Śmierć wiarołomnym – J. D. Robb
Tytuł: Śmierć wiarołomnym
Autor: J. D. Robb
Oprawa: miękka
Liczba stron: 494
Rok wydania: 2023
Wydawnictwo: Świat Książki
Śmierć wiarołomnym – satysfakcja i rozczarowanie w jednym
Satysfakcja, bo doczekałam się kolejnego tomu z Eve Dallas, jak dobrze liczę to już pięćdziesiąty drugi, kawał czasu. Rozczarowanie, bo książka mimo świetnego tłumaczenia Bogumiły Nawrot (chociaż nie mam pojęcia, czemu zamieniła Barani Łeb na Patafiana) jest cokolwiek płaska. Nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji, pojawiających się znienacka czarnych charakterów ani rycerzy na białym koniu, wyścig z czasem też jakiś taki mało emocjonujący. Mogłabym nawet powiedzieć, że na swój sposób jest monotonnie, gdyby nie to, że pojawia się jakaś ciekawość, jak to się dalej potoczy i kto zabił. No ale z odłożeniem książki nie miałam problemu, więc jednak coś się zmienia na minus.
Pewnie nie powinnam się czepiać, bo autorka jest w wieku emerytalnym i chwała jej, że wciąż ma chęć pisać. Ale byłabym nieuczciwa, gdybym udawała, że nie widzę tych zmian. Nawet taki drobiazg jak bardzo marginesowa obecność bohaterów drugoplanowych (a przecież kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej) rzuca się w oczy. Dosłownie miałam wrażenie, że ktoś sobie zrobił check listę i odhacza po kolei, o kim już wspomniał.
Niemniej… to już ponad pięćdziesiąt tomów i na pewno przeczytam kolejny, jeśli tylko się pojawi. Po prostu przychodzi taki moment, w którym pewne rzeczy nie mają znaczenia. Jeśli jednak nie znacie Eve Dallas, to nie jestem przekonana, czy właśnie w tym miejscu powinniście zaczynać wspólną podróż przez lata sześćdziesiąte dwudziestego pierwszego wieku. Prawdziwa Eve jest nieco inna i mam nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy J. D. Robb.
O czym jest Śmierć wiarołomnym?
Chociaż sposób opowiedzenia tej historii nie jest może bardzo porywający, to za fabułę muszę przyznać komplet punktów.
Zaczyna się klasyczne, żeby nie powiedzieć – banalnie, od znalezienia zwłok młodej rzeźbiarki. Ariel była lesbijką, ale to przecież nie powód, żeby zabijać. Pierwszą podejrzaną jest jej kochanka, która bardzo ukrywa swoją prawdziwą naturę. Jest zaręczona z bogatym prawnikiem, przedstawicielem szanowanej rodziny. Ślub i urodzenie dziecka mają być dla niej opłacalne także finansowo, dostanie pieniądze z funduszu powierniczego. Gwen jednak upiera się, że jest niewinna i Eve, początkowo nieprzychylnie do niej nastawiona, w toku prowadzonego śledztwa dochodzi do podobnych wniosków.
Oficjalnie kościół, (a właściwie sekta) Porządek Naturalny teoretycznie głosi dobro i miłość, jednak nie toleruje osób o innej niż heteroseksualna orientacji, obce są mu też ciepłe uczucia dla ludzi rasy mieszanej. Zgłębienie ich struktur będzie włożeniem kija w mrowisko. Przemoc i instrumentalne traktowanie kobiet są tam na porządku dziennym. Tylko co wspólnego z sektą może mieć Ariel Byrd, skoro nie była jej członkiem? Komu i czym podpadła tak bardzo, że postanowił ją zabić? W świecie wielkich namiętności i wielkich pieniędzy nowojorscy funkcjonariusze muszą odnaleźć dobrze ukryte powiązania ze światem przestępczym.
Jak się czyta Śmierć wiarołomnym?
Spokojnie i bez emocji, co dla jednych będzie plusem, dla drugich pewnie nie. Ja bym wolała więcej powodów do zagryzania warg z nerwów. Może następnym razem.
Akcja dzieje się w roku 2061, ale raczej tego mocno nie odczujecie. Właściwie tylko autokucharz ciągle jest rzeczą, której jeszcze się nie doczekaliśmy. Tak mi się wydaje. Nowością w serii było przesyłanie menu z jednego urządzenia do drugiego, a razem z menu wszelakich składników. Trochę mi to teleportacją żywności zapachniało. Przydałby się taki wynalazek, nie powiem, że nie.
Jeśli chodzi o długość, to nie mam do czego się przyczepić, blisko 500 stron to naprawdę dużo.
Trupy? Już wiecie, że Ariel została zabita, więc warunek spełniony. O resztę nie pytajcie.
Humor? Nie pamiętam, żebym się śmiała, no ale to kryminał, tematyka taka bardziej ponura, więc można wybaczyć.
Widoczność liter – niestety jest i to całkiem spora. Tylko przez niektóre fragmenty udało mi się przepłynąć.
Ogólnie tym razem kompletu punktów za całość nie przyznam, nie byłoby to obiektywne. Co nie znaczy, że książka mi się nie podobała. Jednak mogę co najwyżej powiedzieć, że była w porządku. Na miano arcydzieła nie zasłużyła.
Dla kogo jest Śmierć wiarołomnym?
Fani Eve Dallas na pewno przeczytają, choćby po to, żeby sprawdzić, czy się ze mną zgodzą i w zasadzie to jest książka przede wszystkim dla nich. Nie zaczyna się serii od końca. Gdyby ktoś jednak chciał, to nie będzie miał problemu ze zrozumieniem treści. Autorka bardzo dba, by każda jej pozycja stanowiła pewną całość.
Śmierć wiarołomnym to kryminał, ale dosyć jednolity, więc i fani książek obyczajowych się tu odnajdą. O ile oczywiście nie przeszkodzi im szczypta fantastyki.