Przewina – Agnieszka Jeż
Tytuł: Przewina
Autor: Agnieszka Jeż
Liczba stron: 326
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2024
Wydawnictwo: Luna
Przewina Agnieszki Jeż to trzeci tom z serii Sprawy Soni Kranz i nie będę ukrywać, że czekałam na niego z dużą niecierpliwością. A wiadomo, że im większa niecierpliwość, tym większe oczekiwania. Co mogę powiedzieć na wstępie? Ani trochę się nie zawiodłam! Warto było czekać 😉
O czym jest Przewina?
Przewina to historia akurat na książkę lub nawet film, bo doprawdy trudno uwierzyć, że takie rzeczy dzieją się w prawdziwym życiu. Z drugiej strony, kto to wie…?
W bardzo elitarnym, choć niekoniecznie całkiem luksusowym ośrodku odwykowym zostają znalezione zwłoki. Pierwsze wrażenie każe myśleć, że niejaki Tadeusz Cichosz popełnił samobójstwo. Jednak już na początku śledztwa ta teza zostaje podważona. Raczej nie było to zabójstwo pozorowane na samobójstwo, ale coś, co się nie zdarza – niezwykły zbieg okoliczności. Czego dotyczył, nie mogę zdradzić, bo dla spojlerujących recenzentów jest osobne miejsce w piekle.
Śledztwo nie jest spektakularne i błyskotliwe. Raczej trudne, mozolne, żmudne i chwilami męczące. Pewnie tak wygląda policyjna robota, więcej w niej dłubaniny niż sukcesów.
Komisarz Sonia Kranz ma naprawdę twardy orzech do zgryzienia, bo dość szybko odkrywa, że przebywający na odwyku pacjenci tylko pozornie są dla siebie całkowicie obcy. Co więcej: część z nich znała nieżyjącego Cichosza lub była z nim luźno powiązana. Jeśli chodzi o motywy – całkiem sporo osób mogło chcieć jego śmierci. Jeśli chodzi o dowody, jest gorzej.
Tadeusz Cichosz był dobrze znany w świecie wielkich pieniędzy i polityki. Na umorzenie śledztwa nalegają przełożeni pani prokurator z tzw. „góry”. Komuś bardzo zależy na tym, żeby faktyczne powody, które doprowadziły do śmierci Cichosza, nie wyszły na jaw. A Sonia Kranz nie lubi nierozwiązanych spraw. Zaczyna czuć presję czasu, czego nie lubi jeszcze bardziej.
Co słychać u Soni Kranz?
To już trzeci tom serii z panią komisarz, nie da się więc całkiem pominąć wątków prywatnych.
Sonia jest matką piętnastoletniej już Julii, która przeżywa pierwszą miłość (euforia i motyle w brzuchu), ale też moment rodzinnej detronizacji, bo ojciec i jego nowa żona spodziewają się dziecka. Julka uświadamia sobie, że przestaje być dla ojca najważniejsza, a że jest w wieku nastoletnim, ten fakt mocno wstrząsa jej światem.
Sonia stara się wspierać córkę, ale jej samej też nie jest łatwo, Piotr, przyjaciel, kochanek, a może ktoś więcej, naciska na wspólne mieszkanie, ona nie czuje się gotowa. Wynajmowany przez nią dom ma zostać wystawiony na sprzedaż. Julka chce chodzić do liceum we Wrocławiu. Rozstajne drogi to nie jest to, co Sonia lubi najbardziej. Jednym słowem: dzieje się.
Mam wrażenie, że tym razem Sonia jest bardziej samotna, nieco zagubiona, spłoszona. Ucieka w pracę zarówno przed matką, której przyjazd odwołuje w ostatniej chwili, jak i przed Piotrem, z którym spotyka się rzadko i na krótko. Ewidentnie doszła do życiowego zakrętu, ale chyba nie ma odwagi sprawdzić, co się za nim znajduje.
Jak się czyta Przewinę?
Bardzo dobrze, szybko i z dużym zainteresowaniem. To sprawnie napisany kryminał, bez niepotrzebnych opisów i dłużyzn, ale też bez dróg na skróty. Autorka precyzyjnie wyważyła, co w tej historii jest istotne, perfekcyjnie zbudowała napięcie, a na koniec rzuciła haczyk, na który (tak myślę) złapią się wszyscy. Ja już z niecierpliwością wypatruję kolejnego tomu.
Delikatnie, ale dość dobitnie został poruszony temat homofobii i muszę za to panią Agnieszkę pochwalić. Niby tylko wspomniała, leciutko zarysowała problem, ale nie da się go nie zauważyć. Przy tym widać tu pełen obiektywizm, bez żadnych zapędów w stronę kampanii społecznej. Porusza i zmusza do myślenia, ale nikogo nie piętnuje. No, może poza jedną osobą, ale jej się akurat należało. Wara od kotów!
Myślę, że sceny Soni z Julką autorka napisała z własnego doświadczenia. Trzeba mieć nastolatkę w domu, żeby wiedzieć, jak to faktycznie wygląda. Ja mogę tylko poświadczyć, że nie ma tu żadnego przekłamania. Tak właśnie wygląda komunikacja matki z nastoletnią córką.
Przewina – recenzja subiektywna
Długość – 326 – niedużo, ale tej historii wystarczyło. Czasem nie liczba stron jest ważna, ale ilość włożonych w książkę emocji. Tu jest ich naprawdę dużo.
Trupy – a i owszem, jak na dobrą książkę przystało.
Humor – muszę zaliczyć na plus, bo zdarzyło mi się uśmiechnąć, ale tak ogólnie to nie jest to pozycja, która ma przegonić chandrę.
Widoczność liter – tę książkę wybitnie czyta się obrazami.
Ogólnie bardzo polecam, ale koniecznie od pierwszego tomu!
Dla kogo jest Przewina?
Dla tych, którzy czytali Pastwę i Pomrokę, bo rozpoczynanie znajomości z Sonią od trzeciego tomu nie ma sensu. Co prawda wątek kryminalny da się zrozumieć bez problemu, ale z prywatnymi zawiłościami może być ciężko.
Przewina jest dobrą propozycją dla fanów kryminałów, ale też dla miłośników powieści obyczajowej, bo sporo tu obyczajowości małego miasteczka. Dla tych, którzy lubią sobie przeczytać dobrą książkę. Ta jest bardzo dobra.