Niewinny – Graham Moore
Tytuł: Niewinny
Autor: Graham Moore
Liczba stron: 430
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: GW Foksal
Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, gdy napiszę, że szeroko pojęty gatunek powieści sensacyjnej jest dość schematyczny. Zaczyna się od znalezienia zwłok, później toczy się śledztwo, na końcu dobro (na ogół) triumfuje. Zaskoczeniem jest, jeśli autor się postara, nazwisko mordercy. Lubię tego typu książki za szybką akcję, jej nagłe zwroty i brak ckliwego sentymentalizmu, niemniej, obiektywnie rzecz biorąc, niewiele z nich jest naprawdę oryginalnych. Tym chętniej sięgnęłam po Niewinnego. Pomysł sam w sobie nie jest tak do końca nowy, ale przyznaję – spotkałam się z nim chyba dwadzieścia lat temu i potem już nigdy. Amerykański system sądowniczy opiera się na ławie przysięgłych. Dwunastu zwykłych obywateli musi dzień w dzień uczestniczyć w procesie sądowym, a na końcu wydać wyrok, czyli ustalić: winny lub niewinny. Wyrok powinien być jednogłośny. A że Ławę przysięgłych napisał nie kto inny tylko sam John Grisham, Niewinnemu postawiłam poprzeczkę bardzo wysoko. Nie było to do końca uczciwe z mojej strony, ale nie ukrywam – oczekiwania miałam naprawdę duże.
Historia Niewinnego zaczyna się w 2009 roku, kiedy to czarnoskóry nauczyciel Bobby Nock zostaje oskarżony o zamordowanie swojej uczennicy – Jessiki Silver. Dziewczyna pochodziła z bogatej rodziny, miała odziedziczyć prawdziwą fortunę. Do tego była biała, co z miejsca stawia Bobby’ego w złym położeniu. Biedny afroamerykański nauczyciel teoretycznie nie ma żadnych szans w starciu z rodzicami Jessiki i to niezależnie od tego, czy jest winny, czy nie. W zasadzie liczy się tylko to, kto będzie bardziej przekonujący w trakcie procesu: prokurator czy obrońca.
Pierwsze głosowanie ławy przysięgłych przyniosło zaskakujący wynik: 11 głosów „winny” i tylko jeden „niewinny”. Maya Seale miała wątpliwości co do winy Bobby’ego i skutecznie zasiała je w głowach pozostałych przysięgłych. A co, jeśli nie miała racji?
Mija dziesięć lat, Ameryka nadal żyje niewyjaśnioną sprawą rzekomego (bo ciała nigdy nie odnaleziono) morderstwa. Wszyscy przysięgli zostają zaproszeni na nagranie podcastu i dyskusję o tym, czy na pewno wydali słuszny wyrok. Maya, obecnie wzięta pani adwokat, początkowo nie ma ochoty uczestniczyć w tej farsie, jednak za namową przełożonego decyduje się pojechać do hotelu, w którym dziesięć lat wcześniej spędziła długie tygodnie jako ławniczka. Spotkanie po latach wypada dość niezręcznie, szczególnie między niektórymi osobami. Ale nie to jest największym problemem. Incydent, do którego dochodzi w pokoju Mai, wywraca jej życie do góry nogami, ona sama zaś staje niejako po drugiej stronie barykady. Już nie tylko jest adwokatem, ale i sama go potrzebuje. Wbrew radom prawnika rozpoczyna własne śledztwo, usilnie usiłując zrozumieć, co naprawdę wydarzyło się przed dziesięciu laty, dlaczego Bobby Nock nagle zapadł się pod ziemię i jaki to ma związek z bieżącymi wydarzeniami. Czy faktycznie istnieją niepodważalne dowody winy Bobby’ego i kto, jeśli nie on sam, robi wszystko, by nigdy nie ujrzały światła dziennego? No i kto tak bardzo nie lubi Mai, że wrabia ją w przestępstwo, którego nie popełniła?
Cała książka napisana jest w sposób, za którym nie przepadam, ale też nie mogę podważyć jego sensu. Bieżące fakty mieszają się z retrospekcją, co z jednej strony spowalnia akcję (i tego bardzo nie lubię), z drugiej pozwala lepiej zrozumieć motywy kierujące uczestnikami wydarzeń. Jak się bowiem okaże, przysięgli mają swoje małe sekrety, których lepiej nie zdradzać.
Muszę dać duży plus za sposób narracji. Ta książka naprawdę się dzieje. Nie ma tu „pisania na metry”, wszystkie fragmenty są tak samo ważne i żadnego nie dałoby się usunąć bez strat dla fabuły. Zapewne nie bez znaczenia jest tu fakt, iż Graham Moore to nie tylko pisarz, ale i scenarzysta. Myśli obrazami i sprawnie przenosi je na papier. Niewinny śmiało mógłby zostać zekranizowany i nawet nie trzeba by dużo pracować nad przerobieniem książki na scenariusz. To gotowy pomysł na film i gdyby powstał, na pewno poszłabym do kina.
Jeśli jesteście ciekawi, czy Niewinny spełnił moje wyśrubowane wymagania, to szybciutko donoszę, że jak najbardziej tak! Ta książka jest jak bagno, wciąga czytelnika, otacza ze wszystkich stron i nie pozwala się wydostać na powierzchnię. Genialnie skonstruowana akcja chwilami zaskakuje, chwilami zmusza do myślenia. Odłożyć na bok tak po prostu się nie da. Mam nadzieję, że autor nie poprzestanie na trzech powieściach i dalej będzie robił to, do czego ewidentnie został stworzony. Ja mu wróżę rychłe osiągnięcie szczytu amerykańskiego rynku wydawniczego, co wcale nie jest takie proste.
Dla kogo jest Niewinny? To naprawdę dobra książka i myślę, że można ją polecić wszystkim. Miłośnicy thrillerów i powieści sensacyjnych na pewno będą usatysfakcjonowani, ale i fani książek obyczajowych z delikatnym rysem psychologicznym też nie będą zawiedzeni. Sądzę, że młodzież też może po tę pozycję sięgnąć.
Dziękuję Wydawnictwu GW Foksal za przekazanie egzemplarza recenzenckiego