12 października 2023

Pomroka – Agnieszka Jeż

Tytuł: Pomroka
Autor: Agnieszka Jeż
Oprawa: miękka
Liczba stron: 330
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: Luna

Pomroka przyszła do mnie totalnie niezapowiedziana. Nie zamówiłam jej, nawet nie wiedziałam, że taka książka się pojawiła na rynku. Ktoś jednak mnie dobrze zna. Przerażająco dobrze. Dlaczego? Już tłumaczę:

– Ktoś w Wydawnictwie Luna wie, że uwielbiam kryminały, chętnie czytam polskich autorów i z zasady piszę obiektywne recenzje, więc można mnie obdarowywać w ciemno.

– Ten sam ktoś – i to już mnie bardziej niepokoi – wie, że mam czternastoletnią córkę i co prawda matką kwoką nie jestem, ale przegryzę gardło każdemu, kto spróbuje ją skrzywdzić.

– Nadal ten sam ktoś wie, że współtworzę portal parentingowy i postanowił zagrać na moich głęboko ukrytych emocjach, zrzucając mi niczym bombę książkę, w której Sonia Kranz, policjantka i samotka matka czternastoletniej Julki musi zmierzyć się z niewyobrażalnie trudnymi demonami macierzyństwa. Bo jak inaczej nazwać wezwanie do morderstwa nastolatki, kiedy własna córka wychodzi z domu i kontakt z nią się urywa?

Chyba nigdy z żadną bohaterką książki nie identyfikowałam się tak, jak z Sonią i chyba żadnej nie kibicowałam równie mocno.

O czym jest Pomroka?

No i jak to napisać, żeby nie spojlerować?

Może tak: W Mieroszowie zostają znalezione zwłoki czternastolatki. Jak to zwykle bywa, policja podejmuje śledztwo. O zabójstwo bardzo szybko zostaje oskarżony Wojciech Ruda, wioskowy głupek, który sam się do tej zbrodni przyznał. Tylko czy takie rozwiązanie nie jest zbyt proste?

Sonia Kranz nie dba o statystyki i tempo wykrywalności. Bardziej interesuje ją dotarcie do prawdy, nawet jeśli jest głęboko zakopana. A tym razem naprawdę będzie w czym kopać, bo początek tej historii sięga lat czterdziestych ubiegłego wieku i wysiedlenia Niemców z Dolnego Śląska.

Będzie trochę zawiłości historycznych i współczesnych, mylnych tropów i niespodziewanych odpowiedzi na pytania, które miały na zawsze zniknąć w mrokach historii.

Będzie też o trudach macierzyństwa, układaniu relacji z nastolatkami i dorosłymi matkami. Fikcja literacka po raz kolejny skrzyżuje się z życiem i na dobrą sprawę nie będziecie wiedzieli, czy to jeszcze książka, czy już reportaż. Na pewno nie odłożycie przed poznaniem zakończenia.

Żeby jeszcze bardziej zagmatwać, dodam, że poznacie kilka czeskich słówek, przyznaję, dość frywolnych 😉

Jak się czyta Pomrokę?

Nie będę ściemniała – mimo tego, że autorka przywaliła mi w splot słoneczny już na starcie, to minęło co najmniej kilkadziesiąt stron, zanim uznałam, że naprawdę lubię Sonię i mogłabym się z nią zaprzyjaźnić. Dopatrzyłam się nawet kilku wspólnych cech charakteru 😉

Pomroka to istny huragan emocjonalny, przesuwający się przez kolejne strony książki i umysł czytelnika. Muszę oddać hołd Agnieszce Jeż za wnikliwą obserwację i opisy ludzkich uczuć i zachowań. Tu wszystko jest dosłownie do bólu prawdziwe. Radość jest radością, smutek smutkiem, rozpacz rozpaczą. Nie ma plastikowych opisów i tandetnych porównań. Trudno też doszukać się lukrowania rzeczywistości na rzecz literatury. Nawet głównej bohaterce nie oszczędzono trosk typowych dla świeżej rozwódki, która musi sobie ułożyć życie bez wsparcia finansowego męża. Nie ma żadnych dobrych wróżek i cudownych zbiegów okoliczności. Jest marazm małej mieściny, w której psy szczekają ogonami, a wrony to chyba nawet nie dolatują.

Jeśli chodzi o długość, to muszę powiedzieć, że 330 stron to niby niedużo, ale autorka zmieściła wszystko, co powinna. Mimo to nie obraziłabym się za dodatkowe 100 stron. Znacie mnie, dobra książka to długa książka.

Trupy – no o jednym już wspomniałam, więc warunek zaliczony.

Humor – nieobecny i całe szczęście, bo zepsułby klimat.

Widoczność liter – w jakimś momencie zanika – na początku trudno mi się czytało, ale może to kwestia wejścia w odpowiedni rytm. Jeśli jeszcze kiedyś będę miała przyjemność spędzić trochę czasu z Sonią Kranz, na pewno chemia między nami pojawi się szybciej.

Ogólnie bardzo polecam, to jest świetna książka!

Dla kogo jest Pomroka?

Nie ma co oszukiwać – to nie jest kawałek lekkiej literatury i nie każdy da radę Pomrokę wchłonąć. Dałabym ją miłośnikom kryminałów i thrillerów z zacięciem psychologicznym. Zaryzykowałabym, że powinni ją przeczytać rodzice nastolatków, można się naprawdę dużo dowiedzieć o tym, co gra w duszach młodych ludzi. Rodzicom małych dzieci bym nie dała, kobietom w ciąży też nie. Za to dałabym młodzieży.

 


Recenzja powstała w ramach nieplanowanej (tym razem) współpracy z Wydawnictwem Luna. Proszę o więcej takich niespodzianek!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close