Siedem – Emilia Szelest

Tytuł: Siedem
Autor: Emilia Szelest
Oprawa: miękka
Liczba stron: 303
Rok wydania: 2025
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
O czym jest Siedem?
Siedmiu pisarzy kryminałów dostaje niecodzienną propozycję napisania książki z dala od domu na wyspie w dużej mierze odciętej od świata, choć nie jest ona bezludna. Za to jest zimna. Siedem obcych sobie osób spotyka się po raz pierwszy i… ktoś umiera. Pierwszą ofiarę można uznać za wypadek, drugiej już nie. Przypadek, czy starannie zaplanowana strategia?
Sam motyw nie jest nowy w literaturze, wydaje mi się, że prekursorką tego typu kryminałów była Agatha Christie (choć tu mogę się mylić, nie jestem historykiem literatury), mnie natomiast książka bardzo mocno skojarzyła się z Nieznajomymi Aleksandry Kalbarczyk. Nie, nie posądzam Emilii Szelest o plagiat, jednak nie ośmielę się napisać, że stworzyła coś bardzo odkrywczego. Po prostu – to już było.
Początek trochę mnie zmęczył, jak dla mnie akcja rozkręcała się za długo. Niby był czas na porządne poznanie wszystkich bohaterów i ewentualne zaprzyjaźnienie się z nimi, ale jakoś nie przypadli mi do gustu. Jedynie Ophelia zdobyła moją sympatię, chociaż trudno mi obiektywnie powiedzieć dlaczego. Reszta mnie drażniła, a już najbardziej Ethan, którego poznałam najwcześniej.
Wszyscy są pisarzami, ale nie wszyscy odnoszą sukcesy, właściwie chyba tylko Valeria ma się czym pochwalić, reszta ciągle jest na początku drogi, a Alessia to nawet nie umie pisać, wynajmuje ghostwritera i świetnie na tym zarabia.
Do wszystkich dociera tajemniczy Winnie i składa im taką samą propozycję. Mają na kilka miesięcy pojechać na arktyczną wyspę i tam w luksusowych warunkach zająć się pisaniem. Jeśli dobrze się spiszą, książka zostanie wydana i wypromowana. Jest tylko jeden haczyk – Winnie nikomu nie mówi, że do współpracy zaprasza też innych pisarzy. W rezultacie do luksusowej rezydencji trafia siódemka autorów kryminałów, którzy nie pałają do siebie sympatią, a właściwie to skaczą sobie do gardeł. Atmosfera jest bardzo nieprzyjemna, momentami wroga i w tych okolicznościach pojawia się pierwsza ofiara, a wraz z nią odwieczne pytanie o to, czy jedno z nich jest mordercą. Zaczyna się robić gorąco.
Jak się czyta Siedem?
Czytało mi się tak sobie, szczerze mówiąc. Książka mnie nie porwała, choć faktycznie zainteresowała na tyle, by dojść do końca. Jednak tempo jest tu dość powolne, czego osobiście nie lubię, za długo to się rozkręcało, albo może nieproporcjonalnie długo, bo jedna trzecia książki przeznaczona na porządne zawiązanie się akcji przekracza moje poczucie dobrego smaku. Jednak to dość subiektywne odczucie i Wy możecie mieć inne. Nie neguję tego, że ktoś może lubić długie wprowadzenia i budowanie nastroju w sposób nienachalny. Ja lubię „z grubej rury”.
Jeśli chodzi o opisy i dialogi, to nie mam się do czego doczepić. Autorka stworzyła postaci, które mówią naturalnym językiem, nie ma tu sztuczności i niepotrzebnego nadęcia. Jedynie tematyka owych dialogów momentami wydawała mi się spowalniaczem całości. No ale znowu to moje odczucie i nie musicie go podzielać. Opisy są dość plastyczne i nietrudno było wyobrazić sobie otoczenie, w jakim przebywa cała siódemka pisarzy oraz miejsca, w których przebywali wcześniej. Widać, że Emilia Szelest ma warsztat, umie sprawnie posługiwać się językiem, tego jej nie odmówię.
Siedem – recenzja bardzo subiektywna
Długość – no niestety na minus, bo zaledwie 303 strony i to wcale nie najmniejszą czcionką zadrukowane. Mogłoby być więcej, akurat ta pozycja na pewno by zyskała.
Trupy – no nie ma co oszukiwać, są i daję za to dużego plusa, bo w dobrej książce musi być przynajmniej jeden trup.
Humor – nie zdarzyło mi się uśmiechnąć przy czytaniu i trochę żałuję, odrobina humoru ożywiłaby atmosferę.
Widoczność liter – dość zmienna powiedziałabym, właściwie zanikają dopiero pod sam koniec i wtedy faktycznie czyta się obrazami.
Ogólnie nie mogę powiedzieć, żeby to był literacki ideał skrojony na moją miarę, ale też z pewnością nie jest to zła pozycja i domyślam się, że wielu osobom się spodoba. Zresztą po recenzjach przedpremierowych widzę, że tak właśnie jest.
Dla kogo jest Siedem?
Ten nieco flegmatyczny kryminał powinien się spodobać fanom klasycznych angielskich kryminałów. W moim odczuciu bardzo do nich przystaje nastrojem. Fabuła raczej nie została opracowana z myślą o wymagającym czytelniku, więc każdy może sobie tę książkę przeczytać dla rozrywki albo relaksu. Świetnie nadaje się do zabrania w podróż. Ponieważ jest to kryminał, to myślę, że fani owego gatunku chętnie po tę książkę sięgną i niektórym z nich na pewno się spodoba.