Reinkarnacja – Michel Bussi
Tytuł: Reinkarnacja
Autor: Michel Bussi
Liczba stron: 427
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Świat Książki
Mam pomysł na nowy tytuł dla pisarzy. Mistrz Robienia Wody z Mózgu! Nie mam pojęcia, czy gdziekolwiek na świecie taka nagroda jest przyznawana, ale gdyby była, to Michel Bussi jest moim faworytem do jej zdobycia. Jak on potrafi namotać! Aż się chce powiedzieć: „Nie wiem, co bierzesz, ale bądź człowiekiem i się podziel” 😉
Dlaczego chciałam przeczytać Reinkarnację?
Tylko i wyłącznie (tak wiem, pleonazm, ale dobrze brzmi) ze względu na nazwisko autora. Urzekł mnie książką Mama kłamie i nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła, co nowego stworzył.
W reinkarnację jako taką nie wierzę, więc do książki podeszłam bardzo sceptycznie. Tak trochę na zasadzie, że niech tam sobie będzie w niej metafizyka, jakoś to zniosę. Pod warunkiem jednak, że nie zabraknie nieco bardziej realistycznej intrygi. No i powiem Wam, że nie zabrakło, a podążanie za wyobraźnią autora naprawdę potrafi podnieść ciśnienie. I to nie ze strachu, a z totalnego zaskoczenia, co – przynajmniej moim zdaniem – jest o wiele większą sztuką.
O czym jest Reinkarnacja Michela Bussiego?
Chyba nie zdradzę zbyt dużo, jeśli napiszę, że cała fabuła toczy się wokół historii samotnej matki, której dziecko zaginęło na plaży dokładnie w dniu swoich dziesiątych urodzin. Plaża była blisko domu, ruch na niej był stosunkowo nieduży. Dziesięcioletni Esteban nieraz wracał z niej sam do domu, po drodze wstępując do piekarni. Tego dnia jednak nie kupił bagietki i w ogóle nikt go nie widział. Maddie, jego matka, oczywiście wpadła w głęboką rozpacz, ale też uparcie twierdziła, że Esteban nie wszedłby do wody, bo był posłusznym dzieckiem i że najpewniej ktoś go porwał.
Dziesięć lat później na tej samej plaży Maddie zobaczyła sobowtóra swojego zaginionego syna. Chłopiec wyglądał identycznie i nawet miał dokładnie takie same kąpielówki. Przypadek? Czy coś więcej? Czy to faktycznie zaginiony syn Maddie, który przeszedł reinkarnację (tu mi trochę zazgrzytało, bo reinkarnacja to wędrówka dusz, nie ciał, no ale niech tam autorowi będzie), czy może istnieje jakieś racjonalne wytłumaczenie?
Reinkarnacja – recenzja bez spojlerów
Więcej Wam nie zdradzę, bo spojlerowanie nie leży w mojej naturze. Sama go nie cierpię, więc i Wam nie mogę zdradzać szczegółów.
Napiszę za to, że autor niemal dosłownie bawi się z czytelnikiem w kotka i myszkę. Jest, przynajmniej dla mnie, niekwestionowanym mistrzem wykorzystywania schematów myślowych. I nie mam tu na myśli banałów, które mógłby umieścić w książce, bo takowych tam nie znajdziecie. Nie, jest dokładnie odwrotnie. Michel Bussi rzuca jakieś hasło i… śmieje się w kułak, bo czytelnicy zazwyczaj opierają domysły na oczywistych skojarzeniach. Po czym radośnie wyciąga królika z kapelusza, jakby chciał powiedzieć: „Hej, ale ja wcale tego nie napisałem, czy to moja wina, że tak sobie pomyśleliście?”.
Jeśli chodzi o moje prywatne kryteria to tak:
– książka jest długa, ma ponad czterysta stron raczej drobno zadrukowanych,
– kilka razy zdarzyło mi się uśmiechnąć,
– trup co prawda jest postacią drugoplanową, ale jednak jest,
– liter nie widać, czyta się obrazami. W sumie mogłabym powiedzieć, że się ogląda i zapytać, czemu nikt jeszcze tego nie sfilmował. No ale to nowa książka, więc może wszystko przed nami. Myślę, że na ekranie te niespodziewane zwroty akcji i „króliki z kapelusza” wypadłyby jeszcze bardziej efektownie.
Ogólnie: bardzo dobra, wciągająca i niedająca się odłożyć lektura. Nie zawiodłam się ani trochę, dostałam nawet więcej, niż oczekiwałam.
Dla kogo jest Reinkarnacja?
To książka, która wymyka się schematycznym kategoriom. Chyba najbliżej jej mimo wszystko do thrillera, chociaż nie brak wątków typowo obyczajowych oraz sensacyjnych. Taki mix wszystkiego, co najlepsze. Właściwie mogłabym polecić ją fanom wszystkich trzech wymienionych wyżej gatunków. Dorzuciłabym do tego sympatyków literatury francuskiej, bo – jakby nie patrzeć – ma zupełnie inny klimat niż nasza rodzima, tudzież amerykańska, której też jest u nas dużo. Jak najbardziej dałabym Reinkarnację młodzieży. Jest naszpikowana uczuciami, budzi skrajne emocje, w sam raz dla nastolatków, które dopiero porządkują swój światopogląd.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki