje ofiary.
Gdybym miała ocenić, w jakim wieku powinno być dziecko, by mogło samodzielnie przeczytać tę książkę, celowałabym w 11 – 12 lat.