Osuwisko – Kinga Wójcik
Tytuł: Osuwisko
Autor: Kinga Wójcik
Oprawa: miękka
Liczba stron: 470
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Kinga Wójcik nie ma litości. Dokładnie to sobie pomyślałam, gdy z westchnieniem odłożyłam piąty tom traktujący o perypetiach zawodowych i osobistych Leny Rudnickiej. Nic tej kobiecie nie zostało oszczędzone. Do dziś ciągnie się za nią trauma z dzieciństwa, małżeństwo okazało się kompletną pomyłką, zaangażowanie w nowy związek przychodzi z trudem, do tego w pracy też nie wszystko jest tak, jak powinno być. Ciągle pod górkę. Autorka wymyśliła swoją bohaterkę chyba tylko po to, żeby jej ciągle na nowo dokopywać. Z jednej strony chciałoby się krzyknąć, że ileż można, niech tej kobiecie wreszcie coś się uda! Z drugiej – jakoś nie umiem sobie wyobrazić poukładanej i szczęśliwej Leny. Może ona naprawdę urodziła się pod pechową gwiazdą?
Osuwisko to piąty tom opisujący przygody komisarz Leny Rudnickiej i drugi, którego akcja dzieje się w Białych Brzegach. Kto czytał poprzednie, dobrze pamięta, że Lena została niejako za karę zesłana na prowincję. Kto nie czytał, to co tu właściwie robi? Nie ma sensu zaczynać od piątego tomu, trzeba się cofnąć do początku.
Białe Brzegi to cicha i spokojna miejscowość, w której do tej pory największym wyzwaniem dla policjantów było przekonanie pijanego rowerzysty, żeby jednak chodził piechotą albo rozpędzenie bójki toczącej się pod sklepem. No ale jakoś tak wyszło, że jak pojawiła się Lena, to pojawiły się także przestępstwa większego kalibru. Być może ta kobieta je przyciąga.
Tym razem ofiarą jest niejaki Boguś Konopka, uważany za miejscowego dziwaka. Kawaler, samotnik, opiekujący się schorowaną matką i pracujący dorywczo. Kto mógł zabić Bogusia, który przecież muchy by nie skrzywdził? Trudno o wiarygodnego kandydata, nawet gdyby ktoś chciał być bardzo złośliwy. Po prostu Boguś, to Boguś. Takich ludzi się nie krzywdzi. Jest jednak pewna stara sprawa, która kładzie się cieniem na jego przeszłości. Jako nastolatek Boguś uczestniczył w wyprawie piątki przyjaciół do pobliskiej kopalni. Poszło pięcioro, wróciło troje. Dwoje zostało żywcem pogrzebanych pod osuwiskiem piachu. Oficjalnie sprawa została uznana za wypadek, nikomu nie postawiono zarzutów. Boguś, Darek i Gabriela żyli dalej, tylko jakby inaczej. Już nie byli przyjaciółmi, kontaktowali się raczej rzadko, pojawiły się problemy w szkole. Tylko czy po trzydziestu latach ktoś może chcieć wyrównać rachunki? Czy to aby nie za późno? Wszak cokolwiek się wtedy wydarzyło, na pewno zostanie objęte przedawnieniem.
To, co mnie mocno uderzyło w tej książce to niskie temperatury i niemal bez przerwy padający deszcz. Ponieważ czytałam ją pod koniec czerwca, gdy nawet w moim lesie panowały tropikalne upały, zwyczajnie zazdrościłam bohaterom!
Uderzyła mnie też bardzo trudna relacja między Leną i Marcelem, którzy z jednej strony stanowią parę, z drugiej – daleko im do szczęśliwie zakochanych gołąbków. Pracują razem i razem mieszkają, a mimo to brakuje między nimi jakiejś chemii, jakby dzielił ich niewidzialny mur. I uczciwie muszę przyznać, że to Lena go wybudowała. Marcel z pewnością chciałby poczynić kolejne kroki ku zacieśnieniu ich relacji, ale pani komisarz wyraźnie trzyma go na dystans.
Duże brawa za wprowadzenie do serii nowych i bardzo wyrazistych postaci. Tak jak w poprzednich częściach, tak i w tej nie ma płaskich, dwuwymiarowych bohaterów. Wszyscy, nawet ci najmniej znaczący, zostali bardzo dokładnie przedstawieni. Bez trudu można ustalić z kim i jak szybko się zaprzyjaźnimy. To postaci z krwi i kości, takie lubię najbardziej 😉 I nie ukrywam – mam nadzieję, że Daria Sobczak nie będzie bohaterką tylko jednego tomu. Byłaby to naprawdę ogromna strata.
Maksymalną liczbę punktów muszę przyznać też za brak powierzchowności i lania wody. Po raz kolejny nie zawiodłam się. Akcja została doskonale skonstruowana w najdrobniejszych szczegółach. Niczego nie pominięto, nic nie zostało dodane bez potrzeby. Jest perfekcyjnie. Duża ilość dialogów sprawia, że czyta się bardzo lekko, wydarzenia i scenerie zmieniają się z prędkością światła, od nadmiaru emocji książka wręcz kipi. Tu naprawdę nie ma czasu na nudę. Jedyny czas, o jaki trzeba się martwić, to ten potrzebny na przeczytanie książki, bo jednak blisko 500 stron to nie jest mało. No ale zgodnie z moimi kryteriami: skoro książka jest długa i są w niej trupy, to musi być dobra. Ta faktycznie jest. Nie zawaham się powiedzieć, że nawet bardzo dobra. A wiecie, co jest w niej najlepsze? Będzie tom szósty. No po takim zakończeniu to po prostu musi być! Nie przyjmuję do wiadomości innej opcji!!!
Dla kogo jest Osuwisko? Tak jak poprzednie części dla fanów sensacji, kryminałów i thrillerów. Raczej dla ludzi o mocnych nerwach, bo jak na początku pisałam – Kinga Wójcik nie ma litości. Nad czytelnikami też się nie rozczula. Bez oporów dałabym Osuwisko młodzieży, która gustuje w tego typu literaturze. Biorąc pod uwagę, że wydarzenia w kopalni dotyczą nastolatków, pokusiłabym się o stwierdzenie, że mogłaby to być dla nich lektura obowiązkowa.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka