Splątana opowieść – Rachel Burge
Tytuł: Splątana opowieść
Autor: Rachel Burge
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Jako mama powiem tylko tyle: lubię, kiedy moje dziecię prawi, bym sobie poszła i nie przeszkadzała czytać 😉 I tak właśnie było tym razem.
A teraz oddaję głos mojej trzynastoletniej córce:
Splątana Opowieść autorstwa Rachel Burge to, jak sam tytuł wskazuje, „splątana opowieść”. Marta, główna bohaterka ma pewną magiczną moc, mianowicie czytanie emocji ludzkich z ubrań. Odkrywa ją po wypadku, na skutek którego przestała widzieć na jedno oko. Nastolatka, ciekawa pochodzenia swojej mocy, postanawia odwiedzić mieszkającą w Norwegii, na wyspie Skjebne, swoją babcię.
Oczywiście dziewczyna nie poinformowała o niczym mamy. Wszystko było niby dobrze, zapowiadało się cudowne spotkanie, Marta kupiła specjalnie za ostatni grosz ciasteczka z tej okazji. Jednak… gdy dotarła na miejsce, babci tam nie było. Mimo to w domu świeciło się światło, jakby tam ktoś był. Siedemnastolatka przeszukała cały dom, sprawdziła każdy pokój. Nikogo nie było. Nagle, zupełnie znikąd pojawił się przed nią nieznajomy chłopak, na oko w jej wieku. Marta dowiedziała się od niego, że tydzień temu lokatorka tego domu zmarła, a on nie miał się gdzie podziać, więc zamieszkał tutaj. Od tamtej pory zaczęły dziać się same dziwne rzeczy.
Jak już wspomniałam, Marta przestała widzieć na jedno oko po wypadku. W książce jest to opisane, w jaki sposób odbiło się to na wyglądzie dziewczyny. Miała to oko zwrócone cały czas w bok i bliznę pod nim. Stig, czyli chłopak, którego spotkała w chatce babci, zupełnie nie zwracał na to uwagi, kochał ją pomimo tego. Bo nie liczy się wygląd zewnętrzny, tylko wewnętrzny. Dzisiejsze „standardy piękna”, które nawet nimi nie są, są dosyć brutalne. Chwilami wręcz nierealne do spełnienia. Dużo osób ma wiele zupełnie niepotrzebnych kompleksów i zapomina o tym, co najważniejsze – żeby dbać o wnętrze. Marta i Stig kochali się za to, jacy są, nie za to, jak wyglądają.
Książka naprawdę mocno mnie wciągnęła. Najpierw przez pierwszy tydzień urlopu słyszałam tylko od mamy: „Zaczęłaś czytać?” Jednak gdy wzięłam wreszcie książkę do ręki, nie mogłam się od niej oderwać. Byłam bardzo rozczarowana w momencie, gdy mama powiedziała, że wypadałoby iść spać. Na szczęście następnego dnia padało i mogłam sobie siedzieć cały dzień w pokoju i czytać. Był jeden mocniejszy punkt kulminacyjny (spoiler alert) tak jakby z trupem i przez chwilę się obraziłam, i stwierdziłam: „dalej nie czytam”, ale potem uświadomiłam sobie jedną rzecz. Ta książka jest tak magiczna i tam jest tyle dziwnych ingerencji w zaświaty, że wszystko się może stać, więc rano dokończyłam. I nie żałuję. Książka ma w sobie takie love story, połączone dodatkowo z duchami. Jest oparta na mitologii nordyckiej, także bardzo moje klimaty, bo sama też mam pewne zamiłowanie do tej kultury i do duchów itd., więc dla mnie to książka idealna.
Całość oceniam tak:
Jeśli chodzi o wiek, to jednak mimo wszystko 13+. Młodsi czytelnicy mogą nie udźwignąć emocjonalnie duchów, trupów i upiorów.
Bardzo polecam miłośnikom duchów, love story i mitologii (w szczególności nordyckiej),bo akurat są to trzy główne wątki w książce. Myślę, że nawet dorosła osoba, czytając Splątaną opowieść, nie zanudziłaby się. Książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, co sprawia, że wszystko dzieje się trochę szybciej, jest więcej niewiadomych, które wyjaśniają się (bądź i nie, bo przecież jest jeszcze następna część) pod koniec książki. Oprócz tego pokazane są uczucia i emocje Marty (bo to ona opowiada całą historię).
Czekam na kontynuację. Widziałam już w internecie, że następna część jest napisana, tylko nie ma jej po polsku, więc z niecierpliwością czekam na tłumaczenie.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Zielona Sowa