Nagonka – Piotr Kościelny
Tytuł: Nagonka
Autor: Piotr Kościelny
Oprawa: miękka
Liczba stron: 511
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Wyznaję żelazną zasadę, iż wszelakie serie powinno się czytać od początku i… sama tę regułę złamałam. Jakoś udało mi się przegapić fakt, iż Nagonka Piotra Kościelnego nie jest samodzielną pozycją ani pierwszą z serii. Kiedy dotarła do mnie ta informacja, było za późno, książka już u mnie leżała, a ja zwykłam wywiązywać się z wszelakich zobowiązań. Nie ukrywam, trochę się bałam, co z tego wyniknie. Od razu dodam, że absolutnie niepotrzebnie.
Chociaż spadłam jak wyrzucona z samolotu ze spadochronem w sam środek akcji (Piotr Kościelny nigdy nie bawi się w długie wstępy), nie miałam problemu z odnalezieniem się w gąszczu nieznanych mi bohaterów. Wystarczyło kilkanaście stron, żeby wszystkie klocki wskoczyły na swoje miejsce. Fakt, nie mam pojęcia, jak oni wyglądają, autor nie zawracał sobie głowy pisaniem tego po raz kolejny (zakładam, że kiedyś jednak to zrobił), nazwiska na początku mi się myliły, sprawy też, ale ostatecznie wszystko okazało się łatwe do ogarnięcia.
Niemniej wiem, że znając Nagonkę, trudno będzie mi przeczytać wcześniejsze pozycje, bo to jakby spojler dla nich. Więc jeśli też macie w planach takie działania, to wróćcie tu trochę później.
O czym jest Nagonka?
Grzegorz Sikora to twardy i bezkompromisowy glina z wydziału zabójstw, którego dotyka osobiste nieszczęście – pijany kierowca zabija jego ciężarną ukochaną. Ciąża jest na tyle zaawansowana, że małego Piotrusia udaje się uratować.
Tej samej nocy, policyjny partner Grzegorza Sikory, Michał Bielecki, zdeklarowany gej, dowiaduje się, że jego były chłopak został zamordowany. Michał mocno przeżył rozstanie, nigdy tak naprawdę nie przestał kochać Kuby.
Sikora i Bielecki są dla siebie nawzajem wsparciem, ale też muszą dźwigać wzajemnie swoje demony.
Aneta i Łukasz mają za sobą burzliwy związek zakończony zdradą Życzyńskiego. Tam, gdzie do głosu dochodzą emocje, bywa wybuchowo. Rollercoaster uczuć i twarda policyjna robota polegająca na szukaniu mordercy emerytów, czy to może iść w parze?
Zamordowany Kuba – gej, to dopiero początek. W mieście będą też rozruchy nakręcone przez wpisy na forach internetowych i skierowane przeciwko Żydom i gejom. Robi się ostro. Policja się nie patyczkuje. Wrocław jest na ustach całej Polski.
To nie jet typowa książka o śledztwie i poszukiwaniu sprawców. O ile śledztwo Anety i Łukasza faktycznie jest do pewnego stopnia typowe, to już sprawa Bieleckiego i Sikory to swoista gra psychologiczna między nimi a mordercą. Smaczku dodaje fakt, iż czytelnik od początku wie, kto niemal dosłownie wbija nóż w serca. Podniesiona dawka adrenaliny to efekt nieustanie nakręcanej ciekawości i napięcia – kto będzie pierwszy, policja czy przestępca.
Nagonka jest bardzo wielowątkowa i trudno opisać wszystkie nici łączące się ostatecznie w jedną całość, jednak muszę przyznać, że nie da się w tym pogubić. Piotr Kościelny jak zwykle stworzył arcydzieło, od którego dosłownie nie sposób się oderwać. Gdybym jednak miała wytłumaczyć, czemu książka nazywa się Nagonka, miałabym problem. Chyba chodziło o te zamieszki i nakręcanie spirali nienawiści wobec Żydów i Romów. Trochę w tym polityki, ale nawet nie za dużo. W zasadzie to miałam wrażenie, że jestem niewidocznym anonimowym świadkiem wydarzeń, po prostu towarzyszyłam gliniarzom zza kulis w ich pracy i tyle.
Jak się czyta Nagonkę?
Nagonka to bardzo subtelna gra na uczuciach i pierwotnych instynktach. Gdyby nie tematyka okrzyknęłabym ją powieścią psychologiczną, ale nie da się pominąć wątków kryminalnych.
Mam wrażenie, że Piotr Kościelny pokonał jakiś kolejny level we własnej twórczości – w każdej książce poruszał najcieńsze struny emocji i grał na nich z prawdziwą finezją, ale teraz… no kurcze, słów mi brakuje!
Połknęłam Nagonkę w dwa dni, zaniedbując przy tym inne obowiązki. Baaardzo przyjemnie się ją czytało.
Nagonka w mojej ocenie
Długość – cudna, ponad 500 stron, tak się powinno pisać książki!
Humor – no raz wybuchnęłam śmiechem jak na kabaretonie, więc zaliczam na plus, ogólnie jednak nie jest to komedia i raczej się nie pośmiejecie.
Trupy – no… no co tu ukrywać, są. I chociaż może nie najlepiej to o mnie świadczy, bardzo mnie to cieszy, bo w dobrej książce powinien być co najmniej jeden trup.
Widoczność liter – żadna, totalnie żadna, do tego szybko zmieniające się sceny są gotowym scenariuszem filmu i pytam się grzecznie, czemu jeszcze nikt nie wykupił praw autorskich? Scenarzysta się nie napracuje, tu naprawdę wszystko jest na tacy podane.
Ogólnie polecam bardzo mocno. Świetna robota, drogi Autorze!
Dla kogo jest Nagonka?
Na okładce jest wyraźnie widoczna sugestia 18+. Nie będę się sprzeczać z mądrzejszymi ode mnie, więc niech tak zostanie, ale… czytałam w liceum książki cięższego kalibru i nie sprowadziły mnie na złą drogę. Chociaż muszę przyznać, że lajtowa ta literatura nie jest, czasem nawet bardzo hardkorowa.
Ogólnie kryminał, thriller, sensacja i psychologia splatają się ze sobą w bardzo zgrabną całość – Nagonka jest idealna dla osób, które takie właśnie mieszanki lubią najbardziej. Wrażliwcy lepiej niech nie sięgają, tu jest dużo trudnych emocjonalnie momentów. Na pewno nie dałabym kobietom w ciąży i matkom karmiącym. Wystarczy im ich własna huśtawka hormonalna, razem mogłoby być za dużo. Mamusie uwierzcie mi na słowo, dodajcie do listy do przeczytania za jakiś czas.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska