17 października 2024

Z zimną precyzją – Michael Tsokos

Tytuł: Z zimną precyzją
Autor: Michael Tsokos
Oprawa: miękka
Liczba stron: 527
Rok wydania: 2024
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Nazwisko Michaela Tsokosa do niedawna było mi całkowicie obce, tymczasem internet podpowiada, że to bardzo płodny pisarz, obecny na polskim rynku od lat Znowu mam jakieś braki. Ale nie będę rozpaczać, powoli nadrabiam.

O czym jest Z zimną precyzją?

Thrillery medyczne mają to do siebie, że nie dzieją się „na dzielni” ani na posterunku policji, tylko w prosektorium. To tu Sabine Yao, zastępczyni kierownika wydziału medycyny sądowej w Berlinie, powoli, z niezwykłym pietyzmem, stara się dociekać, to sprawiło, że zmarli trafili na jej stół. Nie zawsze jest to łatwe. Szczególnie gdy ma się za przeciwnika kogoś, kto nie zawsze stał po drugiej stronie barykady.

Tym razem Sabine musi ustalić, co spotkało żonę znanego chirurga plastycznego i czy w jej śmierć nie są zamieszane osoby trzecie. Niby nic. Ale szanowny małżonek, Roderich Kracht, ma bardzo wysoko postawionych przyjaciół. Śledztwo musi więc być prowadzone zgodnie z najwyższymi standardami, ale i bardzo dyskretnie, by nikt nie zechciał go przedwcześnie zakończyć.

W niedługim czasie Sabine odkrywa, że Kracht był w różnym stopniu powiązany z innymi ofiarami, które rzekomo popełniły samobójstwo lub zmarły w niewyjaśnionych okolicznościach. Przypadek? Skrupulatność Sabine, z pochodzenia Azjatki, każe jej wątpić w aż tak duży zbieg okoliczności. Zaczyna drążyć, szukać powiązań, motywów i przede wszystkim możliwości. Dyskrecja to jej drugie imię, ale i tak zaczyna się robić wokół niej gorąco.

Prywatnie Sabine jest młodą, niezależną kobietą ze skomplikowaną sytuacją rodzinną. Jej siostra po raz kolejny ma problemy natury psychicznej i trafia do wyspecjalizowanej kliniki leczącej uzależnienia. Jedna siostrzenica zostaje powierzona rodzinie zastępczej, druga po przebytym wypadku jest w bardzo złym stanie i nie ma pewności, czy kiedykolwiek jeszcze będzie typowym dzieckiem. Kumulacja prywatnych nieszczęść sprawia, że Sabine chętnie ucieka w pracę, z dużym pożytkiem dla efektów zresztą.

Jak się czyta z Zimną precyzją?

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że akcja toczy się wartko, zapiera dech, nie pozwala się oderwać od lektury itp. Przynajmniej w moim przypadku nic takiego nie miało miejsca. Nie ma co ukrywać – nie zaiskrzyło między mną a panem Tsokosem. Tak czasem bywa i nic się na to nie poradzi.

Książka podzielona jest na rozdziały o różnej długości. Niektóre mają kilka stron, inne zaledwie kilka linijek. W moim odczuciu wszystkie były następującymi kolejno po sobie migawkami z życia Sabine i najbliższych osób z jej otoczenia. Owszem, zachowano chronologię, ale atmosfera gdzieś się w tym wszystkim zagubiła. Przynajmniej taka, jaką ja lubię, bo nie wykluczam, że znajdą się osoby, które uznają ten sposób przekazywania treści za odpowiedni dla nich.

Muszę jednak docenić ogromną wiedzę, jaką autor zechciał się podzielić z czytelnikami. Jako lekarz sądowy naprawdę wie, o czym pisze i to się czuje. Nie sposób też nie oddać hołdu za pomysłowość opisywanych zbrodni. Za szczegółowość niektórych fragmentów śledztwa też.

Książkę mimo wszystko czyta się dość sprawnie i nie mam wątpliwości, że wielu osobom się spodoba. Zapewne będą to ci sami, którzy zachwycają się literaturą skandynawską, na której ja już dawno położyłam krzyżyk. Ewidentnie niemiecka też nie jest dla mnie pisana.

Z zimną krwią – recenzja subiektywna

Długość – o ironio losu – idealna. Książka ma ponad 500 stron i pod tym względem zaspokaja moje potrzeby. Aż szkoda, że to właśnie z tą pozycją się nie dogadałam.

Trupy – skoro jest prosektorium, to i trupy muszą być. Nie ma co ukrywać. Ale ile ich było, nie pytajcie.

Humor – nieobecny i może trochę szkoda.

Widoczność liter – niestety obecna. W tej książce litery za nic nie chciały zamienić się w obrazy, zostawiając mnie z wrażeniem dwuwymiarowego rysunku wykonanego ołówkiem. Natomiast muszę docenić kreację bohaterów – wcale nie było ich mało i w ogóle mi się nie mylili.

Nie skreślam jednoznacznie tej pozycji. Ma bardzo dużo zalet i myślę, że Sabine Yao zagości na dłużej w domowych biblioteczkach. Jeśli lubicie thrillery medyczne, nie przeszkadza Wam nieco mroczny klimat i rytm krótkich rozdziałów, na pewno nie będziecie zawiedzeni.

Dla kogo jest Z zimą precyzją?

Obstawiam, że lektura tej książki może być dużą frajdą dla studentów medycyny i kandydatów na takowych. Jest tu naprawdę kawał solidnej wiedzy i wyraźnie widać, że autora temat fascynuje.
To thriller, chociaż z dopiskiem „medyczny”, jednak nie zawężałabym grona odbiorców wyłącznie do medyków. Spodoba się wszystkim, którzy lubują się w napięciu towarzyszącym czytaniu.
Nie ma w tej książce bardzo drastycznych scen, ale opisy mogą wydawać się chwilami makabryczne, dlatego każdy musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jego nastolatek jest na taką lekturę gotowy. Ja bym mojemu dziecku nie dała.

 


Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Skarpa Warszawska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close