Łzy wojny – David Churchill, Wilbur Smith
Tytuł: Łzy wojny
Autor: David Churchill, Wilbur Smith
Wydawnictwo: Albatros
Cykl: Saga rodu Courteneyów
Kategoria: powieść historyczna, obyczajowa
Liczba stron: 480
Łzy wojny to powieść napisana pięknie, bardzo wciągająca. Czytałam ją, i od razu przed oczami miałam krajobraz sielankowej i upalnej Kenii, chłodnej i mglistej Anglii, czy niebezpiecznej, pochłoniętej działaniami wojennymi Grecji. Autorowi udało się poprowadzić czytelnika w każde miejsce, i pozwolić przyjrzeć się mu z tą samą ciekawością.
Historia zaczyna się w Kenii. Tam poznajemy dziewczynkę, Suffron Curtney, której ojciec, Leon, prowadził dochodową działalność handlową, a matka, Ewa, zajmowała się wychowywaniem córki. Ewa kryła sekret, który w przyszłości mógł mocno skomplikować córce życie.
Suffron odziedziczyła po rodzicach najlepsze cechy, dzięki którym już od dzieciństwa nie cofała się przed ryzykiem i podejmowaniem własnych decyzji. Niestety szczęśliwe i bezproblemowe dzieciństwo Saffy przerwała ogromna rodzinna tragedia. Od tego momentu dziewczyna musiała szybko wydorośleć i po pewnym czasie podejmować własne decyzje. Chęć dalszego kształcenia w przededniu wybuchu II wojny światowej zaprowadziła ją z bezpiecznej Kenii do Anglii, co okazało się być nie tylko zmianą miejsca zamieszkania i nauki.
W międzyczasie poznajemy drugiego bohatera, Gerharda von Meerbacha. Ten młody, przystojny potomek niemieckich potentatów przemysłowych, pilot myśliwca Luftwaffe, wiódł dość przyjemne życie, choć jego starszy brat, Konrad wyjątkowo go nienawidził. W sumie Gerhard był przeciwnikiem nazistowskich Niemiec, ale mając za brata Konrada, wojskowego karierowicza zapatrzonego w Hitlera, musiał podporządkować się nowym zasadom. Poza tym młody Aryjczyk, żyjący na świeczniku w bogatej, arystokratycznej rodzinie produkującej dla przemysłu silniki, nie mógł dłużej pozostać bez zainteresowania nazistowskich władz. Szczególnie, gdy starał się pomóc dawnemu przyjacielowi rodziny, Żydowi.
Gerhard cieszył się ogromnym zainteresowaniem kobiet, można rzec, że same pchały się w jego ramiona, a on nie protestował. Jednak młodszy von Meerbach miał swoje zasady i gdy spotkał Chessie, kobietę, z którą wydawało mu się być po drodze, ani myślał ją krzywdzić. Ale … No właśnie. Tu się cała pikanteria zaczyna, jednak nie zamierzam nic więcej zdradzać. No, może poza tym, że nad Suffron i Gerhardem pojawia się cień nieżyjącej matki dziewczyny, co może bardzo skomplikować i tak źle widzianą relację pomiędzy młodymi. Koniec końców nie można się oderwać od tej historii. Nie od dziś wiadomo, że serce nie sługa.
“Łzy wojny” to historia, która rzeczywiście zapiera dech w piersiach. Wydaje mi się, że więcej tu Afryki, Anglii, rywalizacji, trudnych wyborów, a tej miłości pomiędzy Saffron a Gerhardem von Meerbachem znacznie mniej. Ale to wszystko jest spektakularne choć miłość – tak myślę – chowa się w tle innych, dynamicznych i zaskakujących wydarzeń. Mimo że ważna, jest bardziej historią towarzyszącą niż dominującą, a wielowątkowość książki wymaga skupienia się na kilku rzeczach. Wszystko ostatecznie pięknie się zazębia, wpływając na losy bohaterów. Nie czuję się rozczarowana i stwierdzam, że jeśli ktoś ma się ochotę po uszy unurzać w miłości, to niech sobie kupi Harlequina 😉 Tu nie znajdziecie “achów” “ochów” i wielkich obietnic.
Pod koniec, gdy rozpoczyna się II wojna światowa, historia nabiera takiego tempa, że wzrok aż wypala kolejne kartki, by dowiedzieć się, co dalej. Na moje oko zakończenie sugeruje, że możemy spodziewać się kontynuacji losów Saffy i Gerharda. Obym się nie myliła, bo tu nic nie potoczyło się tak, jakbym sobie tego życzyła! Z przyjemnością poznam jej dalszy ciąg, bo zdecydowanie czuję niedosyt.
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki