Meneliki nowe, czyli wina Tuska i logika białoruska – Krzysztof Daukszewicz
Tytuł: Meneliki nowe, czyli wina Tuska i logika białoruska
Autor: Krzysztof Daukszewicz
Oprawa: miękka
Liczba stron: 246
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Zacznę od słów uwielbienia, bo też bezwstydnie muszę przyznać, że pana Krzysztofa Daukszewicza po prostu uwielbiam. Nie jest klasycznym kabareciarzem, ani też typowym przedstawicielem gatunku stand-up. Właściwie nie da się go sklasyfikować, jest jedyny w swoim rodzaju. Bardzo cenię jego nietuzinkowe poczucie humoru, celne riposty i odwagę poruszania tematów politycznych. Przy czym trzeba przyznać, że pan Krzysztof czyni to w formie, której inni artyści kabaretowi mogą mu tylko pozazdrościć. Bo też i nie sztuką jest powiedzieć na scenie, że ten czy tamten polityk jest głupi, albo jest debilem, ale wbić szpilę tak inteligentnie i dwuznacznie, że właściwie nie ma się do czego doczepić, potrafią tylko nieliczni i ja sobie taki dowcip intelektualny naprawdę cenię. Dlatego też z wielką chęcią sięgnęłam po książkę Meneliki nowe, czyli wina Tuska i logika białoruska.
Od razu powiem, że nie jest to pierwsza książka Krzysztofa Daukszewicza zawierająca owe meneliki, czyli sceny i anegdoty z życia meneli lub z udziałem meneli, ale pierwsza, której dane było trafić w moje ręce. I muszę przyznać, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, kiedyś na pewno przeczytam poprzednie.
Kim jest klasyczny menel, wie chyba każdy. To osobnik, który najczęściej od rana dyżuruje pod sklepem lub w jego pobliżu, jeśli ochrona go spod sklepu usunie, odważnie zaczepia przechodniów, najczęściej tytułując ich kierownikiem lub kierowniczką i prosząc o złotówkę, dwa, pięć. Utarło się, że menele nie proszą o banknoty, tylko monety. Nie wiem, czemu. Jeśli ktoś da im dyszkę, to chętnie przyjmą, ale sami ograniczają swoje prośby do mniejszych kwot. Jest w tym jakaś logika, bo przeciętnemu Polakowi łatwiej dać na stracenie dwa złote niż dziesięć. Mało tego – szybciej odda pięć dwójek niż dziesięć złotych w banknocie. Taka to nasza mentalność. To także ona każe nam postrzegać menela jako człowieka pozbawionego wszelkich zasad, właściwie lenia i nieroba, którego życie sprowadza się do żebrania i konsumpcji napojów alkoholowych wątpliwej jakości.
Krzysztof Daukszewicz zbiera anegdoty o menelach od lat, stąd nie wszystkie są jego autorstwa. Sporo dostał od innych ludzi, nie tylko znajomych, ale i obcych, więc trudno ustalić autorstwo. Natomiast sam pomysł zbierania takowych anegdotek jak najbardziej zasługuje na oklaski. Bo też i pan Krzysztof bezkonkurencyjnie udowadnia, że menele potrafią być inteligentni i błyskotliwi. Nie są też pozbawieni zasad, wręcz przeciwnie. Mają własny kodeks moralny, wytyczne, którymi kierują się w życiu. Są inteligentni, mają bardzo celne odzywki, które ułatwiają im, a jakże, zdobycie mitycznych dwóch złotych od kierowniczki bądź kierownika. Wiedzą czym się różni menel podpity od wypiwszego i potrafią to udowodnić przed sądem!
To bardzo barwna subkultura i jeśli komuś uda się przedrzeć przez wierzchnią, niezbyt zachęcającą, warstwę menelstwa, można się w tym rozsmakować. Nie ukrywam, że po przeczytaniu Menelików chętnie bym z jakimś menelem pogadała, ale pandemia jakoś ich wywiała z ulic. Dawno żadnego nie spotkałam.
Wina Tuska i logika białoruska to dwa określenia, które do naszej popkultury dostały się przypadkiem, ale wrosły na stałe. Szczególnie to pierwsze powiedzenie jest często używane i nadużywane. W książce nagłówkiem tym oznaczone są wszelkie smaczki polityczne. A logika białoruska? No jej to się zrozumieć nie da, za to pośmiać się z jej nielogiczności jak najbardziej. Przy czym w tekście znajdują się nie tylko białoruskie rarytasy, ale też np. ukraińskie.
Całości dopełniają ilustracje w formie komiksów popełnione przez Pawła Kryńskiego. To bardzo celne podsumowanie otaczającej nas rzeczywistości. Grafik jest bardzo zdolny, nie miałam problemu z rozpoznaniem postaci, które nie miały pozostać anonimowe 😉
Dla kogo jest książka Meneliki nowe, czyli wina Tuska i logika białoruska? Dla wszystkich, którzy mają poczucie humoru, stawiają na wysublimowany dowcip i inteligentne riposty. To specyficzny humor i być może nie każdego będzie śmieszył. Mnie bardzo przypadł do gustu, ale ja akurat znam trochę twórczość autora i mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać. Pozycja jest na tyle cenzuralna, że bez oporów polecam ją nie tylko dorosłym, ale i młodzieży.
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za przekazanie egzemplarza recenzenckiego