Wynaleźć siebie. Sekretne życie mózgu nastolatka – Sarah-Jayne Blakemore
Tytuł: Wynaleźć siebie. Sekretne życie mózgu nastolatka
Autor: Sarah-Jayne Blakemore
Liczba stron: 277
Rok wydania: 2019
Oprawa: Miękka
Wydawnictwo: Mamania
Czego się dowiedziałam?
Wielu rzeczy, które do niczego mi się nie przydadzą i które od razu zapomniałam. I kilka takich, które przydadzą mi się bardzo, bo moja córka właśnie wchodzi w trudny wiek dojrzewania. Już wiem, dlaczego nastolatki ryzykują i kiedy najbardziej. Wiem, jak długo trwa okres dojrzewania (wbrew pozorom wcale nie do pełnoletności), kiedy pojawia się największe ryzyko wystąpienia chorób psychicznych i dlaczego tak ważne jest, by stymulować mózg dziecka do trzeciego roku życia.
Wiem też, że człowiek nie wykorzystuje jednej półkuli bardziej, co często próbuje się nam wmawiać. Mózg jest całością i tak powinien być postrzegany. I wbrew pozorom nie wykorzystujemy zaledwie minimalnej części możliwości naszego mózgu. Żyłujemy go w stu procentach.
Autorka po raz kolejny utwierdziła mnie w przekonaniu, że sen odgrywa dużą rolę w procesie nauczania i zapamiętywania i że dla nastolatków lepiej byłoby, gdyby lekcje zaczynały się później.
I jeszcze kilku innych rzeczy się dowiedziałam, ale – umówmy się – wszystkiego nie będę wymieniać.
Jak postępować z nastolatkiem?
Szczerze mówiąc, myślałam, że na ten temat dowiem się więcej. Trochę mi zabrakło. Jednak znalazłam w książce kilka wskazówek, które na pewno wykorzystam w kontaktach z Duśką. Jak choćby to, że lepiej nagradzać niż karać (niby żadna nowość, ale teraz mam na to dowody naukowe 😛 ) oraz, że im bardziej tu i teraz, tym bardziej nastolatek jest zainteresowany. Wiedzieliście, że taki młody człowiek woli dziś dostać dychę niż za pół roku stówę? Zakładając, że z głodu nie kona, teoretycznie czekanie byłoby dla niego bardziej opłacalne, ale nie – lepiej mniej, a natychmiast. I teraz rozumiem, dlaczego Duśka dała się przekupić nagrodą za wizytę u ortodonty, kompletnie lekceważąc fakt, że leczenie ortodontyczne zagwarantuje jej hollywoodzki uśmiech. Liczy się tu i teraz.
Niektóre rzeczy przeczuwałam (w końcu byłam kiedyś nastolatką), niektóre były oczywiste, kilka mnie zaskoczyło.
Czego mi zabrakło?
Ludzkiego języka. Jedyne, co ratuje tę książkę, to fakt, że autorka pisze w pierwszej osobie: przeprowadziłam, albo przeprowadziliśmy badania, wykonałam/wykonaliśmy setki skanów mózgu, itp. Gdyby było bezosobowo, książka mogłaby spokojnie stanąć w bibliotece uniwersyteckiej jako podręcznik akademicki. Chwilami było za dużo wiedzy, z której ciężko skorzystać (np. które pole Brodmanna aktywuje się przy konkretnych działaniach, jakbym w ogóle wiedziała, co to jest pole Brodmanna i gdzie się znajdują poszczególne).
Zabrakło tego, do czego przyzwyczaiły mnie książki popularnonaukowe dla masowego czytelnika: wyliczeń, pogrubień, wyróżnień, ramek, podsumowań. To nie jest książka, którą można przekartkować i znaleźć to, co najważniejsze. To także nie jest książka, którą można łyknąć na jeden raz jak pelikan śledzia. Mimo to, jeśli macie w domu nastolatki, powinniście ją przeczytać.
Nastoletnie mózgi przechodzą prawdziwą rewolucję na wszystkich frontach, zmienia się rozmiar poszczególnych części mózgu oraz liczba synaps. Stąd zachowania dojrzewających nastolatków chwilami są hmm… dość irracjonalne. Nie powiem, że od dziś będę rozumiała wszystkie zachowania Duśki, ale przynajmniej będę wiedziała, skąd te zachowania się biorą. W jakimś sensie będzie mi łatwiej.
Dziękuję Wydawnictwu Mamania za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.