Poszukiwany ukochany – Beth O`Leary
Tytuł: Poszukiwany ukochany
Autor: Beth O`Leary
Wydawnictwo: Albatros
Oprawa: miękka
Liczba stron: 378
Poszukiwany ukochany najnowsza powieść Beth O`Leary to trochę niepozorna i zaskakująca opowieść, która (początkowo) wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Przy czym od razu zaznaczam, że to nie jest zła książka. Po prostu jest tak napisana, że w trakcie lektury długo nie opuszczała mnie myśl, że liczyłam na coś innego. Jednak pod koniec nastąpił mały zwrot akcji, który diametralnie zmienił moje odczucia i postrzeganie całości. Dostrzegłam w tej opowieści to, czego wcześniej nie widziałam, rozwiały się pewne moje wątpliwości, które sprawiały, że nie do końca rozumiałam zamysł autorki i nie byłam pewna, czy zakończę lekturę z uśmiechem na ustach. Brzmi nieco enigmatycznie? Pewnie tak, ale taka właściwie jest ta książka – pełna tajemnic i emocji.
Bohaterkami opowieści są trzy kobiety: Siobhan, Miranda i Jane. Generalnie dziewczyny się nie znają, jednak ich losy zaczynają się ze sobą przeplatać, kiedy wszystkie zakochują się w tym samym facecie – Josephie Carterze – a on pewnego dnia (w Walentynki) wystawia je do wiatru, nie zjawiając się na umówionych randkach i nie uprzedzając ich o tym, że (dajmy na to) coś mu wypadło.
Siobhan czekała na Josepha w kawiarni, gdzie umówili się na romantyczne śniadanie; Miranda miała zjeść z nim lunch; z kolei Jane liczyła na jego wsparcie podczas zaręczynowego przyjęcia koleżanki, na którym nie chciała być sama – uzgodnili razem, że będzie jej towarzyszył i przed wścibskimi znajomymi odegra rolę szaleńczo zakochanego w niej chłopaka. Niestety Carter bywa… dziwny, roztargniony, enigmatyczny, momentami miałam wręcz wrażenie, że skrywa jakieś mroczne tajemnice, ale ponieważ jest przy tym bardzo przystojny, elegancki i uroczo się rumieni w pewnych sytuacjach, dziewczyny po prostu za nim szaleją. Cierpliwie na niego czekają, gdy wciąż się spóźnia, a potem wybaczają mu jego wpadki, co miało też miejsce po tych nieszczęsnych Walentynkach.
Jeśli myślicie, że są głupie, bo powinny kopnąć takiego dziada (co to wystawia je do wiatru) w tyłek, to przyznaję Wam rację – też tak myślałam. Długo nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego bohaterki przymykają na pewne sprawy oczy i nie zrobią z Josephem porządku – jak Lejdis w naszym kultowym polskim filmie o tym samym tytule. Powiem szczerze, że wręcz mnie to irytowało i byłam trochę zła na autorkę, że taki los zgotowała Jane, Siobhan i Mirandzie.
Jednak jak się później okazało, Beth O`Leary trochę powodziła mnie za nos, nieco zamąciła w głowie, bo opowiedziała tę historię, pomijając daty, które okazały się istotne dla zrozumienia całości. Dopiero pod koniec książki, gdy Carter pękł i zdradził swój wielki sekret, wiele się wyjaśniło, zupełnie zmieniając postać rzeczy i mój stosunek do bohaterów tej historii. Przestałam też gniewać się na autorkę, że nieco mnie zawiodła, bo tak naprawdę stanęła na wysokości zadania. W bardzo ciekawy sposób pokazała, jak ważna w relacjach damsko-męskich jest szczerość i rozmowa. Bez niej czasem mnóstwo jest niejasności, podejrzeń i niepotrzebnych zgrzytów.
Poszukiwany ukochany to słodko-gorzka opowieść o wielkiej miłości i marzeniach, o ogromnym bólu związanym z utratą bliskiej osoby i przechodzeniu przez żałobę. To też opowieść o tym, że nasze doświadczenia i ludzie, których spotykamy na swej życiowej drodze, mają na nas wielki wpływ – mogą okazać się dla nas destrukcyjni, albo odwrotnie – dodać nam wiary w siebie i odwagi.
Reasumując, mimo iż w trakcie miałam wątpliwości, czy odłożę tę książkę na półkę z satysfakcją i myślą, że miło spędziłam czas podczas lektury, finalnie poczułam się ukontentowana. Dostarczyła mi sporo różnych emocji, było bowiem zabawnie, smutno, gniewnie, a na koniec solidnie się wzruszyłam.
P.s. Poszukiwany ukochany to kolejny tom w serii Mała Czarna wydawnictwa Albatros.
…
Zdjęcia: Fizinka
Wpis powstał w ramach współpracy z wydawnictwem Albatros