Jeszcze jeden rok – Sylwia Markiewicz
Tytuł: Jeszcze jeden rok
Autor: Sylwia Markiewicz
Wydawnictwo: Pascal
Kategoria: literatura obyczajowa
Liczba stron: 384
Jeszcze jeden rok autorstwa Sylwii Markiewicz to książka, która musiała uczciwie odczekać swoje w kolejce. Na szczęście czytało mi się ją naprawdę szybko, dzięki czemu wreszcie mogę podzielić się z Wami recenzją. To był przemiły prezent od Wydawnictwa Pascal, bo widząc nazwisko autorki, czułam, że to będzie coś, co mi się spodoba. Sylwię Markiewicz poznałam przy okazji powieści Tylko jedna chwila, która trafiła w moje czytelnicze gusta.
O czym jest Jeszcze jeden rok?
Jeszcze jeden rok to odrębna historia, choć tak jak w poprzedniej, nie brakuje tu emocji. Główną bohaterką jest Beata, która pracuje w banku, zarządzając grupką złożoną z samych kobiet.
Ta niespełna czterdziestolatka to kobieta niesprawiedliwie potraktowana przez los.
Po pierwsze, małżeństwo się jej nie udało.
Po drugie, od lat spłaca kredyt, który drenuje ostro jej kieszeń po tym, jak stopy procentowe poszły w górę. Tu czuć niemały paradoks, bo jako kierownicza działu w banku weszła w długoletnie i bardzo kosztowne zobowiązanie finansowe. Za tym jednak kryje się dłuższa historia. W konsekwencji cudzych błędów Beata spłaca kredyt sama, przez co niewiele jej zostaje pieniędzy i czasu na przyjemności.
Po trzecie, dziewczyna zmaga się z nerwicą i atakami paniki, które zmuszają ją do korzystania z pomocy specjalistki.
Po czwarte (mam nadzieję, że ostatnie i nic więcej mi się nie przypomni do wyliczanki), Beata ma toksyczną rodzinę. Być może nazwałam rzecz dość brutalnie i nieco na wyrost, ale ja odbierałam układ na linii Beata a reszta rodziny (szczególnie siostra), jako dziwny i bardzo nie w porządku. W sumie wychodzi na to, że bohaterka, mimo że radzi sobie w pojedynkę ze swoimi problemami, to i tak postrzegana jest jako czarna owca w rodzinie. Jedynie pielęgnowanie roślin, obecność życzliwej sąsiadki oraz kumplowanie się z dziewczynami z pracy, w której też ktoś pod nią dołki kopie, czyni jej codzienność nieco bardziej znośną. A tak to głównie problemy, samotność i rutyna.
Nadzieja na poprawę sytuacji pojawia się, gdy na jednej z zaaranżowanych przez dziewczyny z pracy randek Beata poznaje Mikołaja. Z tymi randkami to też długa historia i nie zamierzam jej streszczać. Mikołaj okazuje się facetem wyjątkowym, ale jest tu… pewne ale 😉 Tego też nie zamierzam zdradzać.
W książce sporo się dzieje, choć akcja zawiera się w tytułowym roku. To tylko i aż 365 dni. Bohaterka przeżywa wzloty i upadki, nadzieja miesza się z rezygnacją. Poszukiwanie miłości nie jest łatwe, szczególnie gdy zegar biologiczny tyka, a jego właścicielce brakuje pewności siebie i przekonania, że zasługuje na szczęście. W dodatku, gdy na horyzoncie pojawiają się inne kłopoty, wywierany jest nacisk z zewnątrz, można usiąść i zapłakać razem z nią. Na szczęście czara goryczy musiała się w końcu przelać i Beata postanowiła zawalczyć o siebie.
Moje wrażenia po lekturze
Autorka była uprzejma poprowadzić akcję tak, że z ciekawości przegryzałam się przez kolejne strony. Rozwiązanie wcale nie było takie oczywiste, bo pojawiają się nowe wątki i postaci. Zanim czytelnik dokopie się do końca, to wyobraźnia działa na wysokich obrotach.
Już wspomniałam o tym, ale powtórzę raz jeszcze — książkę czytało mi się bardzo dobrze. Historia opowiedziana została jak podczas rozmowy przy ciastku i kawie. Bohaterkę szybko polubiłam, choć głównie wzbudzała we mnie współczucie, ale też złość i brak zgody na takie życie. Czułam się tak, jakbym poznawała kogoś mieszkającego tuż obok. To bardzo prawdopodobna historia i problemy, które zna wielu ludzi. Myślę, że niejedna osoba mogłaby w niej dostrzec podobieństwo ze swoim życiem. Szczególnie temat toksycznych relacji w rodzinie jest znany wielu osobom.
Reasumując, Jeszcze jeden rok to książka, która zapewne spodoba się szerokiemu gronu miłośników powieści obyczajowych. Mnie przypadła do gustu bardzo i jestem ciekawa innych propozycji autorki.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Pascal