Gdzie poniesie wiatr. Kristin Hannah
Tytuł: Gdzie poniesie wiatr
Autor: Kristin Hannah
Wydawnictwo: Świat książki
Kategoria: literatura obyczajowa
Liczba stron: 460
Pierwszy raz do czynienia z książką Kristin Hannah miałam w zeszłym roku, czytając Odległe brzegi. Przyznam, że ta historia nie porwała mnie wcale – owszem, przeczytałam, zaciekawiła mnie, ale bez efektu WOW. Z tego powodu bez hurraoptymizmu podeszłam do innej książki Hannah, Firefly Lane, która, dla odmiany, rzuciła mnie na kolana! Okazała się fantastyczną opowieścią o sile przyjaźni, która wycisnęła ze mnie wiele łez wzruszenia. To sprawiło, że do kolejnej książki autorki, Gdzie poniesie wiatr, zasiadłam z dużo większym entuzjazmem. I nie zawiodłam się.
Gdzie poniesie wiatr to opowieść o bezlitosnych czasach Wielkiego Kryzysu w USA (lata 30. XX wieku) oraz towarzyszącej mu suszy, która pustoszyła Wielkie Równiny, niszcząc życie tysiącom udręczonych ludzi. Wśród nich jest Elsa Martinelli, która znalazła się tam na skutek splotu okoliczności, efektu kilku spotkań z młodym, przystojnym Włochem, nie tak odważnym i silnym, jak ona sama.
Ta niegdyś chorowita, w dodatku mało urodziwa panna bez perspektyw, pochodziła z zamożnego domu. Nie brakowało jej niczego, poza miłością. Chcąc poczuć się choć przez chwilę kochaną i zdolną do decydowania o samej sobie, wydała na siebie wyrok. W zasadzie wydał go na nią ojciec, pewnego dnia odstawiając córkę z rezydencji ukrytej za pięknym ogrodem, na prowincję, pod drzwi rodziny włoskich emigrantów. Elsa z marzycielki musiała przeistoczyć się w twardą kobietę, która nauczyła się nie tylko wstawać przed wszystkimi do pracy, ale także pokochała ziemię i tę nową rodzinę, o którą nigdy wcześniej by nie pomyślała.
Życie Elsy płynęło wraz z rytmem pór roku do czasu, gdy nadeszła wielka susza, która zdawała się nie mieć końca. Wraz z burzami piaskowymi, które odzierały pola z resztek życiodajnej warstwy gleby, wciskały się przez szczeliny do domu, odbierały dzieciom zdrowie, nadeszły złe czasy. Lata biedy, głodu, braku nadziei, osamotnienia. Elsa musiała sobie radzić, mając u boku teściów, córkę, która jej nienawidziła i chorowitego synka, który kochał ją nad życie. Miłością do dzieci zastąpiła miłość do człowieka, który miał jej nigdy w pełni nie pokochać. Po latach życia w biedzie Elsa musiała dokonać wyboru – nadal przesypywać w palcach suchy piach i modlić się o litość do Boga, lub ruszyć do Kalifornii, jak większość ludzi z miasteczka, w poszukiwaniu legendarnego lepszego życia.
Ten pełen dramatyzmu wybór zmienił los Elsy i jej dzieci. Kolejne dni, tygodnie, miesiące, a wreszcie i lata, zaproponowały im jedynie pełne upokorzeń życie w zawieszeniu. Obiecywany dostatek okazał się być opcją jedynie dla wybrańców stojących po drugiej stronie „barykady”.
Na tym poprzestanę odkrywać nieco zdarzenia Wierzcie mi na słowo, tych jeszcze nieujawnionych na 460 stronach książki nie brakuje. Na pewno chcę Wam powiedzieć, że nie mogłam oderwać się od historii, ponieważ uwielbiam czytać jednocześnie tak pasjonujące, zasmucające i mimo wszystko dające nadzieję książki. Muszę przyznać, że wzbudziła ona we mnie ogrom emocji. Autorka tak sugestywnie przedstawiła losy Elsy, że nie sposób czytać tego beznamiętnie. Można nawiązać z tą niezwykłą kobietą więź, poczuć jej siłę, podziwiać determinację. To prawdziwa bohaterka, która mimo podłego życia, wstawała z kolan tyle razy, ile razy na nie upadała. Aż do końca.
Przy okazji można zaobserwować, co z ludźmi robi kryzys, jak zniekształca człowieczeństwo, jak mało istotna staje się godność, gdy żołądek zaczyna zjadać sam siebie. Przebija tu wiele niechęci, pogardy, a nawet nienawiści wobec przybyszów, którzy stracili wszystko. Bogaci kontra biedni, potępieni pod butem wywyższonych przez pieniądze. Noworodek chowany jak zwierzątko, pod drzewem, dzieci zbierające bawełnę, zamiast uczyć się w szkole. Trudno to sobie wyobrazić w cywilizowanym kraju. Kobiety w sile wieku, wyglądające jak staruszki, mężczyźni zapadający się w sobie, lub zdegenerowani, wiedzący, że wybawienie może przyjść jedynie wraz ze śmiercią. A ta jest wytrwałą towarzyszką ich podróży. Wszystko to dało pożywkę rodzącemu się w Ameryce komunizmowi, który zdawał się być opcją na ratunek dla uciśnionych. Ale nawet ta opcja, jak wszystko inne, musiała mieć swoją cenę.
Gdzie poniesie wiatr, to opowieść przesycona zarazem smutkiem, nadzieją i poczuciem zwycięstwa w sytuacji, która po pobieżnym rozpatrzeniu losów Elsy nie kojarzy się z wygraną. A jednak.
Historię Elsy zapamiętam na długo i pewnie kiedyś jeszcze do niej wrócę. A póki co, polecam Wam tę książkę serdecznie. Dla samych emocji warto.
Dziękuję Wydawnictwu Świat Książki za przekazanie egzemplarza recenzenckiego