7 kwietnia 2022

Raj w ogniu – Wilbur Smith, David Churchill

Tytuł: Raj w ogniu
Autor: Wilbur Smith, David Churchill
Seria: Saga rodu Courtneyów. Tom 18
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 480
Oprawa: zintegrowana

Raj w ogniu to trzecia część przygód moich ukochanych bohaterów, Saffron Courtney i Gerharda von Meerbacha. Jestem nimi wciąż zauroczona, od pierwszego tomu pt. Łzy wojny, opisującego ich spotkanie tuż przed wybuchem II wojny światowej, przez drugi, Po dwóch stronach, dotyczącego ich losów w trakcie wojny. Pierwszy tom mnie w nich rozkochał, drugi trzymał do ostatniej strony w napięciu i atakował emocjami, a trzeci, czyli Raj w ogniu

O tym opowiem Wam poniżej.

Skrótem od początku. Saffron to młoda Angielka mieszkająca w Kenii, Gerhard zaś jest Niemcem, co więcej, pilotem Luftwaffe, w dodatku jego brat, Konrad to wysokiej rangi nazista. Związek tych dwojga w przededniu II wojny światowej wydawał się skazany z góry na porażkę.

Po wybuchu wojny Gerhard został zmuszony przez Konrada, nienawidzącego go brata, do pilotowania myśliwca na froncie wschodnim. Zrozpaczona Saffron po rozdzieleniu z Gerhardem, zaciągnęła się do brytyjskich służb wywiadowczych, aby służyć ojczyźnie. Przyznaję, że jej ambicja i odwaga sprawiały, że myślałam o niej jak o Jamesie Bondzie w spódnicy. W tym samym czasie los okrutnie doświadczył Gerharda, którego w jednym z obozów koncentracyjnych, można powiedzieć na łożu śmierci, odnalazła Saffron. Trzeci tom to kontynuacja ich historii po zakończeniu wojny. 

Miłość kwitnie, co więcej, poskutkowała dwójką uroczych dzieciaków – Zandrem i Kiką. Przyznaję, że w tym momencie mój entuzjazm nieco opadł – wcześniej dzielni bohaterowie z czasów wojny, wielka namiętność i determinacja, by przetrwać, a tu ciepłe kapcie i dzieciaki. Matko! To nie jest to, o czym marzyłam. Ale nic, czytałam dalej. Na szczęście dalej było już lepiej.

Mogłoby się wydawać, że po wojnie teraz młodzi będą mieli czas dla siebie i swojej rodziny. Jednak nic z tych rzeczy. Konrad, chory z nienawiści do Gerharda, ucieka z  żoną Francescą z upadającej Rzeszy. Przypomnę tylko, że ona i Gerhard byli parą, dopóki nie wkroczyła Saffy. Konrad jako wysoko postawiony nazista, w dodatku dziedzic ogromnej fortuny, ma wystarczająco pieniędzy, by zaszyć się na końcu świata i żyć w spokoju, nie zdradzając swojej tożsamości. Jednak niesłabnąca nienawiść do brata popycha go do uknucia planu, który ma już na zawsze zburzyć szczęście Saffy i Gerharda. Zagrożenie nadchodzi też z innej strony. Rdzenni mieszkańcy Kenii pałają chęcią zemsty za czas zniewolenia przez białych panów. Ich celem staje się m.in.  Leon Courtney, ojciec Saffron, który jest bodajże największym posiadaczem ziemskim w Kenii. I nawet to, że szanuje on swoich ludzi nie zatrzymuje buntowników przez wymierzeniem “sprawiedliwości”.

Akcja toczy się dwutorowo. Z jednej strony Saffy i Gerhard stają na głowie, by wytropić Konrada, zanim on uczyni krzywdę ich rodzinie. Z drugiej niepokoje społeczne sprawiają, że oni i ich bliscy muszą dosłownie walczyć o życie z Kenijczykami. Dzieje się tu bardzo dużo. Tak dużo, że nawet udało mi się zapomnieć o tym, iż ta niezwykła para została na początku zwyczajnie udomowiona i pozbawiona ikry przez autora. Im dalej w historię, tym bardziej podnosiło mi się ciśnienie i już gdzieś od połowy znów miałam przed oczami dawnych bohaterów, stawiających dzielnie czoła zagrożeniu i bez wahania wymierzających śmiertelny cios wrogowi. To było wspaniałe. Akcja nabrała niesamowitego tempa i już połykałam stronę za stroną, jak najszybciej chcąc się dowiedzieć, co działo się dalej. Nagłymi zwrotami akcji, których w tym tomie nie brakuje, autor mnie zaskoczył totalnie. To oczywiście uwaga na plus. 

Koniec końców te 480 przeszło mi gładko, a od połowy z niekłamaną przyjemnością. Przyznam jednak, że Raj w ogniu okazał się “jedynie” niezły. Po stokroć wolę dwa poprzednie! I mam nadzieję, że autor nie będzie kombinował kolejnych przygód tych dwojga. Niech ich zostawi w chwale, tak będzie lepiej. Podejrzewam, że kolejne przygody mogłyby być za bardzo naciągane. Już teraz autor kroczył po cienkiej linii. I ten jeden raz, na mój gust, wystarczy.

 

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close