Mama Mu na zjeżdżalni – Michał Wronek-Piotrowski
tytuł: Mama Mu na zjeżdżalni
tłumaczenie: Michał Wronek-Piotrowski
tekst: Jujja Wieslander
ilustracje: Sven Nordqvist
wydawnictwo: Zakamarki
wiek 3+
wymiary: 22,5 x 29,5 cm
twarda oprawa
liczba stron: 28
Mama Mu to krowa, z której przygodami spotykam się po raz pierwszy. I zapewne nie ostatni, bo jest sympatyczna, choć trochę szalona i przytrafiają się jej niecodzienne wypadki.
Pewnego dnia Mama Mu przeżuwając spokojnie trawę, zauważyła na brzegu jeziora zjeżdżalnię. Bawiły się tam dzieciaki, ale gdy tylko one zniknęły, pomyślała, że nikt przecież nie zabronił zjeżdżać z niej krowom. Po rozmowie z Panem Wroną postanowiła skorzystać z okazji i pójść pozjeżdżać. Najpierw musiała rozwiązać problem z dotarciem na górę obiektu, ale gdy to się udało, odeszła jej odwaga na zjazd. Koniec końców po rozważaniach i naciskach Pana Wrony postanowiła zjechać wprost do jeziora. I dopiero wtedy się narobiło – zjeżdżalnia przestała nadawać się do zjazdu zarówno dla krów, jak i dla dzieci? I co teraz? Teraz trzeba wymyślić ratunek – i tu zabawa się zaczyna. Pomysłów jest wiele, ale tylko jeden, najprostszy może pomóc naprawić zjeżdżalnię. Co to było? Odsyłam Wasze dzieci do książki.
Historia Mamy Mu jest humorystyczna, lekka, moje dzieci słuchały jej jak urzeczone – od najmłodszego do najstarszego. Spodobało im się.
“Mama Mu na zjeżdżalni” to książka z treścią, z którą samodzielnie poradzą sobie dzieciaki z młodszych klas podstawówki. Mam na myśli tu nie tylko umiejętność czytania, ale o przyjemność czerpaną z tej humorystycznej historii. A że dzieciom wyobraźni nie brakuje, mogą mieć przy tym niezły ubaw.
Osobno chciałabym pochwalić ilustracje autorstwa Svena Nordqvista – są piękne, kolorowe i przyjemnie obrazują dialogi pomiędzy Mamą Mu a Panem Wroną.
Na samym końcu książki wyszczególniono pewne zdanie – “Najważniejsze, żeby dzieci mogły się bawić”. Myślę, że można je odnieść nie tylko do historii na zjeżdżalni, ale ogólnego pomysłu na przygody przesympatycznej krowy, których, poza powyższą, naliczyłam na stronie wydawnictwa Zakamarki aż jedenaście. Zapraszam więc do lektury w imieniu Mamy Mu 🙂
Dziękuję wydawnictwu Zakamarki za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki.