Strefa śmierci – J. D. Robb
Tytuł: Strefa śmierci
Autor: J. D. Robb
Oprawa: miękka
Liczba stron: 525
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Świat Książki
Strefa śmierci i J. D. Robb, czyli wszystko jasne (przynajmniej dla fanów serii In Death). Witajcie w latach sześćdziesiątych XXI wieku. Chociaż uczciwie muszę powiedzieć, że nie odczujecie tej różnicy w czasie. Gdzieś się zatarła. Nie wiem, czy autorka cyklu przestała zwracać uwagę na technikalia, czy też technologia ją dogoniła, ale ten skok w czasie jakby stracił na znaczeniu. Gdyby nie zostało to wyraźnie zaznaczone, można by przypuszczać, że akcja dzieje się w czasach współczesnych, a jedyne, co faktycznie odróżnia nowojorską policję od tej, która rzekomo będzie za lat czterdzieści, są paralizatory zamiast pistoletów.
Eve Dallas, twardzielka jakich mało i szefowa Wydziału Zabójstw nowojorskiej policji, nie daje sobie w kaszę dmuchać. Kiedy dostaje wiadomość o śmierci byłego narkomana, brata potencjalnej współpracowniczki swojego męża i dziewczyny przyjaciela, udaje się na miejsce zbrodni niejako po znajomości. Jednak to, co zastaje na miejscu, każe jej wątpić w najbardziej oczywisty scenariusz wydarzeń. To nie przedawkowanie i nie złoty strzał, to morderstwo, w dodatku kiepsko zainscenizowane. Miejsce na znajomości się kończy, zaczyna się brutalna policyjna robota. Brutalna, bo też i morderstwo było brutalne, a tropy prowadzą ni mniej, ni więcej, tylko do dwóch młodzieżowych gangów nowojorskich, które od lat się zwalczają.
Zejście, dosłownie, do podziemi Nowego Jorku nie jest ani przyjemne, ani specjalnie bezpieczne, za to konieczne, by zorientować się w gangsterskich obyczajach i odnaleźć potencjalnych świadków. Eve towarzyszy oczywiście Roarke, zakochany w niej bez pamięci mąż, który poszedłby za nią choćby i do piekła. Tym bardziej niestraszne mu najstraszniejsze nawet rewiry nowojorskiego półświatka.
Śledztwo, początkowo dość mozolne, nabiera tempa, gdy ginie prostytutka podejrzana o współudział w morderstwie, a zaraz po niej jeden z potencjalnie wytypowanych morderców. Czy to już wojna gangów, czy dopiero wstęp do niej? Rozwiązanie zagadki wydaje się podane na talerzu, ale czy Eve zechce się nią poczęstować, czy też pogrzebie głębiej? Kto ją zna, ten wie, że nie zadowala się łatwymi odpowiedziami i zawsze ufa swojej intuicji.
Przy boku Eve jak zwykle wierna Delia Peabody. Spotkamy też kilku innych starych znajomych, ale tylko spotkamy i tylko przelotnie. W tej części serii prawie nie ma wątków osobistych. To soczysty i bardzo sprawnie skonstruowany kryminał, więc jeśli ktoś szuka tu romansu (którego Nora Roberts jest przecież królową), to kiepsko trafił. Kiedy pisze jako J.D. Robb, jest przede wszystkim królową zbrodni.
Nie wiem, czy tłumaczy obowiązuje coś takiego jak prawa autorskie, ale przyznam szczerze, że chwilami denerwuje mnie, gdy każdy kolejny usiłuje dodać coś od siebie. W końcu mamy do czynienia z czterdziestą ósmą częścią serii, więc pewnych rzeczy należałoby się trzymać choćby dla zachowania jednolitości. Mnie, jako czytelniczkę, niespecjalnie obchodzi, kto to przetłumaczył i wydał (chociaż cieszę się, że tym razem jest to Świat Książki, wydawnictwo o ugruntowanej pozycji, które raczej tego cyklu nie porzuci), ja chcę spotkać na kartach książki moich starych znajomych w ich naturalnym środowisku.
Tymczasem otoczenie niby to samo, ale… Dobrze znany czytelnikom Wydział Przestępstw Elektronicznych został przemianowany na Wydział Techniki Operacyjnej, zestaw podręczny to teraz walizka oględzinowa a łącze zostało zwykłą komórką. Takich perełek znajdziecie tam więcej, nie będę wszystkich wymieniać. Uderzyły mnie za to dwie rzeczy. Po pierwsze zastanawiam się, jakim cudem do tej pory nie zauważyłam, że Peabody jest Murzynką tudzież Latynoską (serio ma ciemną skórę??), po drugie – rysownik policyjny Yancy, to z całą pewnością mężczyzna, nie kobieta.
Teraz dla równowagi będę chwalić. O ile Eve Dallas stworzona przez tłumaczkę wydawnictwa Edipresse niespecjalnie mi się podobała, to muszę przyznać, że Hanna Kulczycka-Tunderska wiernie odtworzyła klimat poprzednich części. Gdyby jeszcze przeczytała kilka z nich, na pewno uniknęłaby niepotrzebnych zmian i wpadek. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że cieszę się z tego kolejnego transferu cyklu do nowego wydawnictwa. Czyta się zdecydowanie lepiej, a i czcionka jakaś większa…
Dla kogo jest Strefa śmierci? Z całą pewnością dla fanów Eve Dallas i Roarke’a i ich nie muszę przekonywać do lektury. A poza nimi? Mimo iż to książka, w której główna bohaterka jest kobietą, autorka też jest kobietą, nie zawaham się powiedzieć, że to dobra propozycja dla mężczyzn lubiących kryminały. Niegdyś cykl ten był klasyfikowany jako fantastyka (wiecie, ruchome chodniki, latające samochody i parę innych wynalazków mogło robić wrażenie u schyłku XX wieku), dziś chyba nikt by tej książki tak nie określił, więc fanów fantastyki zachęcam, owszem, ale z innych powodów. To po prostu bardzo dobra, sprawnie napisana powieść sensacyjna. Na pewno warta przeczytania. Bez problemu dałabym młodzieży.
Aha, nie napisałam, czy książka mi się podobała? No wiecie, trudno oceniać starych dobrych znajomych 😛 Wszak znamy się dwadzieścia cztery lata, kawał czasu. Zresztą… Wiedziałam, że mi się spodoba, zanim zaczęłam czytać. Z tą serią już tak jest.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki