7 listopada 2024

Ogień – Marcin Ciszewski

Tytuł: Ogień
Autor: Marcin Ciszewski
Oprawa: miękka
Liczba stron: 427
Rok wydania: 2024
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

O czym jest Ogień?

O ile w poprzednich częściach serii Meteo Marcina Ciszewskiego można było doszukać się analogii do rzeczywistych wydarzeń (autor się od tego mocno odżegnuje, ale czytelnicy i tak swoje wiedzą) to w Ogniu mamy apokalipsę – tego jeszcze nie było, ale… będzie?

Wojna hybrydowa z Rosją wkracza w etap, który z hybrydą ma coraz mniej wspólnego. Dzieją się rzeczy, których umysły nie są w stanie ogarnąć.
Najpierw ogień ogarnia luksusowy wieżowiec, zawodzą wszystkie systemy alarmowe, nie włączają się automatyczne spryskiwacze. Ludzie płoną żywcem. Wydarzenie bez precedensu, które stawia na nogi wszystkie służby w Warszawie. Wzmożone kontrole i godzina policyjna stają się codziennością. Jakby tego było mało, ktoś ostrzeliwuje rosyjską ambasadę. I nie wygląda to na atak przypadkowego szaleńca, ale starannie zaplanowaną akcję zawodowców. Robi się coraz bardziej gorąco.

Tymczasem nasz stary znajomy, Jakub Tyszkiewicz, po przejściu na emeryturę żegluje niespiesznie po wodach Portugalii. Od wydarzeń opisanych we Mgle minęło sześć lat i nie da się ukryć, że jego życie mocno się zmieniło. Przede wszystkim jest wojskowym emerytem, ale to nie wszystko. Wyjechał z Polski, bo niektóre wspomnienia były zbyt bolesne.

Życie jednak nie lubi tych, którzy przed nim uciekają i oto pewnego dnia Jakub zostaje zaatakowany. Tylko wojskowe wyszkolenie pozwala mu ujść z życiem, ale zaraz potem pojawia się pytanie: „Kto wydał na niego wyrok?” Zmuszony do opuszczenia rodziny i powrotu do Warszawy Tyszkiewicz po raz kolejny wsadza głowę w pętlę. A w Warszawie jest naprawdę gorąco, ale to i tak nic w porównaniu z tym, czego przyjdzie mu doświadczyć na Białorusi.

Jak się czyta Ogień?

Ujmę to tak: świetna książka, ale niestety nie dla mnie. Szkoda, bo poprzednie części, zwłaszcza Upał, bardzo mi się podobały i czekałam na kolejną. I żeby nie było: to nie jest zła książka i zasłużenie zbiera wysoko punktowane opinie. Mamy tu wszystko, co w książce być powinno: bohater, którego lubimy, jego wrogowie, którym życzymy wszystkiego najgorszego, wojenną zawieruchę w nowoczesnym wydaniu (oby to nie były wizje prorocze!), możliwość uratowania kraju przed polityczną katastrofą i dość ubogi, ale całkiem sympatyczny wątek osobisty.

Fajnie to wszystko zostało opisane i nawet czytałam bez przymusu, ale też bez tej euforii, która towarzyszyła poprzednim częściom. Trzeba oddać autorowi, że stworzył powieść kontrowersyjną, bo z innych recenzji wiem, że jest określana mianem najlepszej lub najgorszej części. Najwyraźniej jest adresowana do konkretnego grona odbiorców i jeśli trafi akurat na Was, na pewno nie poczujecie się zawiedzeni.

Ogień – recenzja subiektywna

Długość – 427 stron, czyli jest dobrze. Tu nie mogę się doczepić, bo książka ma odpowiednią objętość i na pewno nie była pisana na skróty.

Trupy – chyba nie zdradzę wielkiej tajemnicy, jeśli potwierdzę ich obecność. W końcu trwa wojna i nawet hybrydowa nie jest wolna od ofiar.

Humor – a i owszem, kilka razy się uśmiechnęłam, ale ogólnie to nie jest książka do śmiechu.

Widoczność liter – no i tu niestety muszę ponarzekać, bo o ile na początku było tak, jak być powinno, to mniej więcej w połowie obrazy zamieniły się na litery i tak już zostało.

Mimo wszystko nie skreślam tej pozycji i może nawet sięgnę po kolejny tom serii Meteo, jeśli się pojawi.

Dla kogo jest Ogień?

Kto zna Jakuba Tyszkiewicza, sięgnie po tę książkę, choćby z ciekawości, i nikogo nie zamierzam od tego pomysłu odwodzić. Mimo wszystko fajnie było się z nim znowu spotkać.
Podział literatury na kobiecą i męską jest zbyt formalny i nie zawsze sprawiedliwy, ale tym razem go użyję – moim zdaniem to jest książka adresowana do mężczyzn. Na pewno dla fanów sensacji i książek wojennych, też dla miłośników polityki i szpiegostwa. Ja mogę tylko powiedzieć tyle – mam nadzieję, że autor to wszystko z palca wyssał, szczególnie wobec faktu, że w przyszłym roku będą wybory prezydenckie…

 


Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close