Król – Dagmara Andryka
Tytuł: Król
Autor: Dagmara Andryka
Oprawa: miękka
Liczba stron: 376
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Kryminały z rodzimego podwórka potrafią zaskakiwać. Lubię polską literaturę, podobnie zresztą cenię sobie polskie kino. To swoista subkultura, którą mało kto z zewnątrz jest w stanie zrozumieć. Zwłaszcza jeśli chodzi o przeróżne układy, układziki, zasady, które można łamać i prawa, które da się obejść. Jeśli do tego dodamy przekręty na wielkie pieniądze i owiany tajemnicą seks to mamy przepis na doskonałą powieść sensacyjną. Taką, w której nic nie jest oczywiste ani jednoznaczne. I nie liczcie, że od razu połapiecie się, kto jest kim naprawdę, a kogo tylko udaje. W każdym razie Dagmarze Andryce udało się stworzyć powieść smakowitą, wręcz wyborną. A przy tym dość lekką, momentami do śmiechu, chwilami do płaczu. Bardzo kobiecą, ale w dobrym znaczeniu tego słowa.
Annę Marię Kier, główną bohaterkę Króla, poznajemy, gdy opuszcza szeregi policji, by przejść na zasłużoną emeryturę. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że w Polsce da się to zrobić w wieku czterdziestu trzech lat, nawet w policji, no ale niech tam, nie bądźmy drobiazgowi.
Początek książki jest zarazem początkiem serii (przynajmniej tak obiecują autorka i wydawnictwo) i właściwie przez pierwsze sto stron niewiele się dzieje. Ale nie uznałabym, że to strony stracone, w żadnym razie. To czas na poznanie Anny naprawdę, dogłębnie i do końca. Nic nie zostało nam tu oszczędzone: ani wspomnienia z jej dzieciństwa, ani początki małżeństwa, bolesny rozwód, trudna relacja z synem, niełatwa praca w policji (wszak to robota nie dla bab), a także chwilami wręcz namacalna samotność. Zanim nasza bohaterka weźmie się w końcu za to, na czym zna się najlepiej, będziemy wiedzieli o niej niemal wszystko. Dagmara Andryka zręcznie zagrała na emocjach czytelników, budując bardzo solidną więź między nimi a swoją bohaterką. Tym samym uczyniła z niej osobę żywą, prawdziwą, trójwymiarową. I powiem Wam, że to bardzo ułatwia zagłębienie się w fabułę, która ze strony na stronę komplikuje się coraz bardziej.
Emerytura miała być fajną sprawą, w końcu kto by nie chciał w tym wieku dostawać kaski za darmoszkę i korzystać z życia? Tym bardziej że mówimy o emeryturze służb mundurowych, więc nie są to przysłowiowe grosze. Jednak okazują się niewystarczające, gdy dorosły syn Anny trafia do szpitala, a jego specjalistyczne leczenie do tanich nie należy. Była pani podkomisarz przyjmuje zlecenie od prezesa prywatnej firmy farmaceutycznej – oficjalnie ma być pracownicą działu HR, nieoficjalnie znaleźć „kreta”, który zdaniem prezesa wykrada firmowe projekty i sprzedaje konkurencji. HR to właściwie tylko dlatego, że akurat tam jest wakat, pracownica tego działu miała wypadek i znienacka trafiła do szpitala. Zastępstwo ma być wiarygodną przykrywką.
Przyzwyczajona do raczej obskurnych policyjnych korytarzy i kiepskiej kawy, Anna trafia do świata korpo. Jest do obrzydliwości bogato i tak nowocześnie, że wręcz futurystycznie. Jedynie ludzie wszędzie są tacy sami – nieufni wobec nowych i skrywający tyle sekretów, że nie do końca wiadomo, które są powiązane ze sprawą, a które nie.
Bardzo szybko okaże się, że oczekiwania szefa i śledztwo Anny nie do końca biegną tym samym torem. Kobieta chce dojść do prawdy na, że tak powiem, całościowym polu. Interesuje ją wszystko, łącznie z wypadkiem jej poprzedniczki. Prezes uważa, że to strata czasu i oczekuje szybkich wyników. Te oczywiście przyjdą, ale… Dobra, żeby nie było, że spojleruję, to resztę sobie doczytajcie.
Król to prawdziwy rollercoaster wydarzeń, uczuć, emocji. Brawa dla autorki za całkowicie nieszablonowe podejście do tworzenia powieści, brak oklepanych rozwiązań i za… telegazetę. Tak, tak, za ten relikt przeszłości, na którym faktycznie można było czytać grypsy. Nie wiem, czy jeszcze można, ba – w ogóle nie wiem, czy telegazeta jeszcze działa! Fajnie było wrócić myślami do liceum 😉
W każdym razie możecie być pewni, że z Anną Marią Kier nie będziecie się nudzić. Ja już zacieram rączki na myśl o kolejnych tomach.
Dla kogo jest Król? Niewątpliwie dla miłośników kryminałów, bo ta książka tym właśnie jest. To nie sensacja ani thriller tylko kryminał w czystej postaci. Przyznam szczerze, że dawno takowego nie czytałam, dziś autorzy stawiają raczej na mieszanie gatunków. Dałabym tę książkę też matkom, które mają trudne relacje z dziećmi i dzieciom, które nie umieją się dogadać z rodzicami. No powiedzmy – takim starszym dzieciom, liceum będzie w sam raz. Mimo iż uznałam tę książkę za kobiecą, myślę, że mężczyźni też przeczytają ją z zainteresowaniem.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka