Jak nie krzyczeć na swoje dziecko – Carla Naumburg
Tytuł: Jak nie krzyczeć na swoje dziecko. Wychowanie bez złych emocji
Autor: Carla Naumburg
Liczba stron: 238
Oprawa: Miękka
Rok wydania: 2020
Wydawnictwo: Muza
Nie jestem matką idealną, chociaż bardzo się staram. Dopingują mnie do tego różnorakie publikacje na portalach lifestylowych i parentingowych, które niemal bez przerwy przypominają matkom o ich obowiązkach i powinnościach. Oraz o zakazach, bo są rzeczy, których idealne matki robić nie powinny. Na przykład nie powinny krzyczeć na swoje dzieci. Niestety do tej pory nikt mi nie chciał wyjaśnić, jakim cudem mam ten idealny stan osiągnąć. Mój sposób nie zawsze się sprawdzał.
Mam za sobą lekturę kilku poradników na temat rozwoju dzieci i nastolatków, kilka książek, które miały mi w cudowny sposób ułatwić życie (niektórym faktycznie się udało) i nie boję się powiedzieć, że Jak nie krzyczeć na swoje dziecko to pozycja wyjątkowa i to pod wieloma względami.
Po pierwsze i chyba najważniejsze, to książka napisana przez matkę i dla matek. Jest adresowana wyraźnie do kobiet (chociaż moim zdaniem mężczyznom też by się przydało ją przeczytać), a autorka nie sili się na bycie wszechwiedzącym guru. Owszem, daje całą gamę wskazówek, porad, propozycji, sposobów na zmianę, ale uczciwie uprzedza: nie wszystkie muszą zadziałać u ciebie, sprawdź i przekonaj się sama.
Po drugie bardzo budujące jest to, że książkę napisała kobieta, matka z doktoratem z klinicznej pracy socjalnej, która otwarcie przyznaje, że w chwili kryzysu w pisała w Google: jak przestać wrzeszczeć na swoje dzieci. Jak widać, zdarza się nawet najlepszym.
Po trzecie – książka nie jest długa. Tak, to zaleta, przynajmniej dla mnie. Długie mogą być powieści sensacyjne, od poradników oczekuję zwięzłych i konkretnych informacji.
Jak nie krzyczeć na swoje dziecko to pozycja, która zaskakuje postrzeganiem tematu wychowywania dzieci i krzyczenia na nie. O ile większość poradników skupia się na tym, jak zmienić swoje dziecko, jego zachowanie itp., tutaj mamy coś dokładnie odwrotnego. To ty droga mamo musisz zmienić sposób myślenia i patrzenia na swoje dziecko. Jak? No łatwo nie będzie, ale i trudno też nie. To, co bardzo mi się podobało, to proste, nieprzekombinowane rady. Po lekturze książki Wychowanie w duchu prostoty bardzo sobie cenię pozornie zwyczajne rozwiązania. Czytając Jak nie krzyczeć na swoje dziecko, po raz kolejny przekonałam się, że najciemniej pod latarnią.
Początek książki trochę rozczarowuje, wstęp jak na mój gust jest zbyt długi. Jeśli nie macie cierpliwości albo po prostu uznacie, że nie ma w tej książce nic wartościowego, to lepiej od razu zacznijcie czytanie od trzeciego rozdziału, albo nawet od czwartego.
To, co bardzo mnie ujęło, to niesamowita akceptacja ze strony autorki, która na równi stawia różne religie, jak i całkowity ateizm. W jednym zdaniu wymienia chrzest i bar micwę. I to jest naprawdę fajne. Bo bycie matką nie ma nic wspólnego ze światopoglądem. Pod tym względem wszystkie jesteśmy równe.
Dziękuję Wydawnictwu Muza za przekazanie egzemplarza recenzenckiego