Nowa praca Świętego Mikołaja – Michele D`ignazio
Tytuł: Nowa praca Świętego Mikołaja
Autor: Michele D`ignazio
Ilustracje: Sergio Olivotti
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Oprawa: twarda
Liczba stron: 85
Wyobraźcie sobie, że w czasie, kiedy miliony dzieciaków odliczają dni do świąt, marząc o choć drobnym upominku od Świętego Mikołaja, On traci pracę. Niemożliwe? A jednak! Dyrektor Generalny Poczty Ogólnoświatowej wprowadził niespotykane dotąd porządki, nowe rozporządzenia i ogłosił, że od tej pory prezenty będzie dostarczać armia dronów! Nie Święty z pomocą reniferów i elfów, a małe latające roboty! A jakby tego było mało, na łamach telewizji powiadomił cały świat, że znany i uwielbiany Mikołaj, stracił właśnie pracę!
Gorzej już chyba być nie mogło, tym bardziej że Mikołaj bardzo lubił swój zawód. Nie tylko dlatego, że na dziecięcych buziach malował uśmiech, ale też dlatego, że jego fach wiązał się z pracą tylko w okresie Bożego Narodzenia. Przez resztę dni w roku, jakby nie patrzeć – od stycznia do listopada – miał wolne i mógł robić to, na co miał ochotę. Czytał książki, oglądał telewizję, grał w karty, gotował, jadł, a właściwie to się obżerał i tył — co nietrudno było zauważyć ?
Niestety nic nie trwa wiecznie, wszystko, co dobre kiedyś się kończy. A ponieważ Pocztę Ogólnoświatową dopadł kryzys i trzeba było ciąć etaty, Mikołaj zmuszony został do poszukania sobie nowej pracy. Całe szczęście, że jego dotychczasowy zawód wiązał się z dużym wysiłkiem i zmuszał go do stawiania czoła wielu przeciwnościom losu (jak np. gryzące go psy, ciasne kominy, wyjące alarmy…), bo to tylko go zahartowało.
Mikołaj był więc dość optymistycznie, żeby nie powiedzieć bojowo nastawiony do zadania, czyli poszukania nowego zatrudnienia. I tak próbował między innymi nająć się w kawiarni, jako kelner, w centrum rekreacyjnym, jako animator dziecięcy, czy w call center, jako telemarketer. Nigdzie jednak nie pasował — to był za gruby, to za stary, albo zasady panujące w danym miejscu, kłóciły się z jego ideologią…
Przebłysk ostatniej nadziei pojawił się, gdy miasto ogłosiło, że szuka operatorów śmieciarki. Służba publiczna brzmiała całkiem sensownie, wszak Święty był przecież do niej stworzony! Długo się nie zastanawiał i prędko złożył podanie o pracę. W sekrecie zdradzę Wam, że tym razem się udało i został wreszcie przyjęty! Co się jednak działo później i do czego zainspirowała go nowa praca podczas pewnej dniówki, a właściwie nocki, ponieważ Mikołaj pracował na nocne zmiany…? Tego już Wam nie powiem, przeczytajcie sami. Na zachętę dodam tylko, że nowy fach, bardzo przypominał mu ten stary, bo tu i tu taszczył worki. Różniła je tylko ich zawartość, ale właśnie to, co w nich znalazł w jedną rozgwieżdżoną noc, zrodziło w nim fantastyczny pomysł…
„Nowa praca Świętego Mikołaja” to absolutnie rewelacyjna książka! Znakomita fabuła – czy jakiemukolwiek innemu autorowi przyszło kiedyś na myśl, żeby wyrzucić Mikołaja z pracy?? 🙂
Fakt, to tylko fikcja literacka, ja o tym wiem, ale moje dzieci słuchały tej opowieści mocno zaintrygowane i chyba nieco zaniepokojone… Bo, jak co roku o tej porze, odliczają już dni do przyjścia Mikołaja, rozmyślają, jakie upieczemy dla niego ciasteczka… a tu nagle spada na nich wiadomość, że zamiast Świętego przylecą do nich drony, phi! Też byłabym lekko zatrwożona na ich miejscu 😛
Niemniej cała opowieść jest rewelacyjnie napisana, z dużą dawką humoru, dzięki której co rusz się chichraliśmy. Odnoszę nieodparte wrażenie, że ta pozycja nie jest dedykowana wyłącznie małym dzieciom, tym dużym i dorosłym również! Każdy bowiem był kiedyś smykiem wierzącym w Mikołaja i nikt chyba nigdy nie myślał o tym, że mogłoby go zabraknąć! Przecież to wierny i cudowny towarzysz grudniowo-świątecznej magii. I taka też jest ta książka – ciepła, zabawna i w pewnym sensie pokrzepiająca, bo pokazuje, że na marzenia oraz zmiany nigdy nie jest za późno.
Idealna lektura na przedświąteczny czas! Jest pięknie wydana – w twardej oprawie, z pożółkłymi, szorstkimi stronami, które nie wiedzieć czemu, wyjątkowo lubię, no i wzbogacona kolorowymi, niezwykle uroczymi ilustracjami. Myślę więc, że powinna trafić w ręce każdego szanującego się czytelnika i fana Mikołaja ?
Polecam!
…
Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie recenzenckiego egzemplarza książki.