Pozwól odejść – Kristin Hannah
Tytuł: Pozwól odejść
Autor: Kristin Hannah
Wydawnictwo: Świat Książki
Cykl: Firefly Lane (tom 2)
Kategoria: literatura piękna
Ilość stron: 500 str
UWAGA! Jeśli nie czytaliście Firefly Lane, a chcielibyście, nie czytajcie tej recenzji! Historia tu omówiona toczy się już po pewnym wydarzeniu, które przewróciło życie bohaterek do góry nogami i stało się klamrą ich losów w pierwszym tomie. Świadomość tego, jak skończyła się historia, przy jej rozpoczynaniu, musi być niezwykle irytująca.
Jeśli jednak znacie i kochacie Kate i Tully, z przyjemnością zapraszam Was do recenzji drugiej książki z cyklu Firefly Lane, Pozwól odejść.
Jak sam tytuł sugeruje, Pozwól odejść to opowieść o losach osób najbliższych Kate tuż po jej śmierci. Kate walczyła z rakiem piersi i mając świadomość postępu choroby, starała się przygotować tych, których kochała, do swojego odejścia. W to mogliście wczuć się w pierwszym tomie. Ja, przyznam szczerze, upłakałam się na koniec jak nieboskie stworzenie. Z kolei czytając Pozwól odejść, wycierałam łzy od początku, ponieważ ból, rozpacz, tęsknota za Kate, powrót do wspomnień z czasu jej odchodzenia i pogrzebu, są tak wyraziste, że to aż gniecie. Czytelnik porusza się w labiryncie emocji, które momentami miażdżą, nie dają szans na obojętność w konfrontacji z nimi. Tu nie ma przesady w żadną ze stron. Autorka opisuje wszystko tak realistycznie, że momentami ciężko jest utrzymać własne emocje na wodzy.
Umieranie jest trudne, żałoba jest równie trudna, więc nie sposób o tym pisać i czytać z uśmiechem na twarzy. Ze współczuciem przyglądałam się temu, jak Johnny próbuje dźwignąć codzienność z trójką dzieci, już bez ukochanej Kate. Równie przykro było mi przyglądać się upadkowi Tully, dla której Kate była jedyną podporą w życiu, która zawsze trzymała ją w pionie. Jak żyć, gdy brakuje osoby, która łączyła wszystkich, czyniła ich rodziną, nawet jeśli nie łączyły ich więzy krwi? No właśnie. Nie zawsze można, nie zawsze się potrafi. Często potrzeba czasu i popełnionych błędów, by zrozumieć, że mimo bolesnej pustki można odnaleźć sens życia.
Ile ludzi, tyle sposobów na próbę przetrwania tego trudnego czasu. Przyglądałam się jak Tully, Johnny, bliźniaki i Marah najpierw próbują po prostu żyć. Później przychodzi czas na rachunek sumienia, żal za sprawy schrzanione, rzeczy powiedziane lub odwrotnie — niewypowiedziane.
W kontynuacji historii przyjaciółek z Firefly Lane przyglądamy się schematom popadania w nałogi, upadkowi kariery, rozpadowi więzów, które wydawały się nienaruszalne. Dopiero tragiczny w skutkach wypadek samochodowy spowodował, że bohaterowie musieli zatrzymać, skonfrontować się z emocjami, które stworzyły między nimi mur, na pierwszy rzut oka niemożliwy do skruszenia.
Mam nadzieję, że nikomu nie popsuję „zabawy” jeśli zdradzę, że rozmowy prowadzone przez Tully z duszą Kate chwilami łamią serce. Ale w tych momentach pojawiało się także wiele ciepłych wspomnień z pierwszego tomu, więc czytelnicy będą mogli także uśmiechnąć się do siebie.
Książka ta, mimo że pachnie smutkiem i uczuciami, od których zazwyczaj wolimy trzymać się z daleka, jest w jakiś sposób kojąca, skłaniająca do refleksji, wypełniona po brzegi nadzieją. Pozwól odejść to piękna lekcja o sile miłości, która nie umiera wraz z człowiekiem, i o trudnej drodze do odnajdywania siebie samych po śmierci bliskiej osoby.
Nie sposób się nie wzruszyć, bo autorka ma niezwykły talent opisywania nawet najtrudniejszych historii tak, że czytelnik już po kilku stronach czuje się ich częścią. A muszę przyznać, że historia Tully i Kate jest jednocześnie jedną z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających opowieści o przyjaźni, dla której śmierć jest — w ostatecznym rozrachunku — jedynie dłuższym przystankiem.
Dziękuję Wydawnictwu Świat Książki za przekazanie egzemplarza recenzenckiego