Trzydziestka – Tomasz Żak
Tytuł: Trzydziestka
Autor: Tomasz Żak
Oprawa: miękka
Liczba stron: 318
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: WAB
Trzydziestka Tomasza Żaka wywróciła do góry nogami moje spojrzenie na literaturę sensacyjną. Właściwie nie potrafię jednoznacznie sklasyfikować tej pozycji. Treść niewątpliwie jest sensacyjna, niemniej nie w taki sposób, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni.
Zaczyna się klasycznie – morderstwem. Nie muszę tego ukrywać, bo rzecz dzieje się już na pierwszych kartach książki. Ofiarą jest trzydziestolatek – Tomasz Pałecki, zwany Pałą, syn Andrzeja, lokalnego burmistrza. Bardzo szybko okazuje się, że jego śmierć, a raczej poszukiwanie sprawców, wymyka się z ram klasycznego śledztwa.
Polityka, jakakolwiek, jest mi obca. Coś tam czasem przeczytam, ale nie będę kłamać – moja wiedza jest powierzchowna jak nagłówki w gazetach. No nie moja bajka. Tymczasem Trzydziestka wrzuciła mnie w sam środek polityki lokalnej. A polityka małych miast wcale nie jest transparentna i na wskroś uczciwa. Tak przynajmniej twierdzi w swojej książce Tomasz Żak.
Andrzej Pałecki na śmierci syna zamierza zbudować kapitał polityczny, który zapewni mu reelekcję. Jego uczucia do syna nie były zbyt gorące, za to na jego śmierci może znacząco skorzystać. Wystarczy, by policja szybko znalazła mordercę. Faktycznego? A czy to ważne?
Iwona jest policjantką z komendy wojewódzkiej oddelegowaną do prowadzenia śledztwa. Sprawa jest zbyt poważna, by zajął się nią miejscowy komisariat. Iwona nie jest mile widziana w mieście z prostego powodu, swego czasu doniosła na swojego partnera w życiu zawodowym i osobistym. Zrobiła to, bo nie chciała być ofiarą przemocy. Jednak małomiasteczkowa mentalność jednoznacznie głosi, że kobieta ma nadstawiać drugi policzek i siedzieć cicho, a już donos na policjanta-partnera jest nie do wybaczenia. Mimo to Iwona niespecjalnie przejmuje się fochami byłych kolegów. Za to wchodzi w układ z niejakim Bananem, który jest powiązany z burmistrzem Pałeckim. A układy w małych miastach nigdy nie wróżą nic dobrego.
Kuba jest dziennikarzem lokalnej bulwarówki i niespełnionym pisarzem. Jego życie osobiste jest dalekie od ideału, zawodowe zresztą też. Sprawa morderstwa młodego Pały ma być dla niego przepustką do kariery. Może książka, może telewizja krajowa, może jeszcze coś? Dobry los w postaci Banana wysyła do niego Iwonę, która ma się z nim dzielić informacjami dotyczącymi śledztwa. Oczywiście w tym układzie nic nie ma za darmo. Kuba dostanie swój kawałek tortu, pod warunkiem, że odpuści inne dziennikarskie śledztwo.
Tomasz Żak wkłada kij w niejedno mrowisko. Polityka to układy i brudne pieniądze i tu mamy tego pełno. Mamy też zakamuflowanych gejów, którzy z różnych powodów nie mogą się przyznać do odmiennej orientacji. W końcu to małe miasto, a polityka ma swoje prawa.
Brudne pieniądze nie biorą się z uczciwych interesów, handel narkotykami kwitnie w mieście na całego. I to nie tylko na szczeblu lokalnych dilerów, ale o wiele, wiele wyżej.
To nie jest typowa książka o śledztwie w sprawie morderstwa. Właściwie ono samo jest tak bardzo na marginesie, że można zapomnieć o śmierci młodego człowieka. To jest książka o robieniu polityki na niskim (a może i wysokim szczeblu). O tym, że poparcie zdobywa się niekoniecznie uczciwą drogą, a interes jednostki znaczy więcej niż interes ogółu. I o tym, że idealiści istnieją.
Tomasz Żak niewątpliwie wprowadził nową jakość do literatury polskiej. I namieszał mi w głowie, pisząc o kokosowym RedBullu. Napaliłam się jak szczerbaty na suchary, tymczasem w sklepach takiego cudu nie ma. Wycofany. Szkoda, bo lubię kokosy. Namieszał mi też na kilka innych sposobów, odkrywając tę stronę ludzkiej natury, której wcale nie chciałam poznawać. Uważam, że są granice, których się nie powinno przekraczać, których się po prostu nie przekracza, bo to niepojęte, tymczasem autor bez wahania przekroczył je wszystkie. Tym samym podważył moją wiarę w zwykłą ludzką przyzwoitość. I wcale nie wiem, czy zechcę mu to wybaczyć. Być może najnowsza powieść Tomasza Żaka, Dwudziestka, przyniesie odpowiedź na to pytanie. Jednak już teraz mogę powiedzieć, że to solidny kawał dobrej, polskiej literatury. Myślę, że wyznanie, iż czytałam do drugiej w nocy, wystarczy za wszystkie argumenty.
Dla kogo jest Trzydziestka? Na pewno dla miłośników lokalnego kolorytu. To coś tak mocno osadzonego w polskich realiach, że nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek obcokrajowiec dał radę to zrozumieć. Myślę, że nawet osoby brzydzące się polityką przeczytają z zainteresowaniem. Ponieważ wiele tam odniesień do lat szkolnych, dałabym tę książkę młodzieży.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal