Pójdę sama – Chisako Wakatake
Tytuł: Pójdę sama
Autor: Chisako Wakatake
Wydawnictwo: WAB
Kategoria: literatura piękna
Liczba stron: 144
Pójdę sama autorstwa Chisako Wakatake to książka, w której pokładałam szczególne nadzieje. Być może z tego względu, że kilka dni temu skończyłam 40. rok życia, i naszły mnie refleksje dotyczące tego, ile już za mną, a co jeszcze mnie czeka. Lub też z powodu ostatniej rozmowy z moim najdroższym Dziadkiem, do którego niebawem 93. wiosna się uśmiechnie, a który, jak sam powiedział, swoje przeżył i nie będzie miał pretensji do śmierci, gdy ta przyjdzie. A może po prostu dlatego, że potrzebowałam przestrzeni na złapanie równowagi, którą ostatnie wydarzenia w moim życiu niebezpiecznie zachwiały.
O czym jest Pójdę sama?
Poniekąd to, czego potrzebowałam, znalazłam właśnie w tej książce. Pójdę sama to migawki z życia starszej pani o imieniu Momoko, która w wieku 74 lat mierzy się z własnym towarzystwem i wspomnieniami, które atakują ją czasem w najmniej spodziewanym momencie. Momoko mieszka sama. Jej ukochany mąż, któremu poświęciła życie, zmarł dekadę wcześniej. Ma dwoje dzieci, z którymi kontakt nie wygląda tak, jakby tego chciała. Seniorka ma także wnuki, z którymi nie widuje się tak często, jakby sobie tego życzyła. Pani Momoko ma też samą siebie w wielu odsłonach. Gdy za każdym razem inne jej alter ego (o ile tak mogę to określić) dochodzi do głosu, podsuwa różne myśli i obrazy, które zadziwiają ich właścicielkę, powodując smutek, tęsknotę, a czasem też niepohamowaną radość. Prawdziwy emocjonalny Rollercoaster.
Głosy „z wewnątrz” wciągają ją w przeszłe życie, pozwalając uporządkować, zrozumieć i wybaczyć sobie pewne rzeczy. To jednocześnie ucieczka przed cieniami codzienności, jak i szansa rozliczenia minionego. Bo razem z każdą odsłoną pani Momoko, od pięcioletniej dziewczynki z gładką buzią i rumianymi policzkami, po dojrzałą kobietę, poznajemy ją z innej perspektywy. Czas się zmienia i ona się zmienia. Szuka siebie, próbuje zrozumieć i oswoić to, co się wydarzyło.
Momoko bez wątpienia poświęciła życie innym. Najpierw mężowi, którego do szaleństwa kochała, później dzieciom, które wyfrunęły w świat. A na końcu, jak to bywa, została sama ze sobą. I ten czas u schyłku życia, gdy najlepsze już za nią, daje jej szansę spojrzeć w głąb siebie. W tej osobistej wędrówce nikt nie może jej wyręczyć.
Pójdę sama zachęca do refleksji
Książka Pójdę sama poruszyła mnie do głębi. Czytając ją, rozmyślałam o moim Dziadku, myślałam też o sobie i świecie z mojego dzieciństwa, którego już nie ma. Zastanawiałam się, czy będę taka jak Momoko? Czy wypracuję żelazne swoje rytuały, a może będę sama ze sobą rozmawiać lub po prostu nasłuchiwać głosów z wewnątrz? Raz buntowniczych, a innym razem pełnych żalu lub nostalgii? Tego nie mogę wiedzieć, ale chciałabym dożyć sędziwego wieku, by móc się o tym przekonać.
Pójdę sama to pięknie odmalowana i poruszająca opowieść o podróży w głąb siebie, o rozliczeniu z przeszłością. Jest intrygująca, wyciszająca, ale nie zasmucająca. Skłania do refleksji, zatrzymania myśli, które wciąż rozbiegają się w pędzie codzienności. Co ważne, to nie jest historia końca, bo na odkrywanie sensu życia nigdy nie jest zbyt późno.
Słowem podsumowania
Książka jest króciutka, ma zaledwie 144 strony, ale uważam, że to wystarczająca przestrzeń do zadumy nad losem bohaterki. Jest tak, jak być powinno, żeby zaciekawić, ale nie zmęczyć czytelnika. Czyta się ją płynnie, choć, przynajmniej na początku, z pewnymi wyjątkami. Autorka w wielu fragmentach zastosowała jeden z japońskich dialektów, który został w polskim tłumaczeniu przedstawiony w formie specyficznie przekręconych polskich słów. To trochę tak jakby do książki pisanej klasyczną polszczyzną dorzucić kaszubską gwarę. Teoretycznie niby dalej po polsku, ale nie do końca leży. Tu jest podobnie. Sami zobaczcie.
Zanim weszłam w rolę i się wczytałam, chwilę mi to zajęło. Ten zabieg na początku uwiera, ale również buduje klimat książki i wpisuje się w styl mówienia starszej pani, której korzenie sięgają nie dużego miasta, a prowincji.
Tak czy inaczej, polecam tę książkę zainteresowanym, jako ciekawe studium przypadku bohaterki oraz bilet do darmowej podróży w głąb siebie. Jak na to nie spojrzeć, to coś naprawdę wyjątkowego.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem WAB