Pan Patyk – Julia Donaldson
Tytuł: Pan Patyk
Autor: Julia Donaldson
Ilustracje: Alex Schelffler
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Oprawa: twarda
Liczba stron: 30
Pan Patyk, główny bohater książki o tym samym tytule, to kochający mąż i ojciec trzech małych patyczków. Mieszkają w potężnym drzewie w dziupli rodowej i wiodą razem spokojne życie. Patrząc na nich, nie da się opędzić od myśli, że wyglądają na bardzo szczęśliwych.
Jednak do czasu…
Pewnego bowiem dnia Pan Patyk postanowił pójść pobiegać, gdy nagle, ni stąd, ni zowąd, wybiegł pies, i porwał go! Nie, żeby miał zamiar zrobić mu krzywdę, chciał po prostu pobawić się ze swoim właścicielem i aportować. Na nic zdały się krzyki i protesty Pana Patyka, że nie jest zwykłym kawałkiem gałęzi, którym można sobie rzucać.
Gdy zabawa dobiegła wreszcie końca i Pan Patyk miał plan, czym prędzej wrócić do domu, wtem znalazła go mała dziewczynka i wrzuciła do wody. Popłynął daleko, aż zauważył go łabędź, który szykował gniazdo dla swoich piskląt. Pan Patyk, mimo wyrazów sprzeciwu, okazał się idealnym jego wykończeniem.
Kiedy pisklęta dorosły i patykowaty ojciec odzyskał nadzieję, że wróci w końcu do swojej rodziny, znów został porwany, a potem porzucony. I tak kilkakrotnie. Bawiono się nim w piasku i na trawie, zrobiono z niego miecz rycerza i łuk Indianina.
Za każdym razem był fajną zabawką, lecz tylko na chwilę. Nikt nie pomyślał, że taki patyk też ma rodzinę, że czuje i tęskni i ledwo już żyje.
Z dala od żony i dzieci Pan Patyk doczekał zimy, a gdy dało mu się we znaki potworne zmęczenie, myśląc o bliskich, ziewnął i zasnął. Śnił o swoim domu – o drzewie rodowym – i o rodzinie. Musiał mocno o nich marzyć, bo nie poczuł, że został znowu przez kogoś zabrany i nie usłyszał, że swój żywot ma skończyć w kominku…
Czy to oznacza, że rodzina Patyków spędzi święta bez taty i już nigdy się nie zobaczą? Nie ulepią razem bałwana i nie urządzą sobie bitwy na śnieżki?
Szczegółów Wam nie zdradzę, zajrzyjcie do książki, powiem tylko, że szczęśliwie dla głównego bohatera był dzień Wigilii, a wtedy, jak powszechnie wiadomo, mogą dziać się rzeczy niesamowite… ?
Muszę przyznać, że Pan Patyk popularnej angielskiej pisarki, Julii Donaldson, jest niezwykle ciekawą i dosyć zabawną historią. Choć z pozoru wydaje się prostą, a przy tym nieco szaloną opowieścią (od kiedy kawałki gałęzi mają rodziny?! ?) wywarła na mnie duże wrażenie. Skrywa bowiem w sobie dużo ciepła i wiele emocji. Prawi o wielkiej miłości, radości, o ogromnej tęsknocie, strachu i smutku.
Nie wiem, co dokładnie autorka miała na myśli, tworząc tę książkę, nie znalazłam żadnych informacji na ten temat, ale myślę, że mogła chcieć pokazać nam na podstawie Pana Patyka, że jesteśmy różni. Inaczej wyglądamy, mamy odmienne kolory skóry, poglądy, styl życia, ale to nie oznacza, że ktoś jest gorszy od nas i mniej ważny. Wręcz przeciwnie! Każde stworzenie jest istotne, zasługuje na miłość i szacunek. Każdy ma prawo do bycia szczęśliwym i żyć po swojemu, nawet jeśli oznacza to mieszkanie w dziupli na drzewie.
Mamy tu też przedstawiony obraz rodziny, która staje w obliczu utraty bliskiej osoby i pogrąża się w żałobie. Między wierszami można również odczytać przesłanie, że nadzieja ma wielką siłę i nigdy nie powinniśmy jej tracić, bo zły los potrafi się niespodziewanie odmienić.
Treść spisana jest w charakterystyczny dla Julii Donaldson rymowany sposób, który można było poznać między innymi w tak popularnych utworach, jak: Gruffalo (światowy bestseller, przetłumaczony na 76 języków!), Ćmony i Smeśki, czy Miejsce na miotle.
Książki te wyróżniają się także osobliwymi ilustracjami, których autorem niezmiennie jest Axel Scheffler.
Reasumując Pan Patyk to mądra, poruszająca, nieco zabawna i odrobinę smutna opowieść o wielkiej miłości i tęsknocie za bliską osobą.
…
Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie recenzenckiego egzemplarza książki.