28 października 2021

Studentka – Tess Gerritsen, Gary Braver

Tytuł: Studentka
Autor: Tess Gerritsen, Gary Braver
Oprawa: miękka
Liczba stron: 368
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Albatros

Kiedy Taryn Moore, bystra, inteligenta młoda studentka anglistyki, zostaje znaleziona martwa na chodniku, pierwszym skojarzeniem jest samobójstwo. Przemawiają za tym wszystkie fakty i brak jakichkolwiek śladów przemocy. Taryn miała nawet powód, by się rzucić z piątego piętra. Powód miał na imię Liam i od kilku miesięcy nie chciał mieć z Taryn nic wspólnego.
Jednak Frankie Loomis, bardzo doświadczona pani detektyw, nie wydaje się przekonana do tej wersji. Postanawia wszcząć śledztwo i przekonuje do tego swojego partnera – Maca.

Zaraz potem mamy do czynienia z retrospekcją i tak będzie już do końca książki. Będziemy śledzić poczynania pary detektywów i poznamy Taryn, gdy jeszcze żyła. Jak zapewne wiecie, nie jest to sposób prowadzenia akcji bliski mojemu sercu, ale tu muszę przyznać autorom kilka punktów za taki zabieg.

Martwa Taryn z automatu budzi współczucie. Jej były chłopak, pierwszy podejrzany, jawi się początkowo jako ktoś mało sympatyczny. Jednak im dalej w las, tym więcej niespodzianek i muszę przyznać, że z pewnym zaskoczeniem obserwowałam, jak zmieniają się moje uczucia względem tej dwójki i kilku innych osób. Autorzy bardzo zręcznie dozują kolejne fakty i bawią się z czytelnikami w kotka i myszkę, każąc wątpić we wcześniejsze założenia. W rezultacie pytanie o to, kto zabił, schodzi trochę na dalszy plan. Bardziej interesujący wydaje się los żywych osób i konsekwencje, jakie będą musieli ponieść (wszyscy bez wyjątku) w związku ze śmiercią Taryn. Po raz kolejny boleśnie uświadamiamy sobie, że śmierć nie dotyczy tylko martwej osoby, ale też całego grona jej bliższych i dalszych znajomych.

Jeśli chodzi o grę emocjami, to autorzy naprawdę dali z siebie wszystko. Tu nie mam się do czego przyczepić. Natomiast sama akcja do połowy książki jest bardzo spokojna, prostolinijna, żeby nie powiedzieć – nudna. Były momenty, gdy po prostu odkładałam Studentkę na półkę, bo zwyczajnie nie chciało mi się dalej czytać. Ciekawość jednak zwyciężyła i całe szczęście. W drugiej części akcja wyraźnie nabiera tempa, o odkładaniu na później nie ma mowy. Robi się szybciej, bardziej emocjonująco, wydarzenia następują po sobie z prędkością światła, a im bliżej do dnia śmierci Taryn, tym bardziej robi się niespokojnie.

Postaci pierwszoplanowe zostały bardzo wyraziście zarysowane. Niemal można sobie wyobrazić Taryn, Liama, Cody’ego, Jacka, Maggie… Natomiast para policjantów: Frankie i Mac zostali moim zdaniem potraktowani nieco po macoszemu, szczególnie Mac. O ile Frankie nawet daje się lubić, to Mac ledwo daje się poznać.

Okładka sugeruje, że to Tess Gerritsen jest wiodącym autorem w tej książce, ale ja bym nie była tego taka pewna. Wręcz mam wrażenie, że samej Tess jest tu bardzo mało, w pierwszej połowie praktycznie jej nie czułam. Gdzieś mi zabrakło klimatu, do którego autorka zdążyła mnie przyzwyczaić (a czytałam naprawdę dużo jej książek), tego specyficznego napięcia i przekonania, że muszę czytać dalej, bo jak tylko odłożę książkę, to stanie się coś złego. I nie da się tu zwalić winy na tłumacza (co czasem bez oporów robię), bo akurat Andrzej Szulc jest fachowcem w tej dziedzinie.

Nie próbuję Wam powiedzieć, że to jest zła książka. Wręcz przeciwnie! Jest naprawdę bardzo dobra, ale zobaczycie to tylko pod warunkiem, że nie będziecie patrzeć na nią przez pryzmat wcześniejszych dokonań autorki. Porównanie może wyjść nie po waszej myśli. Po prostu przeczytajcie Studentkę jak książkę randomowego autora, a na pewno nie będziecie zawiedzeni. Czy będziecie się dobrze bawić? Nie sądzę. To nie jest książka, która ma nieść rozrywkę. Za to refleksji na pewno nie zabraknie.

Dla kogo jest Studentka? Moim zdaniem dla tych, co lubią lektury z pogranicza. Taka powieść obyczajowa, ale z dreszczykiem albo kryminał, ale z rozbudowanym wątkiem obyczajowym. Niekoniecznie dla fanów Jane Rizzoli i Maury Isles – jeśli to jedyny argument za sięgnięciem po nią, to można się rozczarować. Policyjnej roboty jest tu jak na lekarstwo, za to namiętności miotających ludźmi całkiem sporo. Myślę, że bez oporów dałabym tę książkę młodzieży licealnej. W końcu to rzecz o studentach, a więc ich tylko nieco starszych kolegach.

 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Albatros

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close