Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo – Anna Fryczkowska
Tytuł: Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo
Tom I
Autor: Anna Fryczkowska
Wydawnictwo: W.A.B.
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Liczba stron: 432
Przybywam do Was z recenzją książki Anny Fryczkowskiej pod tytułem Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo od wydawnictwa WAB. To pierwszy tom serii, która opowiada o życiu chłopów na kujawskiej wsi.
Tę książkę otrzymałam jako niespodziankę od wydawnictwa, za co bardzo dziękuję. Gdy odpakowałam przesyłkę, aż przyklasnęłam w dłonie. Tytuł i okładka obiecywały wspaniałą lekturę, a treść wypełniła moje nadzieje od pierwszej do ostatniej strony.
Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo — co znajdziecie w historii?
Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo jest historią dwóch pokoleń chłopów. To ciekawa i napisana specyficznym, bo chłopskim językiem opowieść o codzienności, jakiej my nie znamy. Czułam się tak, jakbym przeniosła się wraz z bohaterami do XIX wiecznej wsi. Język, choć na początku mnie uwierał, zaraz zaczął żyć wraz z bohaterami. Opis zajęć, obyczajów, przeświadczeń tych prostych ludzi pozwolił mi poczuć się tak, jakbym była tuż obok.
Historia oplata dwa pokolenia rodziny Józwiaków. Opowieść zaczyna się od relacji Hani i Antosia, którzy obdarzyli się szczerym uczuciem, ale ich związek nie zyskał aprobaty rodziców Antka. Wszystko dlatego, że Hanka była córką biednej komornicy (mieszkały u bogatszych gospodarzy, w zamian za pomoc), a Antek był synem rataja (najemnika rolnego). Ta różnica Antka rodzicom nie odpowiadała. Ale że młodzi się kochali, nie brakowało im rozumu i odwagi, postanowili zaryzykować. Pobrali się, a gdy usłyszeli od wysłannika innego pana o możliwości przeniesienia się do pustej wsi leżącej nieopodal ich rodzinnej miejscowości, zwinęli swój skromny dobytek i pod osłoną nocy wyruszyli w drogę. Przypomnę tylko, że chłopi, bez zgody pana, nie mogli sobie ot tak opuszczać jego wsi, bo to przecież była darmowa siła robocza. Młodzi zdecydowali się jednak postawić wszystko na jedną kartę i wyruszyć po obiecany im lepszy los. Czy on okazał się taki lepszy, to można podyskutować, ale doskonale rozumiem ich desperację.
Na miejscu okazało się, że wszystkie chałupy stoją puste, bo przez wieś przeszła zaraza. Jedynymi mieszkańcami, którzy oparli się morowemu powietrzu, było rodzeństwo. Trudno było zgadnąć, ile mają lat, nie mówili też ani słowa. Byli przedziwni i budzili grozę u mieszkańców, którzy postanowili ściągnąć do wsi zaraz po Józwiakach. Janka i Janek Morowiaki, jak zaczęto ich nazywać, pomieszkiwali zazwyczaj u Hanki i Antka, choć gdy znikali, nie było wiadomo, gdzie się podziewają. Mieli tyle samo wspólnego ze światem żywym, jak i nadprzyrodzonym. Byli niezwykli, więc każdy się ich bał, poza Antkiem, ale nikt nie miał odwagi ich przegonić ze wsi. I tak żyli młodzi z Morowiakami pod bokiem.
Od tego momentu obserwujemy codzienny znój, jaki chłopom na polskiej wsi towarzyszył. Podglądamy relacje z sąsiadami oraz przyglądamy się zabobonom, które warunkowały pewne zachowania społeczności wiejskiej. Chłopskie radości i bolączki, zatargi, których między mieszkańcami nie brakowało. Z drugiej strony piękne było to ich życie tak blisko natury i Boga oraz to, że gdy coś się działo, sąsiedzi pomagali sobie, działali razem.
Ta historia sięga o wiele dalej, bo obejmuje nie tylko Hanię i Antka, ale również kolejne pokolenie Józwiaków, ale nie będę już w to głębiej wchodzić. Tym bardziej że pojawiają się inne, wyraziste postacie, takie jak charakterna Zośka, żona młynarza, wiejska znachorka Malinicha i jej córka Isia, dziad wędrowny Kostek, którzy nadają książce ciekawego kolorytu.
W polskiej wsi pod zaborami raczej niewiele się dzieje w porównaniu do przemian społecznych i historycznych na świecie, ale historia mocno wciąga. Co ciekawe i na swój sposób rozczulające, opowieść jest w dużej mierze autentyczna, ponieważ została oparta na podstawie spisanych wspomnień przodków autorki. To byli prawdziwi ludzie, o których wspomnienia stały się kanwą niezwykłej, niespiesznie snutej przez autorkę opowieści.
Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo — moje wrażenia
Mnie Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo podobała się bardzo. Przyjemnie zaskoczył mnie odmalowany realizm postaci i życia, wciągnęła historia. Jestem ciekawa pozostałych losów rodziny Józwiaków. Jedyny tylko minus, to fakt, że gdzieś w środku książki (od s. 241 do s. 253) zabrakło kilku kartek. Coś poszło nie tak w składzie, ale że otrzymałam egzemplarz recenzencki, w którym mogą pojawić się pewne zmiany, obstawiam, że Wy otrzymacie lub już macie własne egzemplarze z kompletem stron. Ponieważ nie odniosłam wrażenia, by coś ważnego mnie ominęło przez to, książkę dokończyłam bez problemu. Teraz Wam polecam, bo po prostu warto 🙂
Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem WAB