Rosół z kury domowej – Natasza Socha
Tytuł: Rosół z kury domowej
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
Literatura: obyczajowa
Liczna stron: 336
Rosół z kury domowej to książka, na którą nabrałam ochoty po przeczytaniu antologii Czułe spotkania. Tam właśnie znalazło się opowiadanie autorstwa pani Nataszy Sochy, na tyle interesujące i klimatyczne, że zachęciło mnie do sprawdzenia tego, jak autorka radzi sobie w znacznie dłuższych formach. Padło na nowe wydanie powieści obyczajowej pod tytułem Rosół z kury domowej.
Książka ta opowiada historię przyjaciółek, które połączyły ze sobą nie za wesołe doświadczenia z mężczyznami. Główną bohaterką, od której zaczyna się cała opowieść, jest Wiktoria. Ta perfekcjonistka ma w małym paluszku zasady prowadzenia domu, gotowania, wyprawiania przyjęć itp. To żona idealna, która swojemu mężczyźnie, Tymonowi, chciałaby nieba przychylić. Ten jednak odpłaca się za całe to dobro w bardzo nieprzyjemny sposób, informując, że dla Wiktorii nie ma już miejsca w jego życiu i od teraz jej miejsce zajmie Anna.
Dla Wiktorii ceniącej przede wszystkim spokojne, uporządkowane życie, rozwód był ogromnym i niespodziewanym ciosem. Jej świat, któremu poświęciła się w pełni, odrzucając nawet szansę na karierę zawodową, legł w gruzach. W desperacji zdecydowała się zupełnie odciąć się od tego, co ją przy dawnym życiu trzymało, i wyprowadzić się do mało lubianej w rodzinie ciotki, w dodatku na niemiecką wieś. Tam Wiktoria poznała trzy Niemki obarczone różnymi doświadczeniami z mężczyznami. Gdy przyjaźń zakwitła, pewnego dnia kobiety doszły do wniosku, że jeśli natychmiast nie zrobią czegoś szalonego, ale wartościowego w swoim życiu, to oszaleją. To, co wymyśliły, czyli gotowanie topless przed kamerą, w samych maskach na twarzy, to było szaleństwo. Oczywiście mężowie nie mieli pojęcia, że kobiety, które „robią im smaka”, to ich własne, niedoceniane i „ukurzone” żony.
Ten dziki krok otworzył im oczy na wiele spraw i pozwolił przypomnieć sobie swoją wartość, a co za tym idzie, zacząć działać. Ale w jaki sposób, tego Wam nie powiem, bo nie zamierzam psuć nikomu zabawy.
Muszę natomiast zdradzić, że najbardziej zachwyciła mnie przyjaciółka, która przez większość historii nie wyróżniała się niczym szczególnym, była tłem dla innych. Mara, bo o niej mowa, miała męża tyrana, który jej nie szanował i traktował tak, jak nikogo nie powinno się traktować. Co więcej, odważył się podnieść na nią rękę. Generalnie to był facet do odstrzału, a już na pewno nigdy nie powinien mieć żony. To, co zrobiła Mara, by mu „podziękować”, to po prostu była petarda, której absolutnie się nie spodziewałam. Od razu dziewczyna zyskała w moich oczach ;). Choć oczywiście takich metod działania raczej nie poleciłabym do zastosowania w realnym życiu.
Muszę powiedzieć, że Rosół z kury domowej czytało mi się bardzo przyjemnie, choć sam początek (i tak jeszcze parędziesiąt stron dalej) nie był specjalnie porywający. Czytałam i momentami lektura mi się dłużyła. Dopiero gdy dziewczyny postanowiły pójść pod prąd, rozebrać się i gotować, zaczęło się dziać wiele i to tak, że przyciągały moją uwagę w stu procentach. Nie zaliczę tej lektury do listy książek, które koniecznie trzeba przeczytać, ale w sumie nie było mi na nią szkoda czasu. Co więcej, myślę sobie, że widząc inną książkę autorki zapewne skuszę się na lekturę, by przekonać się, jak poszło jej kolejnym razem. Może to akurat będzie strzał w dziesiątkę? Nie zdziwiłabym się. 🙂
Dziękuję Wydawnictwu Pascal za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki