Miasto Mgieł – Michał Śmielak
Tytuł: Miasto mgieł
Autor: Michał Śmielak
Liczba stron: 509
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2024
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Zapomniałam. Na śmierć zapomniałam, że czytam książkę do recenzji i wypadałoby w trakcie (choćby w myślach) notować, o czym zechcę później wspomnieć. No zapomniałam. Michał Śmielak zabrał mnie na wycieczkę po Sandomierzu (nigdy nie byłam) i nie ma co ukrywać – dałam się oczarować tak bardzo, że utonęłam w Mieście mgieł. Recenzja będzie więc szczera do bólu, ale całkowicie improwizowana, bo żadnych notatek nie mam (a zwykle robię).
Michał Śmielak nie ma w zwyczaju oszczędzania czytelników. W każdej książce funduje im jazdę bez trzymanki i totalny rollercoaster emocjonalny. Wiem o tym i nie spodziewam się taryfy ulgowej. Z drugiej strony – każda kolejna książka to wzrost moich oczekiwań a poprzeczkę ulubionym pisarzom zawieszam naprawdę wysoko. I Śmielak daje radę! Nie wiem, jak on to robi, ale niech robi jak najdłużej!
O czym jest Miasto mgieł?
Autor opisał Sandomierz jako nieduże miasto, takie do przejścia w kwadrans, w którym wszyscy się znają. Wyobraziłam sobie małą mieścinkę (tak, wiem, narażam się), w której mieszka góra dwa tysiące osób. Tymczasem jest ich tam dziesięć razy więcej i w głowę zachodzę jakim cudem wszyscy mogą się znać. No ale na potrzeby książki niech będzie. Kiedy więc zostają znalezione pierwsze zwłoki, wszyscy od razu wiedzą, że to nikt miejscowy. Z drugimi jest już inaczej. To ktoś swój. Natychmiast rodzi się pytanie, czy podobne ułożenie zwłok to przypadek, czy też w mieście pojawił się seryjny morderca.
Sprawa stawia na nogi całą sandomierską policję z komisarzem Brunem Kowalskim na czele. Fajny facet, polubicie go na pewno. Mam nadzieję, że powróci w kolejnej powieści. Podobała mi się jego bezkompromisowość i niesztampowe myślenie. I bardzo duża uczuciowość, żadna kobieta nie przejdzie obok tego wątku obojętnie.
Jednak Miasto mgieł to o wiele więcej niż prosty kryminał o Wampirze z Sandomierza. To powieść bardzo wielowątkowa, a zarazem swoisty hołd dla rodzinnego miasta Michała Śmielaka. Mnóstwo tu retrospekcji, wstawek historycznych, ciekawostek i innych tego typu smaczków. I jak nie przepadam za historią, tak muszę przyznać, że w tym wydaniu bardzo mi się spodobała. Odpowiednio wyważone proporcje sprawiają, historia, mimo iż jest stale obecna, nie dominuje. Miasto mgieł to rasowy kryminał z wątkami historycznymi i obyczajowymi, ale kryminału jest tu najwięcej.
Jak się czyta Miasto mgieł?
We mgle można utonąć, zabłądzić, zgubić się i stracić orientację w terenie. W Mieście mgieł także – utonęłam i zabłądziłam całkowicie, do tego stopnia, że czas przestał się liczyć, obowiązki też. Jak to się świetnie czyta! To jedna z tych książek, które bierze się do ręki tylko na chwilę, a odkłada, gdy ktoś potrząśnie za ramię albo gdy zrobi się kompletnie ciemno i nie widać liter.
Michał Śmielak nie próbuje czarować słowem i może – paradoksalnie – właśnie dlatego tak dobrze mu się to udaje. Bezpośredni styl, proste, czasem dosadne słownictwo odpowiednio okraszone ironią, ale tam, gdzie trzeba z mocnym akcentem niezachwianej pewności – kombinacja idealna. Nie da się temu oprzeć, po prostu się nie da.
Miasto mgieł – recenzja subiektywna
Długość – ponad 500 stron, właśnie takie książki chcę czytać. Jest bardzo długa, nasycona treścią i wydarzeniami, genialna. A przy tym tak porywająca, że słowo honoru, mogłaby mieć dwa razy większą objętość, a i tak czytałabym z zachwytem.
Humor – taki typowo śmielakowy, błyskotliwy, zaskakujący, lekko złośliwy i podszyty ironią. Nie pojawia się wybitnie często, bo to jednak kryminał, ale gdy już się pojawia, to trudno powstrzymać się od głośnego śmiechu.
Trupy – skoro książkę napisał Michał Śmielak, to chyba nie zdradzę dużo, jeśli powiem, że są.
Widoczność liter – totalnie żadna. Może by tak ktoś nakręcił film na podstawie książki? Wszystko opisane, łącznie z plenerami.
I jeszcze duży plus za wszystkie celne, choć nieco złośliwe zasady małżeńskie. W takiej wersji uwielbiam. Widać tu doświadczenie autora w sprawach damsko – męskich i odpowiedni dystans do nich.
Dla kogo jest Miasto mgieł?
Dla fanów Michała Śmielaka z całą pewnością. Nie wyobrażam sobie, żeby mogli z takiej frajdy zrezygnować. Z czystym sumieniem mogę polecić wielbicielom kryminałów, ale nie zawaham się zaproponować tej książki także osobom lubiącym powieści obyczajowe. Takich wątków jest tu bardzo dużo, a Michał Śmielak po raz kolejny dał się poznać jako wnikliwy obserwator ludzkiej natury.
Po głębokim namyśle dochodzę do wniosku, że młodzieży też bym dała.