Wszystko na Ziemi wyginie – Michel Bussi
Tytuł: Wszystko na Ziemi wyginie
Autor: Michel Bussi
Oprawa: Miękka
Liczba stron: 624
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo: Świat Książki
Wszystko na Ziemi wyginie to najnowsza wydana w Polsce książka Michela Bussiego i – nie będę ukrywać – mam spory problem z jej oceną. Po zachwycającej pozycji Mama kłamie, spodziewałam się czegoś na przynajmniej podobnym poziomie, a może nawet wyżej. Tymczasem książka jest, moim zdaniem oczywiście, przeładowana wydarzeniami i bohaterami do tego stopnia, że ciężko się w nich połapać. Tym samym historia, która zapowiadała się na początku całkiem dobrze, gdzieś się rozmywa i tak na dobrą sprawę trudno określić, kto tu jest głównym bohaterem i o co właściwie chodzi. Przedzieranie się przez ponad sześćset stron z nadzieją, że wszystkie wątki łaskawie się połączą, a bohaterowie jakimś cudem padną sobie w ramiona, zwyczajnie mnie zmęczyło. Są momenty ciekawe, zaskakujące i powodujące nagły wyrzut adrenaliny, ale są i takie, w których zastanawiałam się, co autor miał na myśli i czy naprawdę musiał pisać na metry.
Historia kręci się wokół poszukiwań Arki Noego albo może raczej jej fragmentu – artefaktu, bo cała arka ma być niedostępna, ukryta w lodowcu góry Ararat w Armenii. Co prawda nie ma co do tego stuprocentowej pewności, niemniej wiele na to wskazuje. A skąd wiadomo, że Arka Noego istniała naprawdę i że biblijny wielki potop faktycznie miał miejsce? Mają o tym świadczyć fragmenty świętych ksiąg największych religii świata (nie tylko odłamów chrześcijaństwa) oraz podania różnych plemion rozsianych po całej Ziemi. Coś w rodzaju – nikt nie widział, ale wszyscy wiedzą.
Arka, niezależnie od imienia właściciela, bo nie zawsze był to Noe, ma być kluczem do rozwikłania prastarej tajemnicy. A jak to z tajemnicami bywa, są tacy, którzy chętnie wydobędą je na światło dzienne i tacy, którzy zobaczą w tym olbrzymie zagrożenie. W książce teoretycznie mamy dobrych i złych, ale ich identyfikacja wcale nie jest prosta.
Niewątpliwie plusem tej bardzo wielowątkowej historii są liczne miejsca, w których się rozgrywa. Zaczniemy we Francji, przeniesiemy się do Watykanu, później do Azji, by znowu wrócić do Europy. Wszystkie miejsca zostały naprawdę plastycznie opisane i dla samych walorów podróżniczych warto po tę pozycję sięgnąć.
Przyznam uczciwie, że osobiście nie lubię książek, w których jest zbyt wielu równorzędnych bohaterów. Niestety Michel Bussi nie stworzył jednego lub kilku, na których barkach spocząłby obowiązek dźwigania głównej osi powieści. Zmieniają się zbyt często i zbyt szybko, by udało mi się do nich w jakikolwiek sposób przywiązać. I nie ukrywam – irytowało mnie to. Brak więzi emocjonalnej z bohaterem w moich oczach odejmuje książce mnóstwo punktów za całokształt. Zapewne dałoby się to zrobić lepiej, ale…
Jedna rzecz usprawiedliwia autora. Wszystko na Ziemi wyginie nie jest jego ostatnią powieścią. Napisana pięć lat temu i początkowo wydana pod pseudonimem, w głowie autora powstała jeszcze w latach młodzieńczych. Jest zupełnie inna od książek, które zazwyczaj tworzy – sam to przyznaje w przedmowie. Tym samym jest dla mnie nadzieja – kiedy kolejny raz sięgnę po książkę jego autorstwa, może być tylko lepiej. Bo muszę Wam powiedzieć, że Mama kłamie zachwyciła mnie do tego stopnia, że Michel Bussi ma u mnie duży kredyt zaufania, mimo wszystko.
Jeśli zechcecie przeczytać Wszystko na Ziemi wyginie (a mimo wszystko Was zachęcam, moja subiektywna ocena jest tylko moja, Wy macie prawo mieć inną), to zarezerwujcie naprawdę dużo czasu. Nie dość, że książka ma ponad sześćset stron, to jeszcze druk do dużych nie należy, a i interlinia też jakaś niewyraźna, jakby jej nie było. Trochę utrudnia to czytanie, szczególnie na początku, później idzie się przyzwyczaić.
Dla kogo jest Wszytko na Ziemi wyginie? To książka sięgająca w głąb historii ludzkości, więc myślę, że miłośnicy grzebania w przeszłości będą mieli frajdę ze śledzenia kolejnych poczynań bohaterów. Jest w niej tajemnica i zagadka, którą trzeba rozwikłać, dlatego fani łamigłówek logicznych też mogą czerpać przyjemność z przeczytania jej. Nie jest typowym thrillerem, to raczej sensacja i nie wykluczam, że osoby lubujące się w takiej literaturze będą ukontentowane. Z pewnością dla osób o dużej podzielności uwagi, którym nie przeszkadza skakanie z miejsca na temat i zmienianie lokalizacji częściej niż ulubionych przebojów na Spotify.
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki