Książka o bąkach. Leksykon pierdów – Stine Dreyer, Hannah, Dreyer
Tytuł: Książka o bąkach. Leksykon pierdów
Autor: Stine Dreyer, Hannah, Dreyer
Typ okładki: twarda
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 40
Znacie rozmowy o niczym czy, jak kto woli, głupotach? Właśnie one naprowadziły mnie na nowość od Czarnej Owcy. “Książka o bąkach. Leksykon pierdów” pojawiła się w wynikach wyszukiwania, kiedy z mężem próbowaliśmy przypomnieć sobie nazwy dla tej mało przyjemnej dla otoczenia czynności. “Sprawdź w necie, tam jest wszystko!” I było! “Ktoś napisał książkę o bąkach” pomyślałam, i już wiedziałam, że musi do nas trafić.
Leksykon przeznaczony jest dla dzieci, ale myślę, że adeptów bąkologii znajdziemy w każdej kategorii wiekowej, społecznej i zawodowej. Niech pierwszy rzuci kamieniem (a może bąkiem?), kto nie zastanawiał się, czy szykujący się do wylotu pierd pozostanie niezauważony, czy może jednak jego woń powali każdego w zasięgu kilku metrów. Książka jest przezabawna, pozwala oswoić się z tą często krępującą sytuacją. Dzięki niej dowiadujemy się, jak powstają bąki, jaką drogę pokonują i czym się charakteryzują — tym właśnie zajmuje się bąkoligia. Podobno naukowcy dowiedli, że gazy mogą się ze sobą mieszać, ale dla dobra własnego i dla dobra otoczenia, lepiej do tego nie dopuszczać. Zezłoszczone, łączą się ze sobą i ich woń staje się jeszcze mocniejsza. “Książka o bąkach. Leksykon pierdów” omawia ich aż 23 rodzaje. Znane nam są doskonale, od łagodnych i niegroźnych, po te zatruwające atmosferę, jak na przykład “zgniłe jajo”. Znajdziemy tu opis takich pierdów jak bąk wysiłkowy, bąbelek, bąk ostrzegawczy, bąk spod kołderki (mnie osobiście bardziej znany jako podkołdernik jadowity), przyjemniaczek, wystrzał z armaty, bąk z zaskoczenia, czy mój ulubiony typ – bąk towarzyski, czyli taki, który puszczany jest w najbardziej niedogodnym momencie. Zawiodłam się jednak, bo nie wiedzieć czemu, nie znaleziono tu miejsca dla “bulgotnika waniennego”…
“Książka o bąkach. Leksykon pierdów” to humorystyczne podejście do tematu fizjologii. Gdyby ktoś zastanawiał się, po co i dlaczego powstała, poza kwestią humorystycznego podejścia, wskazałabym próbę rozwiązania problemu z zawstydzeniem i skrępowaniem. Jeśli znacie dziecko, które nie radzi sobie ze wstydem i nie wie jak zachować się w tej nieco kłopotliwej sytuacji, to książka ta z pewnością pozwoli oswoić ten temat, spojrzeć na niego bez zażenowania. Wstrzymywanie gazów nie jest niczym przyjemnym, a do tego mówi się, że może mieć swoje konsekwencje zdrowotne, więc zdecydowanie lepiej jest nie pozwolić na częste “łączenie się bąków” w jelitach. Poza tym książka jest bardzo przyjemna dla oka dzięki ilustracjom Marii Buchmann, równie zabawnym co treść, której de facto jest niewiele. Ogólnie rzecz biorąc jest ona na jeden wieczór, choć dorosły przeczyta ją w kilkanaście minut (o ile będzie w stanie opanować śmiech). Żeby bliżej zobrazować, co tam znajdziecie, poniżej definicja bąka dorosłego:
“Tylko dorośli puszczają takie bąki, a powstają one kiedy żołądek buntuje się po szalonej nocy na mieście (…)” Brzmi znajomo? 🙂 Ja dawno nie ubawiłam się tak, jak przy czytaniu tej książki i idę o zakład, że każdy kto na nią trafi, nie będzie mógł oprzeć się pokusie klasyfikowania bąków, niczym członek Stowarzyszenia Bąków i ich pogromców.
Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za przekazanie egzemplarza do recenzji.